Minister finansów, którego gotówka uwierała

Foto.: pixabay.com
PAFERE WIDEO

Minister Finansów w rządzie PiS, Tadeusz Kościński, nie próżnuje. Misja, do jakiej został powołany, czyli zadbanie o to, by budżet państwa jakoś się dopiął, trwa. Warto podkreślić, że rolą ministra finansów w demokratycznym państwie prawa nie jest to, by uwalniać obywateli od nadmiernego fiskalizmu i biurokracji, lecz dbanie o to, by – powtórzmy – do budżetu wpłynęło jak najwięcej pieniędzy. W mediach czytamy właśnie, że wkrótce zdrożeją tak zwane „małpki” czyli alkohole sprzedawane w butelkach o małej pojemności. Na wzroście podatku od tych buteleczek budżet państwa ma zarobić około pół miliarda złotych.

Łatwa skłonność ministra do nakładania na Polaków nowych podatków to nie jedyna jego cecha. Minister Finansów Tadeusz Kościński nie przepada także za … gotówką. Jeszcze jako wiceminister rozwoju w poprzedniej kadencji rządu mówił dla magazynu Forbes w grudniu 2016 roku: „Dla mnie wrogiem jest gotówka. Obsługa gotówki, czyli jej produkcja, przeliczanie, ubezpieczenie czy transport, to ok. 1 proc. PKB. Czyli płacimy za to 17 mld zł. Gotówka to także paliwo dla szarej strefy. Rocznie nie płaci się od 50 do nawet 100 mld zł należnego VAT-u, szara strefa po części za to odpowiada. Poza tym gotówka nic nie robi dla gospodarki. Jak wyciągniemy pieniądze z rachunku bankowego i one leżą pod poduszką, to na nikogo nie pracują”.

Niedawno z otoczenia ministra Kościńskiego do mediów poszło dementi, w którym tłumaczono, że celem jego ministerstwa nie jest likwidacja gotówki i że pojawiające się informacje na ten temat nie są zgodne z prawdą. Ministerstwo chciałoby aby w przyszłym roku wprowadzono obowiązek przyjmowania przez sklepy gotówki. Myliłby się jednak ten, kto zacząłby podejrzewać ministra Kościńskiego o nadgorliwość. Otóż przymus ma być dwustronny: z jednej – przyjmowanie gotówki, a z drugiej – obowiązek posiadania terminali do transakcji elektronicznych. Jeśli zamysł ministra wejdzie w życie – nawet malutki osiedlowy sklepik będzie musiał zainwestować w terminale do obsługi transakcji bezgotówkowych. Ta zapowiedź ministra nie powinna jednak uspokajać zwolenników gotówki, czy mówiąc bardziej górnolotnie – wolnego wyboru w kwestii sposobu w jaki dokonuje się płatności. Wprost przeciwnie – jeśli wprowadzi się zasadę „terminal w każdym sklepie”, wówczas tylko krok do likwidacji obrotu gotówkowego. Wszystkie sklepy i zakłady usługowe będą już przygotowane na przyjmowanie kart płatniczych.

Ale to nie wszystko, co minister Kościński nam szykuje. Informacja sprzed kilkunastu dni, dotycząca nowego pomysłu ministra finansów, dobitnie wskazuje, że jednak ma on jakąś niepohamowaną awersję do fizycznego pieniądza, a już na pewno nie może ścierpieć faktu, że Polacy stosunkowo dużo mają go w swoich domach. Tadeusz Kościński wyliczył, że w przysłowiowych skarpetach zmagazynowaliśmy około 200 mld zł. I, co gorsza, nie chcemy się tymi miliardami podzielić z rządem premiera Morawieckiego. Minister Finansów myśli więc jakby tu te pieniądze z tych skarpetek wyciągnąć i zasilić nimi budżet państwa.

W rozmowie z Money.pl Kościński zdradza pewien pomysł – „pożyczka na zero procent”. Polacy za pieniądze wyciągnięte ze skarpet mieliby kupować od rządu nieoprocentowane obligacje. Zysku z nich by nie było, natomiast rząd organizowałby loterie, w których można by wygrać coś ekstra. „Chciałbym, żeby takie obligacje były na dowolnie długi czas. Nawet 50 lub 100 lat” – mówi minister portalowi i dodaje: „Myślę o takiej propozycji i nawet uważam, że mogłaby się ona spotkać z dużym zainteresowaniem. Tu nie powinien nas odstraszać brak oprocentowania, gdyż chciałbym, żeby były to obligacje, które dają coś innego, możliwość wygrania ciekawej, atrakcyjnej nagrody”. Jak przyznaje Kościński, mógłby to być np. milion złotych „albo zupełnie inna nagroda, której tak po prostu nie można kupić w żadnym sklepie. Mam tu pewne pomysły, ale na razie jeszcze nie chcę ich zdradzać”. Obligacje miałyby być kupowane na dowolnie długi czas. „Może to być rok, ale także 5, 10 czy nawet 50 lub 100 lat. A każdy kolejny okres, to nowe szanse na wygranie ciekawych nagród” – mówi.

Czy nagrody będą ciekawe, to czas pokaże. Jedno jest pewne: robi się ciekawie…

Poprzedni artykułPrzedsiębiorcom na Święta Bożego Narodzenia
Następny artykułEtatyzm prowadzi do klęski. Przestrogi międzywojennego konserwatysty

1 KOMENTARZ

  1. kupie obligacje na 0% a w razie nagłej potrzeby będę się prosił o swoje pieniądze w zamian za obiecankę wygranej ten minister to chyba kosmita do tej pory broniłem pisu jak niepodległości ale tym tekstem to miarka goryczy się przelała

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj