Część brutalnej prawdy o obecnej sytuacji Polski

PAFERE WIDEO

Unia Europejska grozi różnymi antypolskimi sankcjami, jeśli naród polski nie wyrzeknie się wiary swych ojców i nie podda rządom nieprzyjaznym chrześcijaństwu. Zaś Rosja i Niemcy nieoficjalnie „dogadują się”, ponad głowami Polaków, na temat swych wspólnych interesów w Europie Środkowo-Wschodniej, której Polska jest jądrem. Tymczasem państwo polskie jest militarnie i ogólnie słabe w wyniku swej słabości gospodarczej powodowanej spędzaniem i olbrzymim marnotrawstwem pieniędzy publicznych na cele całkowicie podrzędne, nawet niemoralne i niezgodne z interesem społeczeństwa, a nie na realizowanie podstawowych celów istnienia państwa, a mianowicie – na zapewnianie obywatelom bezpieczeństwa od agresorów zewnętrznych i wewnętrznych. Wręcz przeciwnie, państwo samo staje się agresorem w stosunku do własnych obywateli, podstępnie pozbawiając ich własności i ograniczając ich władzę obywatelską. Niestety, polscy politycy u władzy przeznaczają większą część wpływów do Skarbu Państwa na finansowanie różnych programów, które są społeczeństwu niepotrzebne, albo którymi państwo w ogóle nie powinno się zajmować (W myśl zasady subsydiarności popieranej przez Kościół, wieloma takimi programami, lub ich odpowiednikami winny zajmować się wspólnoty niższego rzędu: rodziny, wspólnoty lokalne…).

Na podstawowe cele państwa jakimi są zapewnienie obronności kraju, bezpieczeństwa wewnętrznego i sądownictwa, oraz krajowej infrastruktury, państwo polskie przeznaczyło w roku 2019 ok. 16% całości wydatków z budżetu. W odniesieniu do Produktu Krajowego Brutto, na siły zbrojne przeznaczono 1.76% PKB.

Z pozostałych w kasie państwa pieniędzy pochodzących z kieszeni obywateli część miała zostać zwrócona w postaci emerytur i zasiłków dla różnych grup obywateli, czyniąc ich w ten sposób uzależnionymi od państwowej „opieki”, część przeznaczona na spłacanie długów i innych zobowiązań zaciągniętych przez państwo, na ogół bez zgody i wiedzy obywateli. Pozostała reszta, rzędu 40% wszystkich wydatków budżetowych przeznaczona została na cele, które państwo sobie przejęło od społeczeństwa. Do takich celów należy np.: edukacja, lecznictwo, pośrednictwo pracy, promocja sportu i turystyki, kultury i sztuki, samorządów (państwowych?), … Oczywiście z owych podanych w budżecie pieniędzy przeznaczonych na określone cele docierają do beneficjentów tylko sumy poważnie uszczuplone wydatkami administracyjnymi na rozdętą biurokrację.

Jak podawał w nr 41 Dodatku „Europa Christi” Andrzej Stanisławski, w pewnej gminie na Podlasiu liczba zatrudnionych tam urzędników przed wybuchem I Wojny Światowej wynosiła 6 osób łącznie ze ”stójkowym”, czyli policjantem. W okresie między oboma Wojnami Światowymi liczba ta wzrosła już do 30 ludzi, a obecnie wynosi 60 – czyli w ciągu niewielu ponad 100 lat wzrosła ona dziesięciokrotnie!

Z danych statystycznych wiemy też, że w roku 1990, a więc w okresie, w którym państwo polskie przejmowało dziedzictwo socjalistycznego, a więc wybitnie zetatyzowanego PRLu, całkowita liczba urzędników państwowych i samorządowych wynosiła 242.400 osób. W roku 2019 zaś wyniosła już 687.400, a więc wzrosła o 445.000 osób! W międzyczasie ludności w Polsce ubyło o 43.000 osób, a przeciętna wieku pozostałych wzrosła o 7,5 lat dla mężczyzn i 7,0 lat dla kobiet.

Przyjmując nawet, że w ciągu tego 29-letniego okresu mógł nie nastąpić żaden postęp lub regres technologiczny w dziedzinie prac biurowych i administracyjnych, to taki ogromny przyrost liczby urzędników z zasady nie produkujących żadnych użytecznych dóbr, a będących na utrzymaniu społeczeństwa, niezbyt dobrze świadczy ani o gospodarności, mądrości i świadomości obywateli, zgadzających się na ów olbrzymi rozwój pasożytniczej biurokracji, ani o uczciwości polityków i władz w stosunku do społeczeństwa.

W rzeczywistości, powyższe liczby nie przedstawiają jednak pełnego obrazu zaistniałego stanu rzeczy. Jeśli bowiem weźmie się dodatkowo pod uwagę ogólny postęp technologiczny, również w dziedzinie prac biurowych, informatyki i elektroniki, to ów rozwój biurokracji jest niesamowity. Przecież ponad sto lat temu pierwsze w historii („toporne”) maszyny do pisania dopiero wchodziły na rynek. Były drogie i w niewielu urzędach na terenie Polski zaczynano ich używać. Dokumenty były czasochłonnie sporządzane pismem ręcznym, przy użyciu stosunkowo prymitywnych środków. Obecnie, dzięki komputerom, pisanie i kopiowanie dokumentów odbywa się wielokrotne szybciej, a ich rozsyłanie pocztą elektroniczną – w mgnieniu oka. W wyniku tego, jeden urzędnik może teraz zastąpić kilku sprzed ery nowoczesnych telefonów, komputerów i innych pomocy elektronicznych. A więc, skoro może, to dlaczego dzieje się akurat odwrotnie i zamiast zmniejszania się ilości urzędników dzięki wzrostowi wydajności zajęć, drastycznie ich przybywa?

Oczywiście muszą się oni gdzieś pomieścić i pełnić jakieś funkcje. Dlatego związane jest to z powstawaniem, rozmnażaniem i rozprzestrzenianiem się różnych urzędów.

(O ilości i zakresie działania polskich ministerstw, kierowanych przez ponad 100 ministrów i wiceministrów i obsadzie różnych państwowych etatów przez tysięczne zastępy ludzi, mających pełnić funkcje administracyjne czy realizować różne państwowe programy – każdy może się dokładniej dowiedzieć poprzez internet. Podobnie może się dowiedzieć o rozkwicie biurokracji samorządowej).

Politycy dla przypodobania się wyborcom obiecują im różne „bezpłatne” dobrodziejstwa ze strony państwa i w związku z tym, gdy się już do władzy dostaną, powołują do życia nowe urzędy lub rozwijają już istniejące, które obsadzają „swoimi ludźmi” dla realizacji owych obietnic. Również w związku z tym i dla wykazania się swą działalnością, legislatorzy, których w Polsce jest nadmiar (według Wikipedii, w przeliczeniu na liczbę ludności kraju, jest ich już w Polsce ponad 8,8 razy tyle co w Stanach Zjednoczonych) wymyślają i uchwalają różne nowe prawa. A ta „radosna twórczość” jest prowadzona na masową skalę. W roku 2020 np. (według znanego portalu www.prawo.pl), opublikowano w Polsce 125.890 aktów prawnych w 66 różnych dziennikach urzędowych. W tymże roku weszło w życie 15.000 stron nowych ustaw. Przy takiej hiperinflacji praw stanowionych, niekiedy wzajemnie sprzecznych, i co roku się nawarstwiających, któż jest w stanie je poznać choćby tylko w niewielkiej części, nawet gdyby tego chciał, a więc i móc się do nich stosować? Psychicznie zdrowy człowiek wie, że takiemu zadaniu nie podoła (a nawet niektórego z nich sama myśl o tym, ze może to być od niego wymagane, prowadzić może do nieprzyjemnego odczucia, że znalazł się w jakimś wielkim zakładzie dla umysłowo chorych), a nie znając praw, nieświadomie i bardzo łatwo staje się winnym ich łamania, stając się przestępcą, którego władza może karać, lub szantażować możliwymi karami. Z drugiej strony wiadomo z prawa podaży i popytu, że przy nadmiarze podaży jakiegoś niezbyt pożądanego produktu (a do takich należą wciąż nowe prawa) ich wartość się obniża, bo popyt na nie spada. W danym wypadku hiperinflacji praw stanowionych, wiele z nich staje się bezwartościowymi, mimo wielkich kosztów ich „wyprodukowania” i są przykładem marnotrawstwa środków publicznych oraz ludzkiej energii.

Niestety, w rzeczywistości jest jeszcze gorzej, a to z dwóch powodów: sporo z owych praw jest niejasnych, lub w sprzeczności z innymi, a więc bywają różnie interpretowane, prowadząc do chaosu i ogólnego bałaganu prawnego. Drugim niezwykle ważnym powodem szkodliwości społecznej i gospodarczej takich praw jest, że wiele z nich ustanowionych zostało w sprzeczności z Prawem Bożym – prawem człowieka do życia, własności i wolności. Dlatego, z perspektywy chrześcijańskiej, prawa stanowione w sprzeczności z prawem naturalnym człowieka do życia, własności i wolności są przejawem promocji bezprawia, a więc są moralnie nie do zaakceptowania. Ich praktykowanie daje katastrofalne skutki.

Urzędnicy, na ogol nieświadomi zła moralnego takich praw stanowionych, zajmują się wdrażaniem ich w życie, poprzez wymyślanie i sporządzanie różnych zarządzeń, przepisów i regulacji, oraz kontrolowania ich przestrzegania przez ludność. Ogranicza to własność i wolność obywateli, łącznie z ich prawami rodzicielskimi i wolnością działalności gospodarczej, będących podstawą ładu społecznego i rozwoju gospodarczego kraju.

Do dodatkowych, mało widzialnych, ale olbrzymich kosztów gospodarczych jakie społeczeństwo ponosi w utrzymaniu rozdętego aparatu biurokratycznego zaliczyć należy też szkody jakie ono ponosi z powodu nepotyzmu i korupcji różnych urzędników. Niestety, im więcej różnych praw, urzędów i urzędników, tym więcej korupcji i „nierządu”. Nasuwa się tu skojarzenie z sytuacją w Polsce w XVIII wieku, gdy mawiano, że „Polska nierządem stoi”. Niestety, finałem owej sytuacji stały się rozbiory Polski. Oby obecne „stanie nierządem” nie zakończyło się też tragicznie!

Czy utrzymywanie obecnego stanu rzeczy, gdy poważna część owoców ludzkiej przedsiębiorczości i pracy jest instytucjonalnie marnotrawiona, bądź, co gorsza, idzie na opłacanie wytwarzania i wprowadzania w życie najrozmaitszych praw stanowionych, zarządzeń, regulacji i przepisów, prowadzących do ograniczania przedsiębiorczości i hamowania rozwoju gospodarczego kraju, ma sens?

Czy wyżej opisany stan rzeczy jest moralnie do zaakceptowania?

Czy chrześcijanie i Polacy mają pozostawać bierni wobec wyżej opisanych nadużyć i moralnych zaniedbań, prowadzących do ogólnego osłabiania swego kraju w dziedzinie społecznej, gospodarczej i militarnej, narażając go na utratę niepodległości i dalsze zniewolenie ludności?

Jeśli nie, to co robić?

Proponuję, aby tworzyć, preferencyjnie przy parafiach, lub istniejących już stowarzyszeniach czy organizacjach patriotycznych, „koła” i grupy obywateli chcących uzdrowienia swego kraju i wzmocnienia jego siły, które miałyby za cel:

  1. Alarmować polską opinię publiczną, a szczególnie środowiska religijne i prawicowe o opisanej wyżej sytuacji zagrożenia kraju;
  2. Samodokształcać się w dziedzinie podstaw prawdziwej ekonomii (a więc – opartej na prawach naturalnych);
  3. Monitorować działalność swych przedstawicieli we władzach lokalnych i krajowych celem sprawdzania czy prawa stanowione (wszelkich stopni), które uchwalają nie kłócą się z moralnością i prawami naturalnymi człowieka, a jeśli tak, to potępiać taką działalność promocji bezprawia i wywierać stanowczy nacisk na tych przedstawicieli, aby zaniechali tej promocji, a możliwie sami zaczęli takie bezprawie zwalczać;
  4. Wywierać naciski na swych przedstawicieli we władzach państwowych i samorządowych, lub bezpośrednio na te władze, aby znacząco redukowały, a nawet możliwie likwidowały wydatki na cele, którymi w myśl subsydiarności mogą się zajmować, ze znacznie lepszym skutkiem instancje niższego rzędu (jak np. rodzice – wychowaniem swoich dzieci, czy potencjalni pracodawcy – zatrudnianiem osób chcących pracować);
  5. Żądać od władz natychmiastowego zamrożenia etatów w administracji państwowej i samorządowej, zakazując przyjmowania do pracy nowych ludzi, nawet na miejsca zwolnione przez pracowników odchodzących na emeryturę lub z innych powodów.
  6. A nade wszystko, stale modlić się do Pana Boga o dar mądrości dla nas samych i całego narodu polskiego!

Powyższe bicie na alarm i sugestie działań na rzecz prawdy i dobra ogólnego, oczywiście nie przeszkadzają w podejmowaniu innych działań w tym samym celu, a czynione są dla pobudzenia, lub rozwijania, obowiązującej każdego Polaka czujności na los swego kraju.

Jan M. Małek

Poprzedni artykułCo drąży polski samorząd? – Agnieszka Wojciechowska van Heukelom dla PAFERE
Następny artykułReed: List Otwarty do etatystów na całym świecie
Iinżynier, przedsiębiorca, działacz polonijny w USA , gorący orędownik wolności gospodarczej, która - w ramach chrześcijańsiej myśli ekonomicznej - opiera się na dobrze znanych Przykazaniach Dekalogu: Nie kradnij, Nie pożądaj żadnej rzeczy należącej do bliźniego. Jest mecenasem szeregu inicjatyw edukacyjnych w duchu wolnorynkowym i patriotycznym (ufundował np. Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza). Założył Polsko-Amerykańską Fundację Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFE RE). Został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

2 KOMENTARZE

  1. To wszystko co Pan Inz. Malek napisal jest pieknie przekazane do wiadomosci polakow..
    Tylko jest jeszcze jedna mala rzecz, o ktorej Pan zapomnial; A mianowicie — tyle lat bycia
    przy zlobie zmierzlej komuny ,moglby Pan ot tak poprostu odrzucic od wladzy, polityki, sadownictwa i wielu innych administracyjnych zarzadow. Ja uwazam, ze powoli to dalej mozemy zajechac.

  2. „Unia Europejska grozi różnymi antypolskimi sankcjami, jeśli naród polski nie wyrzeknie się wiary swych ojców i nie podda rządom nieprzyjaznym chrześcijaństwu. ”

    Błąd – Unia Europejska nie grozi narodowi tylko partii, która łamie prawo i konstytucję. Nie mają nic do tego wartości i chrześcijaństwo. Polska to nie PiS, czy tak trudno to zrozumieć?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj