O „bankocentrycznej” i „rynkocentrycznej” ścieżce rozwoju finansowego

Rozwinięte rynki finansowe, których transakcje są oparte na zwykłej działalności komercyjnej, w sposób naturalny wykształcały się w następstwie rozkwitu społeczności kupieckich, jak na przykład XV-wieczne państwa-miasta północnych Włoch

Foto. pixabay.com
PAFERE WIDEO

Zanim Nowy Jork został finansowym centrum świata, wcześniej tę zaszczytną rolę pełnił Londyn, a jeszcze przed nim Amsterdam — każde z tych miast przez mniej więcej stulecie. Rynki finansowe, instrumenty finansowe i praktyki, które wyewoluowały na tych rynkach, słusznie są uważanie za fundamenty nowoczesnego kapitalizmu finansowego.

Rozwinięte rynki finansowe, których transakcje są oparte na zwykłej działalności komercyjnej, w sposób naturalny wykształcały się w następstwie rozkwitu społeczności kupieckich, jak na przykład XV-wieczne państwa-miasta północnych Włoch. Badacze zajmujący się historią finansów często wskazują ścieżkę rozwoju finansów jako biegnącą wzdłuż tak zwanej osi lotaryńskiej, od wczesnych banków publicznych Genui, Wenecji, Florencji, przez Brugię i Antwerpię, po Amsterdam — a ostatecznie aż po Londyn w drugiej połowie XVIII wieku. Złożoność i jakość instytucji finansowych pogłębiała się na każdym etapie.

Jednak drogi do finansowej dominacji, jakie obrały centra kontynentalne, takie jak Genua czy Amsterdam były nieporównywalnie różne od drogi Londynu i te drogi przedstawiają dwie zupełnie różne tradycje w historii finansów. Potocznie będziemy je określać „bankocentryczną” i „rynkocentryczną” ścieżką rozwoju finansowego. Różnice między nimi pomogą nam lepiej zrozumieć wyzwania stojące przed współczesnymi rynkami finansowymi, szczególnie w kwestii pośrednictwa kredytowego w świecie kryptowalut.

Banki i rynki finansowe dostarczają kluczowych usług dla gospodarki; obie instytucje zapewniają rynek, na którym osoby z pieniędzmi, niedostrzegające obiecujących projektów inwestycyjnych, spotykają potrzebujących środków kredytobiorców planujących obiecujące inwestycje. Poprzez przekazywanie funduszy tam, gdzie są potrzebne, zarówno pożyczki bankowe, jak i instrumenty emitowane na giełdzie wydają się pełnić tę samą rolę: dostarczają funduszy przedsiębiorcom.

Obecnie tworzy się podział wśród historyków finansów. O ile wcześniejsze generacje historyków podkreślały znaczenie banków — niemal zupełnie wykluczając pozostałe czynniki — jako lokomotywy procesu industrializacji, obecnie znacznie więcej opracowań zwraca uwagę na rynki finansowe i pożyczki między osobami (peer-to-peer lending) w krajach takich jak Francja i Szwecja, które mogły zostać niedocenione przez wczesnych historyków finansowych. Warunkiem wstępnym wzrostu gospodarczego, według wcześniejszej literatury, były sprawnie funkcjonujące instytucje bankowe, które mogły pobudzić industrializację.

Ci historycy nie byli w absolutnym błędzie. Skomplikowane modele ekonomiczne także na to wskazywały, a większość ekonomistów zaakceptowało argumentację „po pierwsze banki”. Ważna praca Josepha Schumpetera „Teoria rozwoju gospodarczego” jest w swej istocie wielką pochwałą tego poglądu. Oba modele wzrostu znane każdemu studentowi historii gospodarczej — etapy rozwoju gospodarczego Rostowa i efekt doganiania Gerschenkrona — uwzględniają napędzanie industrializacji przez banki. Ross Levine, którego artykuł Financial Development and Economic Growth jest jednym ze 100 najczęściej cytowanych artykułów ekonomicznych, podsumowuje ten argument słowami:

Już od czasów Bagehota (1873) ekonomiści twierdzili, że lepsze banki — te które lepiej identyfikują warte udzielenia kredytu firmy, mobilizują oszczędności, zarządzają ryzykiem i ułatwiają przeprowadzanie transakcji — przyspieszają wzrost gospodarczy.

Ten argument brzmi bardzo sensownie. Banki wykorzystują efekty skali w przekazywaniu funduszy od pożyczkodawców do pożyczkobiorców; mają dostęp do niepublicznych informacji na temat swoich klientów, co pozwala im na lepsze monitorowanie wykorzystania pożyczonych środków. Te cechy pozwalają bankom na częściowe przezwyciężenie problemu asymetrii informacji, nieodłącznie towarzyszącego pośrednictwu kredytowemu i dzięki temu banki lepiej się nadają do pożyczania środków firmom i osobom, niż publiczny handel papierami wartościowymi na rynku finansowym.

W rzeczy samej, argument „po pierwsze banki” także zdaje się być zgodny z doświadczeniem historycznym. W zaskakującym doścignięciu Anglii przez Szkocję pod koniec XVIII wieku i na początku XIX wyraźny udział miał prosperujący sektor bankowy; niemiecki cud gospodarczy z końca XIX wieku czy japoński cud gospodarczy w XX wieku są przypisywane złożonym instytucjom bankowym, kierującym ogromne fundusze do rozwijających się sektorów gospodarki.

Oczywiście ten argument nigdy nie odpowiadał doświadczeniom Anglii — pierwszemu zindustrializowanemu państwu — którego banki, wydawać by się mogło, nie odegrały niemal żadnej roli w finansowaniu Rewolucji Przemysłowej (niedawne badania jednakże wydają się podważać to powszechne od dawna przekonanie).

Bankocentryczny Amsterdam a rynkocentryczny Londyn

Do pewnego stopnia dalsze rozróżnienie, jak wszystkie dalekosiężne narracje historyczne, jest uproszczeniem. Ale ogólnie mówiąc możemy zaliczyć Amsterdam do kontynentalnej tradycji finansów bankocentrycznych, a Londyn do finansów rynkocentrycznych. Co to właściwie oznacza?

Przekazywanie funduszy w Amsterdamie nie odbywało się wyłącznie poprzez banki, ale również poprzez aktywny rynek finansowy — składający się głównie z bonów komunalnych, akcji holenderskiej Kompanii Wschodnio-Indyjskiej i instrumentów pochodnych opartych na nich. Jednak główna innowacja finansowa powstała dzięki banku handlowemu — Wisselbank — którego działalność przypominała Banco di San Giorgio z Genui czy wenecki Banco di Rialto.

Przed utworzeniem Wisselbanku w 1609 roku przez władze Amsterdamu ustrój monetarny musiała wydawać się chaotyczny; tysiące różnych monet znajdujących się w obrocie były prawnie uznawane przez miasta i regiony Niderlandów. Celem banku było zaoferowanie możliwości rozliczania płatności kruszcem w jednolitym pieniądzu.

Z czasem na depozyty zostały nałożone opłaty za wycofanie środków i ustalano określane przez państwo „ustawowe wartości”, które oznaczały, że „Bank posługiwał się ustaloną jednostką rozliczeniową, określaną mianem guldena bankowego”, różną od waluty, jaką wykorzystywano w handlu poza bankiem. Kupcy szybko nauczyli się po prostu przekazywać środki między sobą w księdze banku, zamiast wpłacać i wypłacać środki w celu zapłaty — a przez to unikać opłaty i konieczności zapłacenia procentu od pieniądza („agio”). Dzięki temu Wisselbank był nie tyle pośrednikiem między oszczędzającymi i pożyczającymi, a stał się wyrafinowanym i scentralizowanym systemem płatności XVII i XVIII wiecznej gospodarki holenderskiej. Zamiast pośredniczenia w przekazywaniu funduszy bank zapewniał system rozliczeń dla innych podmiotów gospodarczych — podobieństwo do Bitcoina jest uderzające.

Przypadek Anglii jest nieco inny. Skrybowie i bankierzy-złotnicy w XVII-wiecznym Londynie zajmowali się w pewnym stopniu pośrednictwem, a nadanie przywilejów Bankowi Anglii w 1694 roku stworzyło bank, który oferował powszechnie wykorzystywane banknoty. Jednakże płacenie-za-przywileje (paying-for-privilege) dotyczyło głównie finansowania rządu, a realna zmiana zaszła poprzez kształtujący się londyński rynek finansowy.

Korona, zwykle z powodu potrzeby pieniędzy na wojny i wystawne życie, nakładała podatki, zadłużała się i domagała się pożyczek od kupców bez jasnych zasad spłaty. Pozyskiwanie funduszy przez rząd zarówno przed, jak i po 1688 roku z towarzyszącymi mu zmianami w rządzie brytyjskim, wiązało się ekstremalnymi eksperymentami, spośród których Bank Anglii wcale nie był największym. Różnorakie loterie, tontyny, dożywotnie renty i oczywiście odnowienie przywilejów dla tak zwanych Trzech Sióstr (Kompanii Wschodnio-Indyjskiej, Banku Anglii i Kompanii Mórz Południowych) zapewniły wiele instrumentów finansowych, którymi można było obracać na Alei Handlowej, biurach różnorakich spółek czy na Giełdzie Królewskiej. Ranald Michie, najważniejszy historyk londyńskich giełd papierów wartościowych, wielokrotnie podkreślał znaczenie istnienia funkcjonujących rynków dla większości z tych instrumentów.

Niesamowite jest to, że rynek udziałów Trzech Sióstr, różnego rodzaju długów rządu i dożywotnich rent oraz wielu prywatnie emitowanych krótkoterminowych weksli (w praktyce sekurytyzowane kredyty kupieckie) wykazywał się taką płynnością, że nawet kupcy holenderscy i pożyczkodawcy zaczęli wykorzystywać angielskie papiery wartościowe „w celu ograniczania ryzyka związanego z krótkoterminowymi pożyczkami komercyjnymi, czego nie umożliwiał ich własny rynek finansowy”, jak twierdził historyk finansów Larry Neal.

Po konsolidacji długu rządowego w jeden rodzaj papieru wartościowego — w skonsolidowaną dożywotnią rentę w wysokości 3 procent, czy też „konsolę” — rozkwitający rynek banków dyskontowych i działający na rynku finansowym traderzy zapewnili warunki do aktywnego obrotu papierami wartościowymi, przez co Londyn w drugiej połowie XVIII wieku zyskał status rynkocentrycznego centrum finansowego.

W bankocentrycznym Amsterdamie pośrednictwo finansowe odbywało się poprzez banki, co w dużej mierze umożliwiał Wisselbank. W rynkocentrycznym Londynie z racji tego, że Bank Anglii zajmował się głównie finansowaniem rządu w zamian za przywileje, to udziały Trzech Sióstr i inne aktywa finansowe takie, jak weksle i konsole służyły do przekazywania funduszy i dokonywania płatności.

W przeciwieństwie do Amsterdamu, charakterystycznie angielskie pośrednictwo finansowe odbywało się bez udziału banków, poprzez rynek finansowy.

Joakim Book
Tłumaczenie: Przemysław Rapka

Źródło: mises.pl

Poprzedni artykułWątpliwy sukces programu 500+
Następny artykułWierzyli w rynek, ale postawili na państwo

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj