Jak można pomóc Północnym Koreańczykom

Hyun Song: Nie wiem, czy wiecie, ale w latach 50. i 60. wysłano pod opiekę polskich rodzin pewną liczbę północnokoreańskich sierot, które później zabrano z powrotem, przez co historia ta jest słabo udokumentowana. Niemniej może być dla nas nicią porozumienia, bo przecież wielu Polaków, zwłaszcza starszych, wie, jak wygląda życie w komunizmie

Hyun Song - działacz na rzecz praw człowieka w Korei Północnej
PAFERE WIDEO

W lutym 2014 roku przedstawiciel ONZ Michael Kirby w swym raporcie poświęconemu łamaniu praw człowieka w Korei Północnej stwierdził, że „mamy do czynienia z porównywalnymi okrucieństwami do okrucieństw faszystowskich Niemiec i ich sojuszników z okresu II Wojny Światowej”.

Jak widać Świat nie wyciągnął wniosków z tragedii II Wojny Światowej. W raporcie wymienia się następujące działania Władz Korei Północnej: Uznaniowe aresztowania, tortury, odmowa prawa do pożywienia, głód, zakaz nawet nie wolności słowa, lecz wolności myśli, porwania zagranicznych obywateli, dyskryminacja, brak swobody poruszania się obywateli. W gruncie rzeczy nawet nie można powiedzieć, że rządzący tym krajem są wewnętrznymi kolonizatorami, są bowiem po prostu strażnikami w jednym wielkim obozie koncentracyjnym. Dzisiaj w XXI wieku, 70 lat po największej katastrofie ludzkości, z którą mieliśmy do czynienia w latach 1939-1945.

Korea Północna jest przykładem do jakiej skrajności mogą się posunąć rządzący, jeśli nic ich nie ogranicza. Z powodu ich głupich i nierozsądnych decyzji miliony ludzi cierpią. Szacuje się, że w latach 1994-1998 z powodu głodu lub chorób związanych z niedożywieniem zmarło między od 240 000 do 3 500 000 Koreańczyków z Północy. Natomiast ze szczątkowych informacji docierających z Korei Północnej w lipcu tego roku wynika, że coraz więcej mieszkańców kraju nie dojada. „Jest o wiele więcej żebraków. Niektórzy ludzie umierają z głodu na obszarze przygranicznym” mówi Lina Yoon z Human Rights Watch. Pod pretekstem epidemii kraj został całkowicie zamknięty, wydalono wszystkich zagranicznych korespondentów, nawet tych z Chin i Rosji.

Zapraszamy do, dającej wiele do myślenia, rozmowy Jana Kubania z działaczem na rzecz praw człowieka w Korei Północnej Hyun Song’iem. Wideo zapis tej rozmowy z polskimi napisami dostępny jest pod adresem: https://youtu.be/We4lJ0AL8OE

  • * * *

Jan Kubań: Dzień dobry, dziś w programie Gość PAFERE mam przyjemność rozmawiać z:

Hyun Song: Nazywam się Hyun Song.

Jan Kubań: Pochodzisz z Korei?

Hyun Song: Urodziłem się w Korei Płd., ale już od jakichś 40 lat mieszkam w USA.

Jan Kubań: Na co dzień zajmujesz się jednak kwestią Korei Północnej.

Hyun Song: Tak, od 15 lat pracuję w USA jako działacz na rzecz praw człowieka w Korei Płn. Współpracuję z uciekinierami oraz z organizacjami ochrony praw człowieka działającymi zarówno w Korei Płd., jak i w USA.

Jan Kubań: Na temat uciekinierów z KRLD ukazały się m.in. dwie słynne książki. Jedna z nich to „Urodzony w obozie 14”. Kim jest jej protagonista?

Hyun Song: Nazywa się Shing Dong-Hyuk, to mój bardzo dobry znajomy. Urodził się w obozie koncentracyjnym, z którego później uciekł, a następnie wydostał się z kraju. Jego książka i historia odbiły się dość szerokim echem, gdy je opublikowano.

Jan Kubań: A czy poznałeś Yeonmi Park?

Hyun Song: To również moja dobra znajoma, mieszka obecnie w USA i jesteśmy w kontakcie. Stała się dość znana właśnie poprzez swoją historię oraz działalność Nadal jest dość aktywna w USA.

Jan Kubań: Tytuł jej książki to „Przeżyć”. Gorąco zachęcamy naszych widzów, aby przeczytali te pozycje. Obie przetłumaczono na język polski, ale nawet w oryginale są bardzo przystępne i nie powinny sprawić nikomu trudności.

Co spowodowało, że zająłeś się pomocą uchodźcom z Korei Płn.?

Hyun Song: Jak wspomniałem, urodziłem się w Korei, ale mieszkam w USA, w związku z czym postrzegam siebie jako Amerykanina pochodzenia koreańskiego. Do działania skłoniła mnie wiedza o sytuacji mieszkańców Korei Płn., których uważam za swoich północnych braci i siostry. Wszak stanowimy jeden naród, a sam kraj został przecież podzielony dopiero w XX w.

Kiedy dowiedziałem się o cierpieniu i głodzie, jaki zapanował w połowie lat 90. i trwa do dziś, o ludziach uciekających z Korei Płn. i o tym, czego doświadczają w Chinach, pomyślałem, że jako chrześcijanin i koreański Amerykanin nie mogę tak po prostu…

Jan Kubań: Nic z tym nie robić.

Hyun Song: Dokładnie. I dlatego się zaangażowałem.

Jan Kubań: Na czym więc polega twoja działalność?

Hyun Song: Jak sama nazwa „aktywista” wskazuje, staram się zwiększać świadomość społeczną dotyczącą problemu, a także zachęcać innych do współpracy na rzecz praw człowieka w Korei Płn. Warunki w USA sprzyjają tego typu działalności. W Waszyngtonie, gdzie mieszkam, mieści się Kongres oraz wiele organizacji pozarządowych. Staramy się docierać do różnych środowisk poprzez spotkania, wydarzenia, projekty oraz współpracę z instytucjami i ośrodkami badawczymi. Organizujemy spotkania z uciekinierami mieszkającymi na co dzień w Korei Płd., aby zwrócić uwagę polityków na to, jak powinno się podchodzić do kwestii praw człowieka w KRLD. Z grubsza tak to wygląda.

Co do samych uciekinierów, to jest wiele sposobów, aby im pomagać i pracować z nimi, głównie w Korei Płd. W USA mieszka ich bowiem tylko około 230, natomiast w Korei Płd. jest ich 32 tys. Na ogół radzą sobie dobrze, ale wielu wciąż potrzebuje pomocy np. w nauce języka lub w pozyskiwaniu funduszy na projekty, jeżeli współpracują z jakąś organizacją. W USA dochodzi do tego tłumaczenie dokumentów, kwestie szkoły, pracy itp. Tak więc sposobów na to, by zaangażować się w pomoc uciekinierom, jest multum.

Jan Kubań: Wiem, że ty sam podjąłeś pewne działania wymierzone wprost w reżim KRLD. Czy możesz nam o tym opowiedzieć?

Hyun Song: Tak, zawsze skupiam się na działaniu, a mniej na słowach. Wiele osób zajmuje się tylko pisaniem, i robią to oczywiście dobrze, jednak wydaje mi się, że czasami, oprócz słów, konieczne są też czyny. Dlatego też jednym z moich celów jest zorganizowanie protestów pod ambasadami Chin, które to państwo jest szczególnie nieprzyjazne uciekinierom. Tamtejsze władze deportują ich z powrotem do KRLD lub, jeśli to kobiety, sprzedają jako niewolnice.

Ponadto, jako że KRLD ma stosunkowo niewiele ambasad na świecie. Planuję odwiedzić je wszystkie i zorganizować protesty, rozdawać broszury, a także zasypać ulotkami same te placówki. Chodzi bowiem o to, by nie tylko wstrząsnąć reżimem, ale też pokazać mu, że są na świecie ludzie, którzy widzą łamanie praw i zbrodnie popełniane przezeń na własnym narodzie, że świat widzi to wszystko i nie będzie milczał.

Tak jak powiedziałeś, moim celem są działania bezpośrednio wymierzone w reżim.

Jan Kubań: Wspominałeś też o butelkach z ryżem i wiadomościami wysyłanych do Korei Płn. drogą wodną.

Hyun Song: Tak, chodzi o rozsiewanie informacji, a wiedza to przecież siła. Jednym z czynników pozwalających KRLD trwać w odcięciu od reszty świata, jest to, że dyktatura rodu Kimów, od Kim Ir Sena, przez Kim Dzong Ila, do Kim Dzong Una, tak ściśle kontroluje wszelkie informacje o świecie, jakie napływają do kraju.

Jest to najlepsze i najbrutalniejsze narzędzie umożliwiające im sprawowanie pełnej kontroli nad społeczeństwem.

I właśnie dlatego wielu aktywistów zajmuje się wysyłaniem informacji do Korei Płn. Robi się to za pośrednictwem radia lub ulotek, a od niedawna też wodą. Prądy morskie niosą butelki z ryżem i nośnikami danych do Korei Płn. Współpracuję z wieloma organizacjami działającymi w ten właśnie sposób.

Niestety, jednym z powodów mojego przyjazdu do Kolumbii jest to, że rząd południowokoreański zakazuje tego typu działalności. To bardzo poważna sytuacja. Rząd Korei Południowej obawia się negatywnej reakcji KRLD.

Jan Kubań: Wynika to ze strachu?

Hyun Song: Dokładnie tak.

Jan Kubań: Nie do wiary… Jak oceniasz stosunek innych państw do KRLD? Wiadomo przecież, że jest to przesycony złem reżim-więzienie, a mimo to nikt z tym nic nie robi: ani rząd USA, Rosji, ani Chin. Co gorsza, Chiny i KRLD wydają się w jakimś stopniu nawet sojusznikami…

Hyun Song: Z racji tego, że sama KRLD określa się mianem państwa posiadającego broń nuklearną, co niechętnie potwierdziły też USA, od prezydentury Clintona wszelkie działania sprowadzają się do rozmów. Wiele osób uważa, że gdyby nie sąsiedztwo Chin i status państwa atomowego, to już dawno rozprawiono by się z KRLD tak, jak chociażby z Irakiem.

Myślę, że właśnie to jest naczelnym powodem, dla którego reżim pozostaje nietknięty. Jeśli więc oprócz tego uwzględnimy geopolityczną historię regionu i samej Korei, to łatwo zrozumiemy, dlaczego USA i inne państwa podchodzą do problemu tak delikatnie. Zapomina się jednak przy tym, że mieszkańcy KRLD cały czas żyją w cierpieniu, głodzie i odcięciu od reszty świata.

Jan Kubań: Popraw mnie, jeśli się mylę, ale w roku 2009 w Korei Płn. wybuchła klęska głodu, która pochłonęła ponad milion ofiar?

Hyun Song: To zaczęło się w połowie lat 90. i częściowo było wynikiem wadliwego zarządzania rolnictwem i dystrybucją dóbr przez państwo. Typowe błędy socjalizmu, które doskonale znacie. W połączeniu z klęskami żywiołowymi sprawiło to, że krajowa produkcja żywności i dóbr okazała się niewystarczająca. Ludzie zaczęli więc głodować coraz bardziej od połowy lat 90. Sytuacja unormowała się jako tako w pierwszej dekadzie XX w. Jednakże nawet teraz, mimo iż nie ma zagrożenia masową śmiercią głodową, to problem powszechnego niedożywienia nadal jest tam obecny.

Około roku temu jedna z agencji ONZ potwierdziła w swoim raporcie, że Koreę Płn. czeka nie tyle klęska głodu, ile właśnie niedożywienie.

Niedożywione dzieci śpią na podłodze w wiejskim przedszkolu 300 km od stolicy, Pjongjangu (Zdjęcie: Adrian Bradshaw/EPA Rok 2014)

Jan Kubań: Czy mógłbyś nam przybliżyć sytuację wewnętrzną Korei Płn.? Z lektury wspomnianych książek dowiadujemy się bowiem, że jakieś informacje z zewnątrz jednak docierają w głąb kraju, że można tam nabyć nośniki danych lub słuchać zagranicznego radia. Jak to obecnie wygląda?

Hyun Song: Otóż dzięki działalności aktywistów i uciekinierów, którzy wysyłali informacje do KRLD przed pandemią, powstała pewna grupa ludzi, kupców i urzędników, podróżujących z Chin do KRLD i z powrotem. Wykorzystywali oni możliwość przekraczania granic do szmuglowania informacji i dóbr. Teraz jednak z powodu pandemii ten ruch ustał, gdyż zamknięto granice KRLD. Mamy więc obecnie informacyjną czarną dziurę.

Niemniej wiele organizacji i uciekinierów ma kontakty w Korei Płn. zarówno wśród elit, jak i zwykłych obywateli, przez co informacje nie tylko napływają do KRLD, ale i z niej wypływają. Jeśli chodzi o aktualną sytuację w kraju, to reżim twierdzi, że pandemia go nie dotknęła. To oczywiście kłamstwo. Uważamy, że problem jest poważny, tylko władze skutecznie tuszują całą sprawę.

Co do nośników danych, o których wspomniałeś, to rzeczywiście mieszkańcy KRLD, zwłaszcza młodzi, są spragnieni wszelkich informacji z zewnątrz. Największą popularnością cieszą się seriale i filmy południowokoreańskie i produkcje zachodnie. Ludzie wymieniają się tymi nośnikami, a odbywa się to na targowiskach, które bardzo licznie pojawiły się w całym kraju.

Nie tylko handluje się tam towarami, ale też wymienia informacjami i plotkuje o tym, co się dzieje. Ten nieoficjalny handel nośnikami sprawia, że informacje rozchodzą się na cały kraj. Tak to się właśnie odbywa.

Jan Kubań: Zaskoczył mnie temat twojej dzisiejszej prezentacji. Będziesz bowiem mówił nie tylko o KRLD, lecz także o czymś niepokojącym, co dzieje się w Korei Płd., o pewnej erozji systemu politycznego?

Hyun Song: Obecny prezydent Korei Płd., Moon Jae In, zyskał popularność dzięki populistycznym hasłom, trafnie oddającym nastroje społeczeństwa rozczarowanego jego poprzednikiem, którego ostatecznie odsunięto z urzędu z różnych powodów, ale to temat na inną rozmowę.

Moon Jae In dał się poznać jako prawnik działający na rzecz praw człowieka. W latach 70. i 80. walczył z dyktaturą wojskową w Korei Płd. Jednakże jako prezydent – rozczarowuje, zwłaszcza w kwestii relacji z Koreą Płn. Jest zwolennikiem polityki układów, tzn. preferuje prowadzenie rozmów w nadziei na osiągnięcie pokoju i zjednoczenia Półwyspu. W rzeczywistości jednak jego działania należałoby określić jako płaszczenie się przed Kim Dzong Unem i reżimem.

Najlepiej świadczy o tym fakt, że rok temu podpisał prawo zakazujące wysyłania informacji do Korei Płn., które to przepisy parlament zatwierdził w tym roku. Jeśli więc zostanie się złapanym na wysyłaniu informacji do KRLD bez zezwolenia, będzie można trafić za kratki na 3 lata i otrzymać grzywnę w wysokości 30 tys. dolarów amerykańskich.

Jan Kubań: To niepojęte…

Hyun Song: Rząd i naród, który powinien całkowicie wspierać taką działalność – zakazuje jej. To wyraźnie pokazuje, że prezydent Moon i jego zwolennicy realizują politykę ustępstw wobec KRLD, zamiast stanowczo przeciwstawić się łamaniu praw człowieka przez reżim.

Jan Kubań: Zadziwiające, że takie prawo przeszło przez parlament. Demokratycznie wybrani przedstawiciele narodu przyczyniają się do łamania praw człowieka.

Hyun Song: Niestety z racji tego, że partia postępowa ma zdecydowaną większość w Zgromadzeniu Narodowym, konserwatywna opozycja nie może z tym nic zrobić. Dlatego też niezwykle istotne będą wybory prezydenckie w marcu przyszłego roku. Na szczęście prezydentura w Korei Płd. trwa tylko jedną, pięcioletnią kadencję, więc Moon Jae In nie może startować, co niezmiernie nas cieszy.

Niepokojące jest jednak to, że w przypadku zwycięstwa kolejnego lewicowego kandydata sytuacja się pogorszy, gdyż będzie on kontynuował politykę Moona. Wiele osób traktuje te wybory jako kwestię życia i śmierci – nie tylko dla mieszkańców Korei Płd., ale i obywateli KRLD. Wszak kontynuowanie obecnej polityki pozwoli reżimowi nadal spokojnie funkcjonować, a ludzie wciąż będą tam cierpieć.

Jan Kubań: Niesamowite. Na koniec chciałbym zapytać cię o to, w jaki sposób zwykły Polak mieszkający tysiące kilometrów od Korei Płn. może pomóc jej mieszkańcom?

Hyun Song: Znakomite pytanie. Nie wiem, czy wiecie, ale w latach 50. i 60. wysłano pod opiekę polskich rodzin pewną liczbę północnokoreańskich sierot, które później zabrano z powrotem, przez co historia ta jest słabo udokumentowana. Niemniej może być dla nas nicią porozumienia, bo przecież wielu Polaków, zwłaszcza starszych, wie, jak wygląda życie w komunizmie.

Jan Kubań: Przy czym nasz ustrój nie był aż tak rygorystyczny jak ten w Korei Płn. Opierał się na tych samych zasadach, jednak sytuacja w PRL była o wiele lepsza.

Hyun Song: Naturalnie, nie można porównywać ustroju panującego w PRL z tym w KRLD. Niezależnie jednak od tego, czy mowa o Polsce i innych krajach byłego bloku wschodniego, USA czy Korei Płd., mam wrażenie, że młodsze pokolenia nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jakie mają szczęście żyć w wolnych, demokratycznych, kapitalistycznych, niesocjalistycznych państwach. Jeśli więc oglądają nas osoby młode, studenci czy doktoranci – zaangażujcie się w tę sprawę.

Jan Kubań: Jak to zrobić?

Hyun Song: Przykładowo wspierając organizacje w USA czy w Korei Płd. poprzez wpłaty, tworzenie kół studenckich, a nawet zaproszenie uciekiniera, aby wygłosił wykład i opowiedział, co, w XXI w., dzieje się za zamkniętymi drzwiami KRLD. Oczywiście pandemia utrudnia podróżowanie, ale mogą to być przykładowo webinaria. Myślę, że po zniesieniu obostrzeń uciekinierzy bardzo chętnie odwiedzili by Polskę.

Zdaje się, że Polska organizowała już konferencje poświęcone prawom człowieka w Korei Płn., ale nie przypominam sobie, by ktokolwiek z uciekinierów odwiedził wasz kraj. Myślę, że byłoby wspaniale, by z pomocą Ciebie zaprosić taką osobę do Polski i bardziej uświadomić społeczeństwo na temat KRLD.

Nie wiem, czy Polska nadal jest w większości krajem katolickim, ale jeśli jesteście katolikami – mówię to jako osoba religijna – módlcie się za Koreę Płn. Mało kto wie, że przed upadkiem muru berlińskiego i zjednoczeniem Niemiec chrześcijanie w NRD modlili się o zjednoczenie kraju. Jeśli jesteście katolikami i wierzycie w sprawiedliwość, prawa człowieka, w Boga, módlcie się o zjednoczenie Półwyspu Koreańskiego.

Jeśli natomiast jesteście młodsi i znacie język angielski, to w miarę możliwości zgłoście się na staż do organizacji w Korei Płd. Tam będziecie mogli wykorzystać swoje zdolności językowe, nawet j. polski, aby na różne sposoby pomagać uciekinierom.

Jan Kubań: A zatem zwykły Polak może skontaktować się z taką organizacją i przez kilka tygodni pracować dla niej w Korei Płd.?

Hyun Song: Zgadza się. Przykładowo moja dobra znajoma jest Bułgarką, która studiowała w Korei Płd. i podjęła współpracę właśnie z jedną z takich instytucji. Przeważnie są to Amerykanie i Kanadyjczycy, ale organizacje te chętnie przyjmują na staż osoby znające język angielski. Oczywiście wiąże się z tym cała logistyka wyprawy do Korei Płd.

Jan Kubań: Jestem pewien, że znajdą się osoby zainteresowane takim wyjazdem. Pomagaliśmy już w wyjazdach do Zambii czy Argentyny, więc Korea może być następna. Sam nawet pomyślałem sobie: „jak najbardziej, mogę jechać, gdyż będę robił coś niezwykle ważnego”.

Hyun Song: Jeśli przykładowo studiujesz historię, stosunki międzynarodowe lub pokrewny kierunek, na którym zajmujesz się tego typu zagadnieniami, to byłaby znakomita okazja, by się zaangażować.

Na koniec, warto chyba zauważyć, że ludzie nie angażują się, bo nie wiedzą, że mogą. A czasem po prostu nie chcą wiedzieć takich rzeczy i są obojętni. Niekiedy jednak problem ten porusza ich na tyle, że zaangażowanie się przychodzi im naturalnie. Nie są w stanie siedzieć bezczynnie mając świadomość tego, co się dzieje.

Liczę więc, Janie, że zdołamy poruszyć jak najwięcej osób w Polsce.

Jan Kubań: Jasne, jeżeli ktoś wybierze się do Korei jako wolontariusz, aby pomagać takiej organizacji, to będzie przecież walczył o prawa osób, które całkowicie niesłusznie uczyniono więźniami własnego państwa. A to bardzo ważna praca.

Dziękuję ci za tę interesującą i inspirującą rozmowę.

Osoby zainteresowane wolontariatem na rzecz praw człowieka w Korei Północnej mogą znaleźć listę Koreańskich organizacji charytatywnych poprzez wyszukiwarkę internetową wpisując na przykład hasło „korean organisations helping north korea”.

Poprzedni artykułO przerostach etatyzmu w Polsce sanacyjnej
Następny artykułCzy narodzi się „nowy człowiek”?
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj