Kto płaci ten wymaga. Jak kościelna dobroczynność uzależnia się od państwa

Foto. pixabay.com
PAFERE WIDEO

Dzieła solidarności chrześcijan to nie tylko filantropia – mówił papież Franciszek na koniec sierpnia. Zadaniem Kościoła jest nie tylko dostarczenie usług potrzebującym, ale dostrzeżenie Jezusa w obliczu ubogich. Ten cel można osiągnąć, kiedy korzysta się z prywatnych darowizn na cele charytatywne. Państwowe fundusze uzależniają i upodabniają Kościół do zwyczajnej organizacji pozarządowej.

W Stanach Zjednoczonych ponad 40 proc. budżetu kościelnych organizacji charytatywnych pochodzi z rządowych pieniędzy. Kościół utracił tam swoją niezależność i aby otrzymać kolejne fundusze, popiera rządowe programy socjalne. Tym samym przyczynia się do rozwoju państwa opiekuńczego, przed którym ostrzegał Jan Paweł II.

Rząd płaci i wymaga. W Stanach Zjednoczonych Małe Siostry Ubogich były zmuszone do płacenia swoim pracownikom ubezpieczenia zdrowotnego uwzględniającego finansowanie aborcji, sterylizacji i antykoncepcji. Dopiero w tym roku po dziewięciu latach walki prawnej Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych zwolnił siostry z płacenia tego ubezpieczenia. Nie wiadomo, jak długo to potrwa, ponieważ zaraz po ogłoszeniu wyniku demokratyczny kandydat na prezydenta Joe Biden ogłosił, że jeśli wygra wybory, to natychmiast przywróci prawa z czasów prezydenta Baracka Obamy, który zreformował system zdrowotny w Stanach Zjednoczonych, wprowadzając tzw. Obamacare.

Katolickie organizacje muszą respektować zasady tego, kto płaci. Do katolickiego hospicjum prowadzonego przez Caritas i finansowanego z funduszu rządowego nie można przyjąć cierpiącego nielegalnego imigranta. Nie można po prostu dostawić materaca i podać mu leku. Prawdziwej pomocy potrzebują najczęściej imigranci o nieuregulowanym statusie. Św. Jan Paweł II zwykł nazywać rzecz po imieniu i często podkreślał, że człowiek nie może być nielegalny i Kościół musi być miejscem, gdzie każdy potrzebujący pomocy powinien zostać przyjęty.

Dzisiaj zakony żeńskie przeżywają kryzys powołań. W Stanach USA liczba sióstr zakonnych spadła o 75 proc. od czasów Soboru Watykańskiego II. W najbliższej dekadzie zniknie około 300 żeńskich instytutów życia konsekrowanego. Wszystko zaczęło się od tego, że siostry zaczęły studiować pracę socjalną na państwowych uczelniach. Kończyły studia i trafiały do państwowych ośrodków pomocy społecznej. Nie zdawały sobie nawet sprawy, że tym samy popierają ideę państwa opiekuńczego. To samo dzieje się w Polsce. Kościół nie zauważył, że pod jego szyldem siostry zakonne stają się państwowymi urzędnikami.

Życie na budżecie państwa zabija ducha przedsiębiorczości. W przypadku Kościoła zniechęca także do organizowania składek od prywatnych darczyńców na cele charytatywne. Kościół uzależnił się od państwa i zapomniał o prywatnych przedsiębiorcach. Coraz więcej pieniędzy na cele charytatywne pochodzi z podatków. Gdyby nie było państwa opiekuńczego, Kościół zmuszony byłby do szukania alternatywnych źródeł finansowania swojej działalności. Musiałby wtedy popierać prywatną przedsiębiorczość, czego dzisiaj niestety nie robi. Zresztą nie chodzi tylko o pieniądze. Ważne jest źródło ich pochodzenia. Państwowej filantropii brakuje duszy. Jest to nie tylko problem Kościoła. My wszyscy na tym tracimy.

O. Jacek Gniadek

Źródło: jacekgniadek.com . Pierwotna publikacja – Forum Polskiej Gospodarki, 4/wrzesień 2020

Poprzedni artykułO związkach zawodowych – refleksje
Następny artykułHannes Gissurarson o niesprawiedliwej naturze państwa opiekuńczego
O. Jacek Gniadek SVD (ur. 1963) - misjonarz werbista, doktor teologii moralnej; przez wiele lat pracował na misjach w Afryce (Kongo, Botswana, Liberia i Zambia); mieszka w Warszawie (Fundacja Ośrodek Migranta Fu Shenfu, Stowarzyszenie Sinicum im. Michała Boyma).

1 KOMENTARZ

  1. Nie rozumiem pojmownaia finansowania filantropiii w wykonaniu Jacka Gniadka. Otóż wywnioskowałam, że zdaniem Autora prywatna przediębiorczość nie będzie narzucała katolickim instytucjom, kościołom, szkołom, uczelniom etc. swoich poglądów i tylko państwo jest ,,czarnym charakterem”. Owszem, kościół katolicki w państwie mininalnie socjalnym pewnie byłby zmuszony prosić o finansowanie różne prywatne oosby czy firmy, tylko pytanie, ile realnie uzyskałby na prowadzenie działań edukacyjnych, zdrowotnych i charytatywnych. Możliwe, że filantropii o których marzy Jacek Gniadek ufundowaliby jakąś figurkę, a potrzebujący, siedzieliby pod kościołami, albo co gorsza na ulicy. Tylko wtedy oni zwróciliby się nie ku katolicyzmowi, lecz adwentystom, ŚJ, socjalizmowi, komunizmowi, Armii Zbawienia etc. A przecież nie o to Autorowi idzie. Państwo nie jest idealne, nie było, ani nigdy nie będzie. Natomiast żadna prywatna filantropia dobrych pań i uduchowionych sióstr zakonnych płaczących nad losem głodnych dzieci z Afryki czy Meksyku, nie zastąpi państwa w zakresie prowadzenia publicznej oświaty służby zdrowia i pomocy soclajnej.
    Pozdrawiam Autora serdecznie
    Judyta

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj