Michalkiewicz: Wady państwa opiekuńczego

W gospodarce rynkowej podział dochodu narodowego dokonuje się dobrowolnie, tzn. w drodze kontraktów, poprzez rynek. W gospodarce nierynkowej, a taki jest właśnie efekt interwencjonizmu państwowego, podział dochodu narodowego dokonuje się pod przymusem poprzez budżet państwa. To jest najistotniejsza różnica między modelem socjalistycznym i rynkowym

PAFERE WIDEO

Ta eksploatacja doprowadza znaczną część obywateli państwa opiekuńczego do stanu chronicznego braku samodzielności przede wszystkim w dziedzinie ekonomicznej. Według badań przeprowadzonych w roku 1995 przez Centrum im. Adama Smitha, aż 83 proc. rocznego dochodu rodziny pracowników najemnych zatrudnionych poza rolnictwem było przechwytywane przez władzę publiczną. W takiej sytuacji ludzie ci są skazani na pomoc państwową, która jednak uzależnia ich od aparatu biurokratycznego i zmusza do każdorazowego wypraszania świadczeń, finansowanych ze środków uprzednio tym właśnie ludziom skonfiskowanych. W ten oto sposób wyzucie z wolności ekonomicznej prowadzi niepostrzeżenie do utraty wolności politycznej, przy zachowaniu jej pozorów w postaci uprawnienia do wyboru pomiędzy rozmaitymi ciemiężycielami. Niektórych ludzi doprowadza to do stanu tzw. bezradności wyuczonej i oni właśnie stanowią żerowisko dla różnych urzędowych terapeutów. Inni, na szczęście, kierując się instynktem samozachowawczym, szukają schronienia w tzw. szarej strefie. Wydaje się, że mamy w Polsce do czynienia w masowym ruchem w tym kierunku, bo wg. ostatnich danych, aż 28 procent PKB wytwarzane jest właśnie w szarej strefie. Trudno o lepszy dowód na to, iż państwo opiekuńcze jest postrzegane przez pars sanior społeczeństwa polskiego jako twór pasożytniczy i groźny, wobec którego rozsądek nakazuje zastosowanie się do wskazówki Epikura: „żyj w ukryciu”.

Niezależnie od dwojakich reakcji na te wyzwania, w społeczeństwie zachodzą procesy spowodowane narzuceniem powszechności przymusowych ubezpieczeń. Ubezpieczenia społeczne rozrywają bowiem istniejący przedtem związek między jakością życia ludzi starych, a posiadaniem dzieci i ich wychowaniem. O ile przedtem dzieci były traktowane jako inwestycja, o tyle, po narzuceniu powszechnych ubezpieczeń, zaczynają być traktowane jako obciążenie. Zgodnie ze spostrzeżeniem Gary’ego Stanleya Beckera, ludzie zachowują się tak, jakby kalkulowali, co widoczne jest zwłaszcza w dłuższych okresach. Skoro poziom życia ludzi starych nie zależy już ani od posiadania dzieci, ani od jakości ich wychowania, a tylko od wysokości płaconej składki, to motywacja do posiadania dzieci jest coraz słabsza tym bardziej, że i obowiązek opłacania wysokiej składki emerytalnej w okresie zakładania rodziny, również zniechęca do posiadania dzieci. To właśnie jest przyczyna, dla której społeczeństwa państw opiekuńczych zaczynają się starzeć, a proces ten w miarę upływu czasu nabiera coraz większego przyspieszenia. Brak motywacji do interesowania się wychowaniem dzieci przyczynia się do łatwości, z jaką rodzice powierzają wychowanie własnych dzieci instytucjom publicznym. Prowadzi to wreszcie do wrażenia, że dzieci w gruncie rzeczy stanowią coś w rodzaju własności państwowej i władza publiczna coraz śmielej zaczyna wykonywać w stosunku do nich uprawnienia właścicielskie. W rezultacie narastają objawy kryzysu rodziny, jako instytucji gwarantującej ciągłość i tożsamość społeczności.

Stanowiący charakterystyczną cechę państwa opiekuńczego interwencjonizm państwowy jest przyczyną bardzo poważnej wady tego państwa, manifestującej się w dziedzinie moralnej. Mam na myśli korupcję, która w tym państwie przestaje być patologicznym marginesem, stając się podstawową zasadą sprawowania władzy. Jak już wspomniałem wyżej, nałożenie się na państwo opiekuńcze demokracji politycznej powoduje, że politycy licytują się wobec wyborców ofertami przywilejów. Polegają one na stworzeniu wybranym grupom obywateli możliwości życia na koszt współobywateli, realizowanej za pośrednictwem władzy publicznej, która w zamian za polityczne poparcie, nadaje temu pozory legalności, wspartej przemocą już naprawdę.

Odwoływanie się do gorszej strony natury ludzkiej podczas kampanii wyborczych sprzyja promocji polityków coraz to gorszej jakości. Przejmując władzę realizują następnie rozmaite polityki interwencyjne, których istota sprowadza się do ustanawiania zakazów i pozwoleń, a następnie – na oczekiwaniu propozycji. Już pobieżna analiza ustawodawstwa polskiego (które zresztą nie różni się pod tym względem od ustawodawstwa innych państw europejskich) pokazuje, że prawo nakierowane jest na tworzenie tzw. okazji. Na przykład w roku 1999 koncesje, licencje, zezwolenia i pozwolenia obowiązywały w 202 obszarach działalności gospodarczej. Koncesja oznacza udzielenie jednemu podmiotowi pozwolenia na prowadzenie określonej działalności gospodarczej, np. obrotu paliwami i odmowie takiej zgody wszystkim pozostałym. Urzędnik wydający koncesję otrzymuje taką samą pensję bez względu na to, czy udzieli koncesji i komu jej udzieli. Musiałby być w tej sytuacji bardzo mało spostrzegawczy, by nie zauważyć takiej żyły złota, a skoro już zauważy – bardzo niezaradny, albo bardzo uczciwy, żeby z niej nie zaczerpnął. I chyba nikt specjalnie na to nie liczy, bo wszystkie znane mi programy „walki z korupcją” unikają jak ognia metody polegającej na likwidowaniu okazji, preferując wymianę ludzi z nieuczciwych na uczciwych. Jest to bardzo podobne do zasady przedstawionej w piosence Agnieszki Osieckiej w wykonaniu „Skaldów”, że „nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go”. Inna rzecz, że w przypadku polikwidowania okazji, władza polityczna pozbawiłaby się instrumentów interwencjonizmu, wskutek czego musiałaby odejść od modelu państwa opiekuńczego, który, mimo wszystkich swoich wad, dostarcza jej tylu korzyści i satysfakcji.

Spowodowana narzuceniem powszechnych ubezpieczeń społecznych niechęć do posiadania dzieci sprzyja forsowaniu ustawodawstwa legalizującego zabijanie dzieci nienarodzonych. Wspierana przez władze publiczne propaganda utrwala lękowe postawy młodzieży wobec rodziny i dzieci, deprecjonując zajęcia związane z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci i ukazując alternatywę w postaci kariery pracownika najemnego lub przedsiębiorcy. Wiąże się to również z promowaniem postaw egoistycznych i konsumpcyjnych; świat ma być postrzegany jako żerowisko, z którego trzeba zjeść jak najwięcej, zanim wystąpią objawy niestrawności. Z kolei postępujące starzenie się społeczeństwa powoduje rosnącą rzeszę starców, którzy – jakkolwiek okrutnie by to nie zabrzmiało – nie są nikomu potrzebni. Natomiast koszty zapewnienia im jakiego takiego komfortu, już choćby z uwagi na ich rosnącą liczbę, ale także na nieustanny wzrost cen towarów i usług, rosną bardzo szybko. Z uwagi na dokonujące się siłą rzeczy i wskutek propagandy osłabienie więzi rodzinnych, w społeczeństwie słabnie opór przed legalizacją rozwiązań zmierzających do zredukowania liczby niepotrzebnych starców. Francuski specjalista chorób płucnych, prof. Lucjan Israel zauważył, że propaganda eutanazji pojawia się i nasila w tych państwach, w których system ubezpieczeń społecznych zbliża się do bankructwa.

Taka właśnie sytuacja ma miejsce we wszystkich europejskich państwach socjalnych. Prof. Israel wyliczył, że wydatki ubezpieczalni na pielęgnację starca w ostatnich 6 miesiącach jego życia są równe wydatkom poniesionym przez ubezpieczalnię przez cały wcześniejszy okres życia tego człowieka. Rachunek ekonomiczny podsuwa w tej sytuacji rozwiązanie prowadzące do skrócenia tego najbardziej kosztownego okresu, a nawet całkowitej jego eliminacji. W ten oto sposób państwo pomyślane jako opiekuńcze, zaczyna domagać się ofiar z ludzi i otrzymuje je w coraz większej obfitości.

Stanisław Michalkiewicz (19 kwietnia 2010) | Powyższy tekst był pierwotnie opublikowany na Stronie Prokapitalistycznej | Data dodania na starej stronie PAFERE: 2009-02-01 00:02:01

1
2
3
4
Poprzedni artykułSławomir Mentzen: Polski system podatkowy stoi na głowie
Następny artykułZasada subsydiarności
Stanisław Andrzej Michalkiewicz – polski prawnik, nauczyciel akademicki, eseista, publicysta, polityk oraz autor książek o tematyce społeczno-politycznej. Działacz w opozycji PRL, współzałożyciel Unii Polityki Realnej i Członek Rady PAFERE.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj