Polska jako kolonia

PAFERE WIDEO

Ziemie polskie dość długo były koloniami obcymi. To zdanie może budzić zdziwienie, gdyż w naszej historiografii utarło się nazywać tę zależność zaborami. Choć kolonializm jest potępiany, nie potrafimy wykorzystać szansy, jaką dla polityki historycznej byłoby wskazanie zaborców jako kolonialnych wyzyskiwaczy.

Cechą kolonii jest to, że politycznie i ekonomicznie nie ma ona takich praw jak metropolia. I rzeczywiście, pod zaborami ziemie polskie przez gros czasu ich nie miały. O represjach politycznych pamięta się jednak lepiej niż o wyzysku ekonomicznym i o umyślnym degradowaniu ziem polskich pod tym względem. A przed rozbiorami były one gospodarczo w niezłej kondycji.

W Austrii za Józefa II obowiązywało stemplowanie wyrobów przemysłowych. Z Galicji, jeszcze przed czasami kolei, należało je w tym celu transportować do Wiednia! Zanikł przemysł włókienniczy i huty (były to w XVIII w. zakłady niewielkie, ale u progu rozbiorów Galicja posiadała ich 400, podczas gdy w 1810 zaledwie 14). Eksport upadł z powodu ceł rosyjskich i pruskich. Koleje zbudowano z opóźnieniem i głównie z przyczyn wojskowych, podobnie jak pod zaborem rosyjskim. Dopiero ropa galicyjska, dla której Austria nie miała alternatywy, wymusiła zgodę na lokalny przemysł.

Włókiennictwo wielkopolskie i wszelki większy przemysł zanikły z powodu pruskich taryf celnych. Późniejszy przemysł pod zaborem pruskim mogli budować prawie wyłącznie Niemcy.

Rozwinięty przemysł Kongresówki został zduszony przez oclenie eksportu do Rosji. Cła zewnętrzne zmuszały do importu towarów rosyjskich. Nie pozwalano na zakładanie spółek akcyjnych. Istniały dodatkowe podatki.

A co mamy teraz? – pytał słuchacz Radia Erewań. Sporo by można wymienić. Rząd, który przyklaskuje każdemu pomysłowi unijnemu, niczym kupiony za świecidełka lokalny kacyk, albo i obcy namiestnik. Polska kształci ludzi, po czym inne kraje UE mają dodatkowe dwa-trzy miliony chętnych do wyjazdu i niżej płatnych zajęć. Uciążliwy system podatkowy utrudnia konkurencję z bogatszymi. Preferencje w postaci zniżek podatkowych i wyprzedaży majątku krajowego ma kapitał obcy, a nie własny.

Kolonia powinna kupować produkty z metropolii. Po co jej własny przemysł samochodowy, niech nabywa folkswageny (proszę mi nie poprawiać tego f). Przeciętnej jakości chemia firm niemieckich ma w sklepach prawie monopol.

Kolonia może dostarczać tego, co potrzebuje metropolia, ale nie konkurować z nią. Limity na produkcję mleka i cukru wykluczają wejście na istotną skalę na rynki zachodnie. Przetwórstwo żywności wyprzedano, przez co polscy rolnicy stali się dostawcami tanich surowców dla quasi-monopolistów z Niemiec.

Banki należą głównie do kapitału obcego i wykazują rekordową w skali światowej rentowność. Zarazem połowa firm zagranicznych prawie nie wykazuje zysków, w tym sklepy wielkopowierzchniowe i telekomunikacja. Prawie wcale nie płacą więc CIT. Narzędziem kradzieży są tu lewe transakcje z metropolią. Zysk, i to niemały, przeznaczają na przykład na opłatę za używanie marki handlowej (często, jak Orange, poprzednio w Polsce nie znanej, a więc wymagającej kosztownej reklamy i właściwie bezwartościowej).

Do tego dochodzą pozostałości kolonialnej zależności od Rosji sowieckiej, jak zawyżone ceny gazu i blokowanie handlu. Jeśli Polska mimo tego wszystkiego jeszcze się trochę rozwija, to tylko dzięki oddolnej inicjatywie i pracowitości Polaków.

Poprzedni artykułZeślizg ku przeznaczeniu
Następny artykułStephen Hawking, maszyny i kapitalizm
Michał Jerzy Wojciechowski – polski biblista i publicysta, pierwszy katolik świecki w Polsce, który otrzymał tytuł naukowy profesora teologii. Członek Rady Programowej PAFERE.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj