Czy narodzi się „nowy człowiek”?

Współcześni „budowniczowie naszej przyszłości” postępują dokładnie tak jak postępowali w przeszłości najwięksi dyktatorzy i zbrodniarze. Niemiecki narodowy socjalizm odwoływał się do wyższości jednych ras nad innymi. Ci, którzy nie spełniali rasowego kryterium wymyślonego przez „intelektualistów” rasy panów, byli podludźmi, pozbawionymi prawa do życia, wolności i własności

foto. internet
PAFERE WIDEO

„Nowa normalność” tym mniej więcej różni się od normalności, czym sprawiedliwość społeczna od sprawiedliwości, a krzesło elektryczne od krzesła. „Nową Normalność” już w ubiegłym roku – w związku z tzw. pandemią koronawirusa – ogłosił w Polsce premier Mateusz Morawiecki. Wcześniej propagował on ideę „strategii zrównoważonego rozwoju”, która – jak nietrudno się domyśleć – nie jest tym samym, czym jest po prostu rozwój. Obecnie chce wprowadzać „Nowy Polski Ład”, daleki od zwykłego ładu.

Wszystkie te konstrukcje słowne, w propagowaniu których premier okazuje się perfekcyjny, opisują plany takiego zorganizowania świata, które kładą główny nacisk na dominującą rolę państwa. Państwo jako organizator życia gospodarczego, społecznego, a nawet religijnego, ma zastąpić władzę wolnych ludzi. Człowiek bez władzy nad samym sobą staje się niewolnikiem.

Kilka tygodni temu w jednej z warszawskich galerii miał miejsce swoisty performance, w którym uczestniczył minister zdrowia Adam Niedzielski. Temat przewodni tego spektaklu brzmiał: „Bierz przykład z manekina. Maskę noszę nie roznoszę”. Idealnie wpisuje się on w wizję człowieka „Nowej Normalności”. Ideą przewodnią tej imprezy była promocja maseczek, które – według opinii rządzących – zapobiegają zachorowaniu na covid-19. Manekiny w maskach, wystawiane na wystawach sklepowych nie grymaszą, nie narzekają, że im za gorąco, że się duszą, nie sprzeciwiają się. I taki też powinien być człowiek „Nowej Normalności” – cichy, podporządkowany, pozbawiony emocji, nie czyniący fochów i nie sprzeciwiający się woli i nakazom władz. Człowiek winien być niczym sklepowy manekin – bezwolny, milczący i skazany na to, co inni z nim zrobią.

Tymczasem człowiek wyposażony jest w prawa naturalne, czyli w coś, co jest wpisane w istotę jego człowieczeństwa. Prawa te odnoszą się do życia, do wolności i do własności. „Nowa Normalność” idzie im pod prąd. Dziś to już wiemy, gdyż szkody jakie przez ostatnich kilkanaście miesięcy wyrządziła „Nowa Normalność” są tragiczne. Zamykając szpitale i przychodnie, utrudniając kontakt pacjentów z lekarzami, przyczyniła się do śmierci dziesiątek tysięcy ludzi. Wystąpiła więc przeciwko prawu do życia… Zabraniając ludziom życia według własnych zapatrywań, odcinając ich od kultury, handlu, rozrywki, zabraniając organizowania uroczystości komunijnych, wesel, reglamentując udział w uroczystościach religijnych czy możliwości przemieszczania się, zanegowała prawo do wolności… I wreszcie – nakazując zamknięcie sklepów, lokali usługowych, restauracji, stoków narciarskich, basenów, siłowni, dokonała zamachu na prawo do własności.

Współcześni „budowniczowie naszej przyszłości” postępują dokładnie tak jak postępowali w przeszłości najwięksi dyktatorzy i zbrodniarze. Niemiecki narodowy socjalizm odwoływał się do wyższości jednych ras nad innymi. Ci, którzy nie spełniali rasowego kryterium wymyślonego przez „intelektualistów” rasy panów, byli podludźmi, pozbawionymi prawa do życia, wolności i własności. Międzynarodowi socjaliści z kolei przyjęli kryterium klasy społecznej. Klasizm doprowadził do tego, że tych, którzy przynależeli do warstw społecznych uznanych w danym momencie dziejów przez rządzących za niewłaściwe czy złe, pozbawiano praw naturalnych – byli więzieni, mordowani, tłamszono ich wolność i rabowano z własności.

Można się tylko zastanawiać, czy współcześni totalitaryści są świadomi tego, że wpisują się w ten sam nurt dziejów, na którym swoje piętno wycisnęły najbardziej mroczne postacie z historii? Totalitaryzm niemiecki i sowiecki mówiły o budowaniu „Nowego Porządku” – świata bez wojen, bez głodu, świata ludzi szczęśliwych. Jedni uważali, że aby tak się stało wystarczy opanować pół świata i oczyścić rasę, drudzy zaś, że wystarczy zlikwidować własność prywatną, a „prywaciarzy” wyeliminować. Ostatecznie te „raje na ziemi” doprowadziły do śmierci kilkudziesięciu milionów ludzi.

Dantejskie sceny z ulic australijskich miast, jakie, dzięki amatorskim nagraniom, możemy oglądać na niezależnych kanałach w internecie, stawiają włosy na głowie. Znęcanie się przez policjantów na ludziach za to, że nie mają masek na twarzach lub że nie przyjęli wmuszanych przez rząd niezbadanych preparatów genetycznych, wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Jeśli policja zachowuje się jak dzika banda, która z tak błahego powodu, w tak bezwzględny sposób traktuje obywateli, znaczy, że ma ona przyzwolenie władzy politycznej. Nie można wykluczyć, że Australia stała się centralnym punktem globalnego eksperymentu wyznawców „Nowej Normalności”. Ale widać również, że ludzie się nie poddają. Jako istoty obdarzone prawami naturalnymi, siłą rzeczy starają się – mniej lub bardziej świadomie – tych praw bronić. To co się dzieje jest być może testem na ludzką wytrzymałość, badaniem, czy jest jakaś granica obrony przez ludzi swoich praw, to sprawdzanie dokąd można się posunąć w budowaniu „nowego człowieka” – człowieka „Nowej Normalności”.

Jak daleko można szastać ludzkim życiem, ile jeszcze praw można odebrać, ile własności skonfiskować? Ostatnie kilkanaście miesięcy przyzwyczaiło władzę do łamania prawa, do gwałcenia konstytucji i nieliczenia się z głosami sprzeciwu. Nawet wyroki sądów, które kwestionowały rozporządzenia rządu jako niekonstytucyjne, nie doprowadziły do zmiany tych rozporządzeń. Granica zatem dawno już została przesunięta, jakakolwiek kontrola władzy staje się coraz bardziej niemożliwa. Jeśli australijski eksperyment zakończy się sukcesem, także Polaków czeka trudny czas. Ważne, by nie brać przykładu z manekina… .

PS

Poprzedni artykułJak można pomóc Północnym Koreańczykom
Następny artykułZysk i rynek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj