Pertkiewicz: Niewykorzystany potencjał gospodarczy Bałkanów

Rozmowa z Natashą Srdoc z chorwackiego Adriatic Institute for Public Policy na temat obecnej sytuacji gospodarczej Chorwacji i perspektywach tego kraju na przyszłość.

– Na początek chciałbym zapytać o aktualną sytuację gospodarczą Chorwacji?

– Generalnie sytuacja ekonomiczna Chorwacji jest nienajlepsza. Wciąż borykamy się z wieloma problemami makroekonomicznymi, z czego największą przeszkodą na drodze do osiągnięcia stabilności i szybkiego wzrostu gospodarczego jest brak rządów prawa. Ponadto wyraźny jest brak odpowiednich reform zmniejszających uczestnictwo państwa w gospodarce – dziś niemal 50 proc. PKB naszej gospodarki jest wydawane przez rząd. Nieodzowną częścią naszego życia gospodarczego, szczególnie tam gdzie państwo jest właścicielem firm, a jest ich niemal 40 proc. w skali kraju, jest wszechobecna korupcja. Co prawda nasza gospodarka rośnie w ostatnich latach po ok. 5 proc. w skali roku, to jednak jest to wynikiem głównie konsumpcji, a nie inwestycji czy wymiany zagranicznej. Inny wskaźnik, bezrobocie, od wielu lat pozostaje na poziomie kilkunastu procent – w ostatnich miesiącach wynosiło niemal 15 proc.

– Pani Instytut prowadzi kampanię na rzecz zmniejszenia udziału państwa w gospodarce, a także zaproponował wprowadzenie – na wzór wielu państw z Europy Środkowo-Wschodniej – podatku liniowego. Jakie są skutki na podejmowane inicjatywy?

– Owszem, od roku prowadzimy debaty i dyskusje, pokazujemy na przykładzie państw sąsiedzkich, że wprowadzenie podatku liniowego ułatwiłoby życie ludziom, a nie oznaczałoby ruiny dla finansów państwa. Niestety, decydenci wciąż pozostają głusi na nasze argumenty. Dziś najwyższa stawka podatku dochodowego od osób fizycznych jest na poziomie 45 proc., z kolei w przypadku podatku CIT jest liniowość, ale stawka wynosi 20 proc. To znaczna wyższa stawka niż u naszych sąsiadów. Wynikiem tego jest to, że chorwacka gospodarka zaczyna wyraźnie odstawać od pozostałych państw regionu, które z roku na rok obniżają podatki dla przedsiębiorców. U nas tendencja jest niestety odwrotna.

– A jak wygląda proces prywatyzacyjny?

– To właśnie tu tkwi problem, o którym wspomniałam na początku – korupcja jest w tym segmencie wszechobecna. Z jednej strony przedsiębiorstwa są sprzedawane za niewielką wartość, bo odbywa się to za zamkniętymi drzwiami. Z drugiej strony ujawnione afery korupcyjne wpłynęły zdecydowanie na spowolnienie procesu prywatyzacyjnego, a także na rosnącą niechęć społeczeństwa do oparcia gospodarki na własności prywatnej.

– Co na to wszystko chorwaccy politycy?

– Słuchając polityków rządzącej partii, którzy w ubiegłym roku ponownie zwyciężyli w wyborach można doznać dysonansu. Wciąż bowiem słyszymy, że deklarują poparcie dla rozwiązań rynkowych, gdy zaś chodzi o realne działania, to w tej materii nie robią w zasadzie nic. Być może musimy poczekać na podobną sytuację jaka miała kilka lat temu w Polsce, gdzie najbardziej przyjazny przedsiębiorcom okazał się rząd postkomunistyczny, mimo że w deklaracjach i ofercie wyborczej był przecież nastawiony prosocjalnie. Nasza lewica oferuje m.in. zerową stawkę podatku CIT przez pierwszy rok działalności zagranicznych firm, aby zachęcić zachodnich inwestorów do inwestowania w Chorwacji. Może to brzmieć jak paradoks, ale chyba właśnie tak jest.

– Chorwacja stara się od kilku o przyjęcie do Unii Europejskiej. Jak w kontekście panującej korupcji czy wysokiej ingerencji państwa w gospodarkę ocenia Pani szansę na dołączenie Chorwacji do wspólnoty?

– Przyjęcie pewnych rozwiązań prawnych, jakie panują w Unii byłoby czymś niezwykle potrzebnym w naszych warunkach. Mam tu na myśli przede wszystkim zasadę rządów prawa a także jasnych procedur administracyjno-rządowych. To mogłaby Chorwacja przyjąć nawet bez wchodzenia do Unii Europejskiej i na pewno przyniosłoby to pozytywne skutki dla naszej gospodarki. Z perspektywy ważnego dla naszej gospodarki rozwiniętego przemysłu stoczniowego, ważne byłoby uregulowanie sytuacji stoczni. Unia Europejska stawia w tej materii jasne kryteria w postaci ograniczania i zmniejszania dotowania nierentownych przedsiębiorstw. Chorwacki rząd tymczasem pompuje miliardy dolarów każdego roku, aby „zachować miejsca pracy” w pięciu największych stoczniach. Nikt nie mówi o tym, że te miejsca pracy są utrzymywane sztucznie przez podatników, a ze stoczni nie wypływają nawet nowe statki. Z tej perspektywy wejście do Unii byłoby z pewnością dla nas korzystne. Z drugiej strony…

– Są też negatywne skutki wejścia do Unii.

– Boimy się, że nasza gospodarka nie wytrzymałaby spełnienia wszystkich wymogów biurokratycznych, jakie stawia Bruksela dla swoich członków. Wiele regulacji wprowadzonych w życie w bogatszych państwach doprowadziłoby małe i średnie firmy do bankructwa lub przejścia do działalności w szarej strefie, gdyż koszty zaimplementowania rozwiązań i procedur byłoby dla nich zabójcze. Szczególnie mam tu na myśli nasz przemysł rybny i limity połowowe jakie narzuca Bruksela. Uważam, że każdy kraj ma prawo do korzystania ze swoich wód terytorialnych w taki sposób, jaki uważa za słuszny.

– Jaka jest zatem opinia samych Chorwatów odnośnie przystąpienia do Wspólnoty?
– W większości Chorwaci popierają akcesję, choć ich opinia w dużej mierze jest wynikiem stanowisk partii, z którymi sympatyzują. Skoro większość partii popiera nasze starania o członkostwo, wypadkową tego jest poparcie społeczne dla tego procesu. Część społeczeństwa liczy też na Brukselę z tego powodu, że nie ufa już rodzimym politykom i ma nadzieję, że to Komisja Europejska wprowadzi jasne reguły gry i rozwiąże wiele problemów.

– Mówi Pani o problemach chorwackiej gospodarki, ale podejrzewam, że są również i jakieś sukcesy i coś się udało.

– Z pewnością mamy się czym pochwalić. Przede wszystkim nasz przemysł turystyczny rośnie i staje się powoli niezwykle ważnym składnikiem naszego wzrostu gospodarczego. Turystyka zapewnia wiele miejsc pracy, zwiększa dochody obywateli, więc jest to korzystne. Choć znam również krytyków rozwoju tej branży, którzy mówią że koniunktura turystyczna, nasze położenie geograficzne, klimat opóźniają reformy w innych dziedzinach. Słowacja nie ma dostępu do morza i już jest kilka lat po dokonaniu radykalnych reform. Chorwacja czerpie dochody ze swego położenia, ale w reformach pozostaje w tyle.

– Jak ważna jest turystyka dla gospodarki?

– Przyjeżdżający do naszego kraju turyści są największymi zagranicznymi inwestorami. Dzięki dochodom z tej branży zmniejszamy również nasz negatywny bilans handlowy. Nasza waluta jest przewartościowana co zabija nasz eksport, więc dochody z turystyki choć częściowo poprawiają tę sytuację.

– Czy Chorwacja wykorzystuje swój potencjał turystyczny?

– Ze względów o których mówiliśmy już wcześniej, również ten sektor nie jest wolny od korupcji czy niewydolności. Nie zachęca ta sytuacja do inwestowania przez zagraniczne firmy na naszym długim wybrzeżu, co powoduje, że nikogo nie dziwi iż jadąc wybrzeżem jest wiele plaży, przy których nie ma hoteli i pensjonatów. Gdyby władze państwowe umiały poprzez swoją politykę gospodarczą, zachęcać zagranicznych inwestorów do rozwoju naszej turystyki, byłoby to zdecydowanie korzystne dla całej Chorwacji. Wciąż mamy jeszcze wiele pensjonatów i hoteli nadmorskich, które są w rękach państwa.

– Jak zatem prezentuje się Chorwacja na tle pozostałych państw bałkańskich pod względem rozwoju i sytuacji gospodarczej?

– W ostatnim indeksie wolności gospodarczej publikowanym przez amerykańską Heritage Foundation Chorwacja zajęła niestety dopiero 113 miejsca na ok. 160 państw sklasyfikowanych w rankingu. Jeśli chodzi o państwa europejskie, to na 41 państw dopiero na 37 miejscu. W tym samym rankingu najwyższe miejsce spośród państw regionu zajęła Macedonia i – co wiele osób może zdziwić – Albania. Skąd taki skok w rankingu tych państw? Oba te kraje wprowadziły podatek liniowy, Macedonia wprowadziła liczne zwolnienia podatkowe i inne zachęty do ściągnięcia zagranicznych inwestorów do kraju. Ponadto o wiele szybciej postępuje proces prywatyzacyjny, a także reformy systemu bankowego. Np. w Słowenii większość banków pozostaje w rękach państwa. Czarnogóra, która nie była jeszcze sklasyfikowana w rankingu Heritage, przeprowadza bardzo odważne reformy – wprowadziła m.in. najniższą stawkę podatku liniowego w całej Europie. W 2003 roku podatek liniowy wprowadziła Serbia, która posiada większy rynek i o wiele lepsze prawo pracy przez co o wiele łatwiej jej się pozyskuje zagranicznych inwestorów. Tymczasem, Chorwacja wciąż śpi, podczas gdy sąsiedzi dokonują coraz śmielszych reform. Jedyne co łączy wszystkie państwa regionu to wszechobecna w życiu publicznym korupcja.

– Jak można ją w tym wypadku pokonać?

– Były doradca ekonomiczny Władimira Putina, Andriej Illiaronov, powiedział kiedyś, że trzeba sobie odpowiedzieć, co by się wybrało gdyby mieć do wyboru albo wprowadzenie rządów prawa, albo niezwykle korzystnych warunków prowadzenia działalności gospodarczej. Europa Zachodnia mówi, że nie ma przedsiębiorczości bez rządów prawa. Tymczasem Illarionov mówi: popatrzcie na Rosję; nie mamy rządów prawa, ale mamy wolną przedsiębiorczość. To samo dotyczy naszego regionu. Większość państw ma dobre warunki do prowadzenia biznesu, obniża podatki, ale cały wysiłek idzie na marne ze względu właśnie na brak rządów prawa, który odpowiada za korupcję.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Paweł Toboła-Pertkiewicz (1 czerwca 2009). Natasha Srdoc jest założycielką i prezesem założonego w 2004 roku Adriatic Institute for Public Policy (www.adriaticinstitute.org). Data dodania na starej stronie PAFERE: 2009-02-01 00:00:40|

Poprzedni artykułPertkiewicz: Złudna wiara w państwo
Następny artykułPertkiewicz: Fundusze europejskie
Paweł Toboła-Pertkiewicz - libertarianin, były prezes PAFERE, autor wielu artykułów, przedsiębiorca oraza właścicel księgarni Multibook.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj