Polska placem budowy? Rząd planuje wielkie państwowe inwestycje – również w handlu

Rząd nie wyklucza utworzenia państwowej sieci sklepów spożywczych, w ramach działań wspierających sektor rolno-spożywczy

Foto. pixabay.com
PAFERE WIDEO

Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki wizytowali niedawno rządową inwestycję prowadzoną na Mierzei Wiślanej. Morawiecki podczas tej „gospodarskiej” wizyty mówił: „Na wielkie programy, takie jak ten wielki program inwestycji publicznych (…) potrzebujemy znakomitej współpracy. Ale dla wielkich programów rozwojowych i programów budowy potrzebujemy też wsparcia wielkich przywódców. Takim wielkim przywódcą jest pan prezydent Andrzej Duda”. I dalej, w iście północnokoreańskim stylu: „Dla mnie, to co ja widzę, jako plan rozwoju dla Polski, ten nowy polski ład, który chcemy zaproponować, to jest taki plan Dudy. Poprzez ten plan, poprzez tworzenie setek tysięcy i milionów nowych miejsc pracy w nowoczesnej polskiej gospodarce będziemy jeszcze szybciej mogli dogonić zachodnią Europę”.

Wcześniej głos zabrał „wielki przywódca”, prezydent Andrzej Duda, który powiedział: „To wielkie inwestycje są siłą napędową gospodarki. Chcemy nasze wielkie inwestycje kontynuować. Tak, chcemy konkurować z zachodem Europy. Tak, mamy taką ambicję, bo chcemy pod względem gospodarczym, nie tylko pod względem kulturowym i tożsamościowym, stać się częścią Europy Zachodniej. Gospodarkę budują wielkie inwestycje”.

Czy ktoś jeszcze pamięta słynny plan premiera Morawieckiego „Mosty plus”? Miał być realizowany w ramach programu tzw. zrównoważonego rozwoju. Czy w ogóle ktoś jeszcze pamięta ów „program zrównoważonego rozwoju”? A ponieważ premier Morawiecki jakoś żadnej wstęgi na moście nie przecinał można domniemywać, że zarówno plany budowy mostów, jak i cały „program zrównoważonego rozwoju” poszły do kosza.

Ale rząd, zapowiadając dalsze „wielkie państwowe inwestycje” i ogłaszając, że już wkrótce cały kraj będzie jednym wielkim placem budowy, sypie nowymi pomysłami.

Zaktywizował się niedawno wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, który w wywiadzie dla money.pl powiedział, że „rząd nie wyklucza utworzenia państwowej sieci sklepów spożywczych, w ramach działań wspierających sektor rolno-spożywczy”. Ma to wyglądać następująco: „Sieć ma być oparta na Polskim Holdingu Spożywczym, który kupowałby towar bezpośrednio od polskich rolników. Następnie dostarczałby go wprost do sklepów. Pozwoliłoby to ominąć sieć hurtowników i zmniejszyć marże. Rolnik mógłby za swoje produkty dostać więcej, klient kupowałby je taniej”.

Jeśli plan miałby zostać wcielony w życie należałoby stworzyć kolejne stołki dla partyjnych towarzyszy, którzy konkurować będą z firmami prywatnymi, również polskimi. Oznaczałoby to, że rząd będzie konkurował z własnymi obywatelami. Minister Horała nie może przeboleć, że zyski z handlu płyną do prywatnych firm, a nie do pisowskiej władzy: „– Gdzieś po drodze ten zysk, ta marża jest zgarniana. Pomysł, o którym mówimy, to aby zebrać to, co jeszcze w domenie publicznej z tego sektora zostało – np. cukrownie zostały, trochę innych zakładów, jest to kilkadziesiąt podmiotów rozproszonych w kraju – przeanalizować, zobaczyć. Zajmują się tym akurat zewnętrzni doradcy, specjaliści biznesowi czołowej światowej renomy, żeby te resztki sektora poskładać, zobaczyć, gdzie być może brakuje, gdzie te łańcuchy dostaw są przerwane i tam być może warto coś pozyskać z rynku, dokupić jakiś podmiot”.

Cały pomysł cieszy się wielkim poparciem ministra Jacka Sasina.

Podsumowaniem tej sprawy niech będzie komentarz internauty o nicku KaczkaMoralna zamieszczony na Salon24:

„Postaram się racjonalnie wyjaśnić nieracjonalny pomysł piS:

  1. Wszystkie sieci handlowe w Polsce posiadają magazyny centralne, które przyjmują towar bezpośrednio od dużych dostawców lub za pośrednictwem hurtowników od mniejszych. Jak Sasin sobie wyobraża usprawnienie tego procesu by zaoszczędzić na procesie logistycznym i przekazać więcej pieniędzy rolnikom bez podnoszenia ceny końcowej dla klienta?
  2. Już za czasów komuny istniały punkty skupów i spółdzielnie, które kontraktowały i skupowały towar od lokalnych producentów, a następnie dostarczały skonsolidowane zakupy do centrali by następnie dowieźć towar do sklepów. Dzisiaj takie punkty skupów nazywają się hurtowniami a centrala, magazynami centralnymi sieci handlowych. Do czego chce Sasin wrócić?
  3. Skoro trudno będzie konkurować Sasinowi z ogólnopolskim sieciami handlowymi w kosztach logistycznych, to skąd Sasin chce „wykroić” pieniądze w całym łańcuchu by jednocześnie zachować konkurencyjność cenową z innym sieciami i zapłacić więcej rolnikom?
  4. Sasin to organizuje, więc chyba nie ma co się „obawiać’ o sukces tego przedsięwzięcia.
  5. Zamiast tracić energię na kolejny „PSS Społem”, lepiej zainwestować pieniądze w lokalne spółdzielnie, których właścicielami byliby rolnicy i które przejęłyby rolę dzisiejszych mniejszych hurtowni, konsolidując dostawy i przekazując zysk „hurtowni” dla rolnika”.

Ku przestrodze polecamy artykuł Jana Bobrzyńskiego z 1927 roku: „Etatyzm prowadzi do klęski. Przestrogi międzywojennego konserwatysty”.

PSz

Poprzedni artykułJan Michał Małek: Jak skorzystać z obecnej pandemii Covidu-19?
Następny artykułCo ma ekonomia wspólnego z zaufaniem?

1 KOMENTARZ

  1. To przecież nic innego, jak tylko realizowanie pisowskiej wizji Polski: państwowego socjalizmu. Od dawna było to wiadome, a przywódca PiS nigdy nie krył się z tymi poglądami. Właściwie należałoby się raczej dziwić, że to tylko tyle i dopiero teraz.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj