Kukiz i Wolni Polacy

PAFERE WIDEO

Wiem, że nie powinienem, ale w chwilę po pierwszym starciu prezydenckim tylko o wyborach mogę – jak kiedyś powiadano – skreślić kilka słów. Sukces Pawła Kukiza, sukces Bezpartyjnych Polaków,  lekko mnie odurzył, chociaż się go spodziewałem. A skoro się spodziewałem, to i bez wyrzutów sumienia zagłosowałem na jedynego naprawdę konsekwentnego wolnościowca wśród kandydatów – Grzegorza Brauna. I niniejszym jeszcze raz dziękuję mu za to, że na początku listopada bez marudzenia podjął trudną i słuszną decyzję o kandydowaniu w niesprzyjających okolicznościach przyrody.

Prezydent może w Polsce sprawować potężną władzę. Trzeba się naprawdę postarać, żeby na tym urzędzie być zaledwie strażnikiem żyrandola. Dlatego zapewne w praktyce jak dotychczas prezydentem miał prawo zostać tylko człowiek słaby albo wielorako uzależniony*. Żałosne widowisko sprawił nam w ostatnich latach Bronisław Komorowski. Ale nawet śp. Lech Kaczyński, daleki od ideału silnego ojca narodu, samymi tylko nominacjami i wpływem na proces stanowienia prawa dowiódł, że urząd prezydenta daje ogromne możliwości. Fatalny stan edukacji Polaków utrudnia dostrzeżenie faktu, że obecnie światem i Polska pieniądz rządzi w znacznie większym stopniu niż za naszych ojców i dziadów. Wynika to z faktu, że władza sprowadza się do kreowania pieniądza i jego dystrybucji pod nadzorem armii, policji i sądów. Polska jest mało suwerenna pod tym względem, ale to nie jest fatum. Prezydent ma pośrednio i bezpośrednio znaczną władzę nad tym sektorem władzy, lecz o tym wypadałoby napisać odrębny tekst.

Dlatego szkoda, że do drugiej rundy przeszli panowie Duda i Komorowski. Biurokrata doskonały z doktoratem stanie naprzeciwko urzędującego prezydenta, którego nazwijmy tylko jednym przymiotnikiem: sympatyczny. Po co jątrzyć? Obaj panowie nie mają bladego pojęcia, co się wokół nich dzieje (dr Duda uważa, że po 1989 roku nikt nie reformował ubezpieczeń społecznych, więc on to zrobi). Obaj są doskonale sterowalni. Powiedzmy sobie cynicznie: gdybyśmy to my mogli nimi sterować, byliby obaj znakomici. A może zatem spróbujemy?

Aż do wyborów jesiennych nowy prezydent może się do czegoś przydać wraz ze stojącą na zapleczu armią i jej prawdziwymi generałami, bo pod oddolną presją ze strony Wolnych Polaków (bezpartyjnych, rzecz jasna) – o ile nie zastosuje do spółki z tzw. „premierem” wariantu siłowego – gotów będzie wszystko obiecać, a może nawet coś konkretnego zrobić. Festiwal oszałamiających obietnic zaczął się już 11 maja. Nie popuszczajmy.

Wyciskając ze starego systemu, ile wlezie, Wolni Polacy już grzeją mózgi, bo upadek starego systemu nie zrodzi automatycznie nowego. Automatyczny będzie tylko chaos. Antysystemowy – w przeciwieństwie do małych i wielkich kandydatów – nie krzyczą, że zlikwidują ZUS, NFZ, i jeszcze  to i tamto. Antysystemowcy wiedzą, że system sam się wali bez ich pomocy. Oni myślą, jak uporządkować gruzowisko i zbudować coś z sensem. Paweł Kukiz – czy chce, czy nie – wziął na siebie wielki ciężar odpowiedzialności za budowanie.

* Do Szanownych Prawników: „albo”- to spójnik rozłączny łączący części zdania, których treści wykluczają się wzajemnie.

Poprzedni artykułJaki prezydent?
Następny artykułTeologia z Łubianki
Marcin Masny - polski publicysta, tłumacz i poeta; doktor nauk humanistycznych.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj