Margaret Thatcher – 95 urodziny

Gdy byłem nastolatkiem, to w przeciwieństwie do cytowanego na wstępie internauty wcale nie byłem zafascynowany Thatcher'ką, a wręcz jej nie lubiłem. To uczucie wyzwalały emocje, a nie rozum. Emocje podsycane przez PRL-owskie media. Zarówno tamte media, jak i ten film pokazują, jak łatwo można sterować ludzkimi umysłami

PAFERE WIDEO

13 października obchodzimy 95 urodziny Margaret Thatcher. W związku z tą rocznicą warto przypomnieć jej sylwetkę. Zacznijmy od recenzji filmu „Żelazna dama” z roku 2011.

Jeden z internautów zrecenzował go tak: Byłem wraz z żoną na filmie wczoraj. Uczyłem się na studiach o Pani Margaret i byłem zafascynowany (i dalej jestem). Ale film mnie zawiódł. Myślałem że będzie taki jak w zwiastunie czyli film o jej osiągnięciach politycznych o reformach itd. było tak tylko w 1/4 filmu. Reszta czyli 3/4 filmu pokazuje ją jaką osobą chorą, która ma zwidy, rozmawia z nieżyjącym mężem, jest pod ciągłą opieką rodziny, która się o nią martwi i nie chce jej wypuścić z domu samej nawet na spacer. To jest przykre. Niestety starość taka jest ale w jej przypadku to jest nie istotne i krzywdzące, gdyż była to osoba pełna życia mająca swoje cele które realizowała i o tym powinien być cały film.

Ja też byłem na tym filmie i też mi się nie podobał. Rodzina Margaret Thatcher premierę filmu ostentacyjnie zignorowała. Wiem, że jest wolność słowa, ale według mnie Pani premier powinna dostać wielkie odszkodowanie za tego gniota, no cóż była już chora i nie mogła o takie odszkodowanie wystąpić.

Jak wiadomo filmy kręcą głównie artyści, a ci głównie lewicują. No i lewacy chyba postanowili rozprawić się ze znienawidzoną przez siebie wolnorynkową ikoną. Co prawda lewacy przy okazji zwykle feminizują, stąd też stanęli w rozkroku. Z jednej strony trzeba krytykować bo to wolnościowiec, a z drugiej należy chwalić bo to kobieta. Wyszedł zatem, jak już wspomniałem, gniot. Ani to film o starości, ani biograficzny, ani o meandrach polityki.

Taki film, który ma pokazać główną bohaterkę w złym świetle, by następne pokolenia zupełnie nie darzyły jej postaci jakakolwiek sympatią.

Taki był chyba cel realizatorów i udało się go osiągnąć. Większość niezależnych, internetowych recenzji też nie pozostawia suchej nitki na autorach, jako jedyny jasny punkt podając świetną grę aktorki odtwarzającej główną rolę. A zatem film promuje aktorkę i dołuje wybitną postać historyczną – polityka, który wyciągnął Wielką Brytanię z kryzysu gospodarczego.

Krótko mówiąc: gniot i wypociny, jednak kilka perełek było, przy czym myślę, że niestety przeciętny widz ani ich nie dostrzeże, ani nie zrozumie.

  1. Scena gdy koledzy partyjni, chcą ugiąć się przed żądaniami strajkujących, a Margaret Thatcher mówi, że nie wolno i w krótkich słowach opisuje problem: ustąpienie teraz oznacza obniżenie wytwórczości, obniżenie potencjału ekonomicznego Wielkiej Brytanii. Przerażające jest to, że scena ta ukazuje dążność polityków, dowolnej zresztą opcji, nie do właściwego sprawowania rządów mających na celu rozwój gospodarczy i intelektualny kraju, lecz do ustępstw. Jak widać celem polityka jest zdobycie władzy i życie z niej, natomiast cała reszta już go nie obchodzi. Ponieważ politycy nie płacą ze swoich pieniędzy i w dłuższym wymiarze czasowym nie ponoszą odpowiedzialności za swoje działania to w zdecydowanej większości wybierają umarzanie długów lub podwyżki dla coraz mniej wydajnych pracowników. A wszystko to prowadzi do stopniowej degeneracji społeczeństwa.
  2. Jak nie ma się argumentów merytorycznych lub ma małą wiedzę to atakuje się osobę. Któryś tam z nich rzuca obelgę: „Córka sklepikarza”. A cóż to za obelga? Córka ciężko pracującego człowieka, który oczywiście, jak każdy, zaspokaja swoją chciwość ale poprzez pracę, a nie kradzież. Zdecydowanie lepiej być córką porządnego sklepikarza, niż pustego arystokraty lub polityka, który udaje, że pracuje żyjąc z funduszy publicznych.
  3. Z ekranu padają też bardzo ważkie słowa: „Anglia jest silna właśnie siłą małego biznesu, głównie tacy, między innymi, sklepikarze budują jej potęgę”. Film zezwala na wypowiedzenie tych słów, ale na pełniejsze ich wytłumaczenie lewacki scenariusz nie daje już czasu – ważniejsze są halucynacje i to, że taksówkarz nie chce przyjąć od głównej bohaterki zapłaty kartą kredytową.

Perełek mało, natomiast nic o tym na czym polegała wielkość pani Thatcher. Film zostawia w pamięci jej niedołężną starość i nieporadną młodość, a te kilka ważnych scen politycznych szybko rozpływa się w zapomnieniu. Starość wszystko przytłacza.

A wielkość Margaret Thatcher polega na tym, że jej drobnosklepikarska ekonomia to, po prostu, ekonomia prawdziwa! To ekonomia przynosząca zysk wszystkim, a nie tylko wybranym. To ekonomia interesu globalnego – interesu wszystkich. A ci wszyscy pseudopolitycy i pseudoekonomiści działają według interesu własnego! Co im bowiem za różnica, ustąpią teraz i wszyscy będą zadowoleni, a to że za chwilę wszystko się rozleci? Co ich to obchodzi, i tak swoją pensję i swoje chwilowe zaszczyty dostaną.

Na koniec przypomnijmy kilka cytatów Żelaznej Damy:

Być potężnym – to tak samo jak być damą. Jeśli musisz zapewniać, że nią jesteś – to nie jesteś.

Dziewięćdziesiąt procent naszych zmartwień dotyczy spraw, które nigdy się nie wydarzą.

Gdyby moi przeciwnicy zobaczyli, że przechodzę suchą stopą po Tamizie, powiedzieliby, że nie umiem pływać.

Nieszczęścia własne nie uprawniają nas do unieszczęśliwiania innych.

Nie chcemy takiego społeczeństwa, w którym państwo odpowiada za wszystko, a nikt nie odpowiada za państwo.

Nie idź za tłumem, bo nigdzie nie dojdziesz.

Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo. Są tylko pojedynczy mężczyźni, kobiety i rodziny.

Podobanie się wszystkim nie jest zajęciem dla polityków.

UE jest skazana na niepowodzenie, gdyż jest czymś szalonym, utopijnym projektem, pomnikiem pychy lewicowych intelektualistów.

Wielka Brytania jest najlepszym krajem Europy. W ciągu mojego życia sprawcami wszystkich problemów były kontynentalne kraje Europy, a ich rozwiązywaniem zajmowały się anglojęzyczne państwa świata.

I pomyśleć, że gdy byłem nastolatkiem, to w przeciwieństwie do cytowanego na wstępie internauty wcale nie byłem zafascynowany Thatcher’ką, a wręcz jej nie lubiłem. To uczucie wyzwalały emocje, a nie rozum. Emocje podsycane przez PRL-owskie media. Zarówno tamte media, jak i ten film pokazują, jak łatwo można sterować ludzkimi umysłami.

Jan Kubań

Poprzedni artykułMises: Ludzkie działanie. „Volkswirtschaft”. Gospodarka narodowa
Następny artykułRozum, wiara i bój o przyszłość cywilizacji zachodniej
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj