Socjalistyczny sen trwa w najlepsze

foto. pixabay.com
PAFERE WIDEO

Agencja Rozwoju Narodów Zjednoczonych stworzyła niedawno ranking państw w kontekście sposobów zwalczania ubóstwa, dostarczając przy tym bardzo cennej lekcji ekonomii, polityki, a nawet dyplomacji.

Na czele tej listy znajduje się Trynidad-Tobago – niewielka nacja karaibska, znana głównie z turystyki. Gospodarka tych wysp nie jest w stanie zapewnić wystarczającej ilości miejsc pracy swoim obywatelom, zmuszając ich tym samym do emigrowania do innych państw. Jak Agencja Rozwoju ONZ doszła do wniosku, że to Trynidad jest modelowym przykładem zwalczania ubóstwa pozostaje jej słodką tajemnicą. Jednakże zajmująca w rankingu 2 miejsce Kuba – dostarcza pewnych wskazówek.

Przed upadkiem Związku Sowieckiego marksistowsko-leninowski reżym kubański Fidela Castro zwalczał nawet komunistyczne reformy „pierestroiki” i „głasnosti”. ZSRR odszedł na szczęście do lamusa historii, a jego blok wschodnich kolonii zaczął zrzucać łańcuchy i przehandlowywać oderwane od rzeczywistości idee Karola Marksa na wolnorynkową ekonomię Ludwiga von Mises’a i Friedricha von Hayek’a. Ale na Kubie Fidel pozostał, jak zawsze, wiemy socjalizmowi, nawet wtedy, gdy został pozbawiony corocznych miliardowych dotacji Sowietów.

Podczas gdy inne kraje Ameryki Łacińskiej zwróciły się ku demokracji i kapitalizmowi, Kuba nie tylko odrzuciła wolnorynkowe reformy, ale również surowo ograniczyła działalność prywatną i pluralizm polityczny. Samotni na półkuli Kubańczycy doświadczyli talonów żywnościowych oraz prawdziwego ubóstwa. Według kubańskich statystyk Produkt Narodowy Brutto w kraju spadł o 20%. Jest wysoce prawdopodobne, że rzeczywiste dane mogą być o wiele gorsze. Według oficjalnych danych rządowych przeciętny kubański pracownik zarabia 203 peso miesięcznie, co po oficjalnym kursie daje około 140 dolarów rocznie.

Przez jakiś czas w Hawanie ukazywały się na murach wybrane reklamy towarów i firm. Ale gdy stało się to zbyt popularne kubański rząd komunistyczny zakazał tych praktyk nazywając je „znakiem kapitalizmu”. Ostatnio reżym ogłosił, że znosi ograniczenie dla rzesz ludzi przybywających do Hawany za chlebem.

W przeciwieństwie do tego, co twierdzą zagraniczni obrońcy reżymu, embargo Stanów Zjednoczonych nie jest przyczyną pogrążenia się wyspy w ubóstwie. Stany nie robią niczego, aby Kuba nie mogła swobodnie handlować z innymi narodami, czego ostatnim dowodem są inwestycje na Kubie. Kanadyjski Sherrit International Corporation zainwestowała na Kubie 67 mln dolarów. Z corocznych 10 tys. dolarów, które Kuba otrzymuje na każdego pracownika Sherrit’u, rząd zatrzymuje 9.784 dolarów (97% stopa podatkowa). Na dodatek Kubańczycy zdesperowani, aby przetrwać, ustawiają się w kolejkach za tą pracą.

Trzeźwa analiza demaskuje Kubę jako niszczyciela dobrobytu i kreatora ubóstwa. Reżym sprawił, że tysiące obywateli wyspy ucieka z kraju ryzykując życie i pozostawiając często swych bliskich. Nie powinno to nikogo dziwić, jako że marksizm-leninizm jest największym w historii kreatorem ubóstwa, nędzy i masowej śmierci. Narody wśród których występuje nieurodzaj wolności cechują się również niedostatkiem artykułów spożywczych. Nie przeszkadza to jednak, by Agencja Rozwoju ONZ ulokowała w swym rankingu Kubę przed … Chile, Singapurem, Kostaryką. Kraje te dalece przewyższają ją w swym bogactwie.

Według ONZ narody mogą eliminować biedę poprzez „zwalczanie nierówności płci”, „zawężanie różnic pomiędzy płciami i klasami społecznymi” razem z „reformowaniem polityki handlowej”. Są to sfery, w których najwidoczniej Kuba plasuje się najwyżej. Ale te państwa, które zwiększyły bogactwo swoich narodów i wydźwignęły ludzi z ubóstwa doszły do tego poprzez środki odrzucone przez Kubę: wolny rynek, odpowiedzialność indywidualną, prywatyzację oraz znikomy interwencjonizm państwowy.

Gdyby ONZ naprawdę chciała pomóc krajom wydźwignąć ich obywateli z biedy, propagowałaby sprawdzone sposoby i stawiłaby opór dyktaturze statystyków. Zamiast tego ONZ proponuje wypróbowane polityczne i biurokratyczne rozwiązania, które po raz kolejny udowadniają, że socjalistyczny sen wciąż trwa, nawet jeśli materiał dowodowy przeciwko niemu jest silniejszy niż kiedykolwiek.

Dla biednych tego świata jest to tragedia. Wydaje się więc mało rozsądne, aby amerykańscy politycy mieli popierać międzynarodową biurokrację, nagradzającą dyktaturę za wykreowanie ubóstwa i zarazem dyskredytującą produktywne demokracje, które stworzyły dobrobyt.

Lloyd Billingsley

Artykuł pochodzi z połowy lat 90-tych XX wieku. Data dodania na stronie PAFERE w styczniu 2011 roku.

Poprzedni artykułDziennikarze – intelektualiści lekkich obyczajów czy programatorzy umysłów? Łukasz Warzecha dla PAFERE
Następny artykułPaństwo nie pozwala ludziom działać

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj