Dlaczego idee Johna Locke’a są nam dziś potrzebne bardziej niż kiedykolwiek

Zarówno Hillary Clinton, jak i Donald Trump reprezentują powrót do mentalności plemiennej i politycznego kolektywizmu minionych wieków, z których idee Johna Locke’a nas wydźwignęły. Dlatego też wszyscy przyjaciele wolności powinni podwoić swoje wysiłki, aby dać odpór temu reakcyjnemu powrotowi do mrocznego despotyzmu przeszłości

John Locke
PAFERE WIDEO

W Stanach Zjednoczonych oraz w innych częściach świata wolność gospodarcza i osobista znajduje się pod ostrzałem. Widać to szczególnie wyraźnie po trwającej obecnie kampanii wyborczej na urząd prezydenta USA*. Wśród słowotoku, jaki wydobywa się z ust kandydatów Demokratów i Republikanów na temat politycznych, społecznych i ekonomicznych problemów Ameryki, jedno pojęcie wydaje się niemal nieobecne lub zupełnie lekceważone: wolność jednostki.

Ani Clinton, ani Trump tak naprawdę nie cenią wolności

Hasła Hillary Clinton obracają się wokół kwestii takich jak redystrybucja dochodu, przywileje i trudności wynikające z przynależności do określonej grupy rasowej, społecznej lub płciowej, a także inżynieria społeczna odgórnie wpychająca interakcje międzyludzkie w ramy kolektywnej polityki tożsamościowej. Zepsuty charakter owej kandydatki odzwierciedlają jej oszustwa, kłamstwa i arogancki ton właściwy osobie przekonanej o swojej wyższości, dla której troska o innych jest tylko pretekstem do zdobywania osobistej władzy i bogactwa.

Z kolei Donalda Trumpa cechuje skłonność do wygłaszania, często będących wyrazem strumienia świadomości, tyrad o wymagającej odbudowy kolektywistycznej, narodowej wielkości, nawoływanie do uprzywilejowania miejsc pracy obywateli kosztem imigrantów szukających lepszego życia oraz chęć narzucania przedsiębiorcom tego, gdzie powinni prowadzić swoją działalność. Kieruje on obraźliwe uwagi i groźby wobec każdego, kto mu się nie spodoba. Z jego postawy przebija ignorancja lub celowe lekceważenie ograniczeń wynikających z Konstytucji oraz swobód obywatelskich zagwarantowanych w Karcie praw.

Niezależnie od tego, które z nich zasiądzie w Gabinecie Owalnym, nasz rząd, poprzez kontrole i regulacje, nadal będzie ingerował w codzienne życie osobiste i gospodarcze obywateli, a szkodliwe skutki interwencjonizmu wciąż będą narastać. Spowoduje to nie tylko ograniczenie naszej wolności, lecz także spowolnienie potencjalnego wzrostu gospodarczego i poprawy jakości życia. Bez względu na to, kto wygra w listopadzie, czekają nas ciężkie czasy.

Wolność jako zasada założycielska Ameryki

Sytuacja ta pokazuje, że obie główne partie po prostu sprzeniewierzyły się zasadom i ideałom założycielskim Ameryki, które to pryncypia wyrażono w Deklaracji niepodległości oraz utrwalono w formie ustroju republikańskiego za pomocą Konstytucji.

Żaden z tych dokumentów nie mówi nic o prawach i przywilejach zbiorowości. Ducha amerykańskiej filozofii politycznej oddają najlepiej te pamiętne i poruszające słowa:

Uważamy prawdy te za samooczywiste, iż wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że obdarzeni są przez Stwórcę niezaprzeczalnymi i niezbywalnymi prawami, a między tymi są owe do życia, wolności, oraz dążności do szczęścia. – Ażeby umocować te prawa, rządy są ustanawiane pośród ludzi, czerpiąc swoje słuszne umocowania z przyzwolenia rządzonych (…)1.

Otóż prawa jednostkowe poprzedzają istnienie rządu, który ani ich nie nadaje, ani nie przyznaje. Są one niezbywalne, co oznacza, że posiada je każdy człowiek z racji bycia istotą ludzką i żadna władza polityczna nie może w sposób sprawiedliwy ich ograniczyć lub znieść. Władza, którą dysponują rządy, jest im bowiem nadawana przez jednostki zamieszkujące terytorium danego państwa. Moralna legitymacja władzy utrzymuje się natomiast w mocy dopóki, dopóty osoby sprawujące urząd polityczny wykorzystują swoje uprawnienia do ochrony i zagwarantowania obywatelom nienaruszalności ich praw jednostkowych – i nie dopuszczają się ich łamania.

Przypomnienie owej idei założycielskiej i powiązanych z nią ideałów jest konieczne przez wzgląd na to, w jak niewielkim stopniu są one rozumiane i praktykowane w dzisiejszej Ameryce. Wypadałoby przy tym wspomnieć o osobie, której dzieła posłużyły jako inspiracja dla filozofii zawartej w Deklaracji niepodległości – mianowicie o brytyjskim myślicielu Johnie Locke’u.

John Locke i tolerancja religijna

John Locke urodził się 384 lata temu 29 sierpnia 1632 r., a zmarł w wieku 72 lat 28 października 1704. Mimo iż przez większość swego żywota wykonywał zawód lekarza, rozgłos zdobył dzięki opublikowaniu kilku rozpraw filozoficznych, spośród których największe znaczenie zyskały List o tolerancji (1689-1692) oraz Dwa traktaty o rządzie (1689).

Bronił on idei wolności religijnej w oparciu o następujące spostrzeżenia:

  1. Ludzie, włącznie z władcami i ich sługami, to istoty omylne, które nie są w stanie stwierdzić z całą pewnością, jaki jest zamysł i wola Boga wobec ogółu ludzkości;
  2. dążenie do narzucenia swojej interpretacji [boskiej woli] innym za pomocą siły politycznej, wywoła jedynie gniew, żal i opór ze strony tych, którym nakazuje się publicznie głosić i deklarować wierność temu, co uważają w swych sercach i umysłach za niesłuszne;
  3. prowadzi to – jak już niejednokrotnie pokazała historia – do wojen i konfliktów zdolnych zburzyć społeczeństwo, przynoszących jedynie śmierć i zniszczenie;
  4. jedynym skutecznym rozwiązaniem jest przyjęcie postawy tolerancji wobec wszystkich ludzi, aby odnajdywali Boga na swój sposób, a także przekonywanie ich do własnych racji na gruncie rozumu, perswazji i przykładu;
  5. stąd konieczne jest oddzielenie religii od polityki oraz wyjęcie jej spod sfery kontroli politycznej.

Argumenty Locke’a na rzecz tolerancji i wolności myśli i sumienia są dziś tak samo aktualne jak za jego życia. Świadczą o tym chociażby podejmowane przez amerykańskich „postępowców” próby krępowania naszych umysłów coraz bardziej dogmatyczną „poprawnością polityczną”, a także potworne akty terroryzmu i mordy dokonywane przez teokratycznych fanatyków, których jedynym celem jest narzucić swoją religię lub zabić każdego, kto odrzuca ich wąskie pojmowanie Islamu.

Krytyka monarchów i większości

Jednakże największą sławę John Locke zyskał dzięki swojej słynnej krytyce idei monarchii absolutnej, a także obronie wolności jednostki i zasady ograniczonej władzy politycznej. Swoje argumenty przedstawił w Dwóch traktatach o rządzie z 1689 r.

Otóż w pierwszym Traktacie podważył on zasadność tezy o „boskim prawie królów”, twierdząc, że władza polityczna pochodzi od rządzonych i nie jest niezależnym i „absolutnym” uprawnieniem królów stawiającym ich ponad poddanymi.

Z kolei drugi Traktat zawiera „pozytywny” wykład dotyczący źródła „praw naturalnych” człowieka oraz uzasadnienie idei ograniczonego rządu urzeczywistniającego zasadę wolności jako przeciwieństwa monarchii absolutnej i nieograniczonej demokracji większościowej. Autor zaprasza czytelnika, aby towarzyszył mu w „eksperymencie myślowym” i wyobraził sobie pierwotny „stan natury”, istniejący jeszcze przed ukształtowaniem się „społeczeństwa” czy utworzeniem rządu. W owym „stanie natury” każdy człowiek jest niezależnym „suwerenem” sprawującym władzę nad własnym życiem. Postępuje on tak, jak uważa za słuszne i posługuje się przy tym znajdowanymi zasobami, dzięki którym może realizować swoje cele.

Jednostki mają naturalne prawo do życia i wolności

Człowiek w owym „stanie natury” nie jest jednak sam, ponieważ na świecie żyją też inni ludzie. Mimo iż w tych warunkach nie ma władz politycznych uchwalających i egzekwujących ustawy regulujące interakcje międzyludzkie, niemniej istnieje pewne „prawo”, którego wszyscy powinni przestrzegać. Dzięki naszemu „rozumowi” i wierze religijnej jesteśmy w stanie stwierdzić, że każdy człowiek, jako stworzenie Boże, został obdarowany przez Stwórcę życiem, do którego ma „naturalne prawo” i nikt nie może w sposób zasadny mu go odebrać.

John Locke wyraził tę fundamentalną zasadę następująco:

By właściwie zrozumieć władzę polityczną i wyprowadzić ją z jej źródła, musimy rozważyć stan, w jakim wszyscy ludzie znajdują się naturalnie, a więc stan zupełnej wolności w działaniu oraz rozporządzaniu swymi majątkami i osobami, tak jak oni uznają za właściwe, w granicach prawa natury nie pytając nikogo o zezwolenie, bez zależności od woli innego człowieka.

Jakkolwiek jest to stan wolności, nie jest to jednak stan, w którym można czynić, co się komu podoba. Człowiek posiada w tym stanie niemożliwą do kontrolowania wolność dysponowania swą osobą i majątkiem (…). W stanie natury ma rządzić obowiązujące każdego prawo natury. Rozum, który jest tym prawem, uczy cały rodzaj ludzki, jeśli tylko ten chce się go poradzić, że skoro wszyscy są równi i niezależni, nikt nie powinien wyrządzać drugiemu szkód na życiu, zdrowiu, wolności czy majątku. Ludzie, będąc stworzeni przez jednego, wszechmogącego i nieskończenie mądrego Stwórcę, są wszyscy sługami jednego, suwerennego Pana, zostali przysłani na świat z Jego rozkazu i na Jego polecenie, są Jego własnością, Jego dziełem, zostali stworzeni, by istnieć tak długo, jak Jemu, a nie komukolwiek innemu, będzie się podobać.

Wszyscy oni zostali wyposażeni w takie same zdolności i wszyscy należą do wspólnoty natury. Nie można więc zakładać istnienia wśród nas takiej podległości, która upoważniałaby do unicestwienia jeden drugiego (…)2.

Locke o logice i etyce własności prywatnej

Zdaniem Locke’a każdy człowiek, w celu zabezpieczenia swego życia, ma prawo czerpać ze „wspólnych” zasobów ziemi i czynić swoją własnością te, które wykorzysta w sposób produktywny poprzez „zmieszanie” z nimi swojej pracy umysłowej i fizycznej. To połączenie „pracy” z „ziemią” stanowi podstawę wszelkiego sprawiedliwego i etycznego zawłaszczenia i nabycia własności. Tak właśnie „naturalne prawo” własności wywodzi się z „naturalnego prawa” człowieka do jego życia.

Locke wyjaśnia to klarownie:

Mimo że ziemia i wszystkie niższe istoty są wspólne wszystkim ludziom, to jednak każdy człowiek dysponuje własnością swej osoby. Nikt nie ma do niej żadnego uprawnienia poza nim samym. Możemy więc powiedzieć, że praca jego ciała i dzieło jego rąk słusznie należą do niego.

Cokolwiek zatem wydobył on ze stanu ustanowionego i pozostawionego przez naturę, złączył ze swą pracą i przyłączył do tego, co jest jego własne, uczynił swą własnością. Do tego, co zostało przez niego wydobyte ze wspólnego stanu, w jakim zostało umieszczone przez naturę, jego praca dołączyła coś, co wyklucza już do tego powszechne uprawnienie innych. Praca ta jest bezsprzecznie własnością pracownika, stąd żaden człowiek, poza nim samym, nie może być uprawniony do tego, co raz już zostało przez niego zawłaszczone (…)3.

W złożonym systemie społecznego podziału pracy tylko nieliczni produkują niezależnie wszystkie potrzebne im dobra i żywność. Dlatego też w ramach wolnego rynku współpracujemy i uczestniczymy w wyspecjalizowanych łańcuchach produkcji z innymi poprzez konkurencyjne procesy wymiany. Negocjujemy i otrzymujemy płace lub ceny, które odzwierciedlają wartość, jaką, w mniemaniu innych, ma nasz wkład w produkcję potrzebnych im dóbr i usług. W zamian zaś my również częściowo decydujemy o tym, ile warte są praca i dobra produkowane przez nich.

Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z prostymi metodami produkcji samowystarczalnej, czy złożonością współczesnego rynku opartego na specjalizacji pracy i wynagrodzenia, każda jednostka w prawdziwie wolnym społeczeństwie jest postrzegana i szanowana jako samorządna i suwerenna istota ludzka obdarzona przyrodzonym „naturalnym prawem” do życia, wolności oraz uczciwie nabytej lub wyprodukowanej własności.

Prawo jednostki do proporcjonalnej samoobrony przed agresją

Niestety ludzie nie zawsze szanują życie i własność innych. Niekiedy uciekają się do przemocy, aby zdobyć coś, co słusznie należy do innego człowieka. W związku z tym każdy ma prawo do tego, by bronić swoje życie i własność. John Locke napomina jednak czytelników, że bez względu na „wzburzenie emocjonalne” towarzyszące takim sytuacjom nie możemy odpowiadać na atak w sposób arbitralny i niewspółmierny do jego skali.

Reakcja na agresję nie powinna wykraczać poza to, co uczyniłby w takiej sytuacji „bezstronny podmiot”, któremu powierzylibyśmy zadanie chronienia nas. Może się nawet zdarzyć, że w obronie własnej konieczne będzie zabicie napastnika, jednakże to również powinno być zależne i proporcjonalne do skali ataku i powagi zagrożenia.

To właśnie emocje towarzyszące takim sytuacjom sprawiają, że przyjęcie przez ofiarę roli policjanta, sędziego i ławy przysięgłych jest kwestią tak problematyczną. Dążenie do obrony swojego interesu w takich okolicznościach często przytłacza jej zdolność do bezstronnej i „rozsądnej” oceny swoich działań.

Ponadto w „stanie natury” pojedynczy człowiek może po prostu nie dysponować odpowiednią siłą i zasobami potrzebnymi do neutralizowania zagrożeń i odpierania ataków na jego życie i własność.

Samoobrona jednostki i powód utworzenia ograniczonego rządu

Wymienione wyżej problemy i ograniczona zdolność człowieka do samoobrony oraz poprawnego osądu w sytuacji kryzysowej sprawiają, że dostrzegamy konieczność i korzyść płynącą z połączenia naszych sił w celu wzajemnej ochrony i egzekucji sprawiedliwego prawa. Nadrzędnym celem jakiegokolwiek rządu utworzonego na podstawie wzajemnego porozumienia jednostek jest ochrona ich „naturalnego prawa” do życia, wolności i własności.

Podejmując między sobą decyzje w celu realizacji tego zadania wszyscy członkowie społeczeństwa zgadzają się przestrzegać postanowień większości. Jakiekolwiek inne rozwiązanie oznaczałoby, że to mniejszość decydowałaby w imieniu większości lub że konieczne byłoby uzyskanie jednomyślności społeczeństwa w każdej sprawie (co jest niemożebnie trudne).

Nieograniczona i sprawowana arbitralnie władza rządu to tyrania

Jednocześnie jednak większość nie ma prawa podejmowania nieograniczonych decyzji w imieniu jednostek. Gdyby tak było, grupy dominujące w społeczeństwie narzucałyby mniejszościom tyrańskie prawa cechujące się taką samą uznaniowością i bezwzględnością jak w monarchii absolutnej.

John Locke omawia tę kwestię następująco:

Legislatywa (…) nie może być absolutną, arbitralną władzą nad życiem i majątkiem ludu. (…) Nikt przecież nie może przekazać innemu więcej władzy, niż sam posiada, i nikt nie ma absolutnej, arbitralnej władzy nad samym sobą ani nad kimkolwiek innym, by mógł sam sobie odebrać życie bądź pozbawić życia lub własności kogoś innego.

(…) ostateczny zasięg [owej władzy] jest ograniczony do dobra publicznego społeczeństwa. Jest to władza, która nie ma innego celu prócz zachowania społeczeństwa, dlatego też nigdy nie może być uprawniona do niszczenia, ujarzmiania bądź rozmyślnego doprowadzania poddanych do ubóstwa.

(…) władza najwyższa nie może pozbawić nikogo bez jego własnej zgody żadnej części jego własności. (…) Z pewnością nie dysponuję żadną własnością wtedy, gdy ktokolwiek inny może być uprawniony do pozbawienia mnie jej bez mojej zgody, kiedy tylko tego zapragnie4.

Stąd nawet rząd istniejący na mocy zgody rządzących i składający się z przedstawicieli społeczeństwa wybranych w wolnych wyborach musi być ograniczony przez prawo, zwyczaj i konstytucję tak, aby jego jedynym uprawnieniem była ochrona praw jednostkowych. Pogwałcenie owych praw przez rząd jest nieuprawnione – niezależnie od tego, jak głośno domagałaby się tego większość pragnąca uciszyć, obrabować lub zniewolić wolne jednostki.

Mimo iż amerykańscy Ojcowie założyciele inspirowali się wieloma starożytnymi i nowożytnymi myślicielami i autorami, niezaprzeczalnym faktem pozostaje, że to właśnie myśl Johna Locke’a wybrzmiewa najdonioślej z owych słynnych słów Deklaracji niepodległości.

Radykalny charakter praw jednostkowych

Jeżeli potraktuje się idee polityczne Johna Locke’a w sposób poważny, to zastosowanie ich w praktyce doprowadzi do obalenia polityczno-ekonomicznej tyranii i kolektywizmu. Wynika to z faktu, że dowodzą one racjonalnego charakteru ludzkiej wolności opartej na rozumnej refleksji dotyczącej natury człowieka i jego miejsca w świecie.

Czyż bowiem nie każdy z nas pragnie, aby jego życie było szanowane i wolne od napastowania ze strony innych? Czyż nie każdy z nas pragnie kierować swoim życiem i nie być narzędziem politycznych machinacji absolutnych monarchów i demokratycznych większości o niepohamowanych żądzach? Czyż nie każdy z nas, na bazie zdrowego rozsądku, uważa, że jeśli uczciwie i pokojowo wyprodukowaliśmy coś dzięki błyskowi naszego rozumu i pracy, to rzecz ta powinna być uznawana za naszą pełnoprawną własność, którą możemy wykorzystywać w dowolny sposób, o ile nie naruszamy przy tym praw jednostkowych innych osób?

Idee Johna Locke’a przyczyniły się do obalenia poglądu, jakoby rząd miał prawo wymuszać na obywatelach posłuszeństwo i poświęcać ich na rzecz celów, na które nie wyrazili zgody. Żaden rząd nie ma moralnego prawa rabować i redystrybuować własności prywatnej niewinnych obywateli – podobnie jak nie mają takiego prawa zwykli bandyci i mordercy, niszczący produktywne wysiłki pokojowo nastawionych ludzi.

Sformułowany przez Locke’a etyczno-polityczny indywidualizm posłużył jako fundament wspaniałego amerykańskiego eksperymentu z samorządnością – zarówno jeśli chodzi o wolność osobistą, jak i ograniczenia konstytucyjne. Idea praw jednostkowych jako zasady moralnej poprzedzającej i wykraczającej poza władzę polityczną oraz potwierdzającej niedopuszczalny charakter pospolitego bandytyzmu stała się nieodpartą siłą, dzięki której ostatecznie podważono i obalono najgorszą i najstarszą formę tyranii, tj. niewolnictwo.

To właśnie Johnowi Locke’owi, a także myślicielom rozwijającym jego filozofię polityczną i społeczną, zawdzięczamy całą wolność i dobrobyt, których ludzkość doświadczała przez ostatnie 300 lat – najpierw w Europie i Ameryce Północnej, a następnie, w mniejszym bądź większym stopniu, w innych częściach świata.

Tegoroczne wybory prezydenckie w USA są jednak zagrożeniem dla owej filozofii. Obecni kandydaci w żaden sposób nie odwołują się, ani nie zważają na coś takiego jak prawo jednostki do życia w zgodzie z własnym sumieniem oraz do pokojowego i dobrowolnego zrzeszania się i wymiany z innymi w celu obopólnej korzyści i poprawy swojego losu.

Zarówno Hillary Clinton, jak i Donald Trump reprezentują powrót do mentalności plemiennej i politycznego kolektywizmu minionych wieków, z których idee Johna Locke’a nas wydźwignęły. Dlatego też wszyscy przyjaciele wolności powinni podwoić swoje wysiłki, aby dać odpór temu reakcyjnemu powrotowi do mrocznego despotyzmu przeszłości.

Richard Ebeling

Tłumaczenie: Dawid Świonder

Richard Ebeling jest starszym współpracownikiem American Institute for Economic Research oraz, pod patronatem BB&T, profesorem etyki i wolnej przedsiębiorczości na uczelni wojskowej the Citadel w Charleston (Karolina Południowa).

*Artykuł ukazał się pierwotnie 29 sierpnia 2016 r.

1 Deklaracja niepodległości USA, w: Deklaracja, Konstytucja, Karta i dalej, przeł. T. Pelka, wydane nakładem tłumaczki, 2017.

2 J. Locke, Dwa traktaty o rządzie, przeł. Z. Rau, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1992, s. 165-67.

3 Tamże, s. 181-82.

4 Tamże, s. 258-59, 262.

Poprzedni artykułNie pożądaj żadnej rzeczy bliźniego twego
Następny artykułPełne welfare state czyli utopia zrealizowana

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj