Dociekliwy bojownik o sprawy społeczne

Procesy społeczne zachodzą powoli, a nawet bardzo powoli. Mark Twain powiedział podobno kiedyś, że „zanim prawda włoży buty, kłamstwo obiegnie ziemię”

Jacek Barcikowski
PAFERE WIDEO

Rozmowa z Jackiem Barcikowskim – prywatnym przedsiębiorcą, założycielem internetowego „Obywatelskiego Think tanku”, autorem książki „Zgodnie z prawem przeciwko obywatelom. Dramat polskiej samorządności”.

Jan Kubań: Prowadzi Pan od kilku lat projekt pod nazwą Obywatelski Think Tank w formie swego rodzaju bloga oraz grup dyskusyjnych na Facebooku. Co to za inicjatywa? Jakie są jej cele?

Jacek Barcikowski: Pomysł Obywatelskiego Think Tanku nawiązuje do szerokiego znaczenia pojęcia „think tank”. Chodziło mi o stworzenie miejsca w Internecie przedstawiającego diagnozy dotyczące otaczającej nas rzeczywistości społecznej oraz pomysły na to, jak ją zmienić. Diagnozy są podstawą debaty publicznej, do której staram się zaprosić jak najszersze grono osób. Szybko okazało się także, że te cele nie mogą być realizowane bez walki o transparentność decyzji podejmowanych przez rządzących. I w konsekwencji o świadomość obywatelską, o wyrywanie ludzi z matrixu budowanego przez polityczną propagandę. Żyją w nim obywatele pozbawieni rzetelnej wiedzy o tym, jakie ważne dla nich decyzje i dlaczego podejmują rządzący.


Od kiedy ten projekt trwa?

Początek tej mojej działalności publicznej wiąże się z podjętą przeze mnie pięć lat temu decyzją, gdy postanowiłem przejść na trochę nowy etap w swoim życiu. Zredukowałem wtedy moją aktywność biznesową, na korzyść rodzinnej i społecznej. Decyzja ta pozwoliła mi na publiczną działalność pro publico bono.

Czy może Pan coś więcej powiedzieć o tym, czego Pan oczekuje od swojej działalności publicznej?

Nie mam takich celów jak np. objęcie jakiegoś stanowiska, mandatu w samorządzie czy Parlamencie, czy choćby zmiana jednej ekipy rządzącej na inną. Moja aktywność z założenia ma charakter ciągły. Staram się jednocześnie by była opiniotwórcza i kreatywna. Mam też nadzieję, że będzie ona inspiracją dla obywateli do podejmowania lepszych decyzji wyborczych, a dla polityków do bardziej efektywnego zarządzania majątkiem publicznym. Oczywiście, w tym drugim przypadku, mam na myśli tylko tych, którzy swoją karierę polityczną zechcą oprzeć głównie na dbaniu o interesy obywateli. Zdaję sobie jednak sprawę, że takich polityków jest niewielu – większość widzi zazwyczaj swoją szansę wyłącznie w skutecznej propagandzie. Tej, którą w swojej działalności staram się obnażać.

Odniósł Pan duże sukcesy w biznesie. Marka „Jan Niezbędny” wprowadzona przez firmę, której był Pan współwłaścicielem, do dzisiaj jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek w Polsce. Przez wiele lat uczył Pan także sztuki zarządzania na kursach MBA. Czy to wszystko pomaga Panu teraz w prowadzonej działalności publicznej?

Niewątpliwie tak. Moja profesjonalna znajomość budowania strategii organizacji, finansów, w tym analiz finansowych, procedur biznesowych takich jak przetargi, znajomość metod zarządzania ryzykiem, czy wreszcie umiejętność czytania i rozumienia prawa bardzo mi ułatwia to co robię. Oczywiście przez te lata musiałem się także wiele nauczyć, choćby z zakresu prawa administracyjnego czy dotyczącego zasad funkcjonowania samorządów. Finanse publiczne to też nie to samo co prywatne. Nie tak dawno szacowałem sobie, że na samokształcenie poświęcałem przez ostatnie lata średnio kilkanaście godzin tygodniowo. A przy okazji… Mam takie swoje przeświadczenie, że osoby, które z różnych przyczyn wychodzą ze świata biznesu, szczególnie te, które odniosły sukces pozwalający im na niezależność, powinny swoją aktywność skierować na sprawy publiczne. Współtworzyć prawdziwe elity, które realnie działają na rzecz dobra wspólnego, a nie na polityczne zlecenia.

Wspomniał Pan o swojej walce o transparentność decyzji rządzących? Na czym ona polega?

W ostatnich latach, niejako z konieczności, pełniłem w pewnym sensie rolę dziennikarza śledczego. Osoby, która nie tylko obnaża skrywane przez władze tajemnice, działania niezgodne z interesem publicznym, ale także, która proponuje pozytywne rozwiązania. Najwięcej swojej uwagi poświęciłem do tej pory Gminie Lesznowola, w której mieszkam. Jeszcze do niedawna panował tu niemal kult jednostki. Rządząca od ok. 20 lat wójt m.in. dzięki milionom złotych przeznaczanym na propagandę sukcesu, zbudowała matrix, mit krainy „mlekiem i miodem płynącej”. Teraz ten wizerunek zaczyna chwiać się w posadach. Budzi się świadomość społeczna, prawda wychodzi na jaw. Mamy zarzuty prokuratorskie dla wójt, a mieszkańcy w najbliższym czasie chcą zorganizować referendum odwołujące radę gminy, która nie dba o ich interesy. Oczywiście nie przypisuję sobie tych pozytywnych zmian, ale jakiś istotny udział w nich pewnie mam. Nie jest ważne jaki – ważne są efekty.

Czy w kilku słowach może Pan opowiedzieć historię pani wójt?

Oficjalna historia jest opisana w wielu miejscach w Internecie – to część PR, o który dbano od lat. Można o niej przeczytać choćby w Wikipedii. Nie znajdzie się tam jednak informacji, że na przykład dyplomy uznania dla Pani Wójt i gminy przyznawały firmy marketingowe, które organizowały płatne „konkursy” na zasadzie PŁACISZ TO MASZ. Podam tu jeden przykład. W 2012 roku z powodu istotnego naruszenia prawa tj. przekroczenia w Lesznowoli ustawowego limitu zadłużenia Regionalna Izba Obrachunkowa unieważniła uchwały budżetowe gminy i wprowadziła nad nią swój nadzór. W tym samym czasie Pani Wójt wręczono tytuł „ Samorządowy Menager Roku 2012, najlepszego Wójta Roku 2012 a także Europejczyka Roku 2011 w kategorii „Gospodarz gminy, miasta, regionu” . Sama gmina otrzymała wyróżnienie za działania na rzecz ochrony finansów samorządowych „Gmina dbająca o finanse mieszkańców 2012’’oraz tytuł Mazowiecka Gmina Roku. Urząd Gminy Lesznowola został nagrodzony Złotym Godłem w konkursie „Najwyższa Jakość QI 2012’’- zarządzanie najwyższą jakością. Te wszystkie marketingowe wyróżnienia dostała gmina i jej wójt, która, stała na progu „bankructwa” ze względu na swoje zadłużenie.

W swojej książce „Zgodnie z prawem przeciwko obywatelom. Dramat polskiej samorządności” sporo miejsca poświęca Pan własnym doświadczeniom związanym z działalnością publiczną związaną właśnie z Gminą Lesznowola. Dlaczego?

Po dwóch latach badania tego co się dzieje w tym niby „mlekiem i miodem” płynącym samorządzie doszedłem do wniosku, że patologie, które tam odkryłem, nie były związane wyłącznie z konkretnymi osobami sprawującymi władzę. Nabrałem przekonania, że jest to problem daleko szerszy, systemowy. Taki, który dotyczy wszystkich gmin w Polsce. Moją diagnozę w tym zakresie przedstawiłem w tej mojej książce. I nie tylko diagnozę – zaproponowałem w niej także szereg rozwiązań organizacyjnych i prawnych, które mogą te patologie systemowo ograniczyć.

Jak ludzie oceniają to co Pan robi?

Oczywiście różnie. Ostatnio, po kilku latach, mam coraz więcej pozytywnych komentarzy czy podziękowań – jednak ich nie przeceniam. Nie zależy mi na popularności, a raczej na wiarygodności. Tę trudno zdobyć, ale to nic dziwnego w świecie, w którym tzw. autorytety najczęściej świadczą usługi swoim politycznym mocodawcom. Ich opinie trudno uznawać za niezależne. Ja pracuję na swoją wiarygodność w życiu publicznym co najmniej od czterech lat. W tym czasie często spotykałem się z zarzutami, że moim celem są jakieś stanowiska czy korzyści materialne. Po ostatnich wyborach samorządowych, gdy odmówiłem kandydowania na jakiekolwiek funkcje, głosy te w dużej mierze zanikły. Niektóre osoby zarzucały mi też, że się „mądrzę”, traktuję innych z góry, a nawet, że jestem narcyzem – nawet te, po których bym się tego nie spodziewał. Ciekawe jest to, że z zarzutami tego typu nigdy nie spotykałem się np. ze strony swoich studentów na studiach menedżerskich MBA. Od osób, które płaciły spore pieniądze za to właśnie, że przed nimi „mądrzyłem” się…

A jak sprawy w Lesznowoli mają się aktualnie?

No cóż, moim zdaniem tylko patrzeć jak do gminy zostanie wprowadzony komisarz. W lipcu tego roku prokuratorskie zarzuty usłyszała Pani Wójt. Kilka dni temu postawiono je także dwóm byłym jej zastępcom oraz skarbnikowi gminy. Mam wrażenie, że na tym się nie skończy. 1 października Regionalna Izba Obrachunkowa w Warszawie unieważniła uchwałę rady gminy w sprawie emisji obligacji na kwotę 29 milionów złotych. Pieniądze te miały ratować płynność finansową gminy. Czy jej włodarze znajdą pieniądze na ten cel trudno jednoznacznie powiedzieć. Na razie tną wydatki na inwestycje itd. Podobny problem może być w przyjęciu budżetu na rok 2020. A to nie wszystko. Zbliża się też wielkimi krokami czas rozstrzygnięć w kwestii dalszego losu terenów po KPGO Mysiadło, na które wójt podpisała tajemnicze umowy przedwstępne na ich użytkowanie, pomimo istniejących roszczeń co do ich własności.

Dlaczego tajemnicze?

Dlatego, że wójt nie chce ujawnić ich treści, pomimo, iż NSA nakazał jej rozpatrzenie mojego wniosku o ich udostępnienie. W przyszłym roku może się okazać, że z budżetu gminy będzie trzeba zwracać dziesiątki, a nawet ponad 100 mln złotych – albo byłym właścicielom tych gruntów (gmina zapowiedziała, że ma w planach jakąś ugodę z nimi), albo firmom z Wólki Kosowskiej, od których wpłynęły zaliczki z tytułu tych umów. I na koniec wspomnę, że w moim przekonaniu w gminie nie ma aktualnie osób, które mają legitymizację do zarządzania jej majątkiem.

Jakieś rady dla innych? Jakimi cechami według Pana powinny wyróżniać się osoby poświęcające swój czas działalności publicznej?

Na pierwszym miejscu postawiłbym cierpliwość. Procesy społeczne zachodzą powoli, a nawet bardzo powoli. Mark Twain powiedział podobno kiedyś, że „zanim prawda włoży buty, kłamstwo obiegnie ziemię”. Warunkiem pozytywnych zmian jest właśnie taka prawda, która przeciwstawia się propagandowym półprawdom, czy wręcz kłamstwom. Prawda wymaga ponadto rzeczowych argumentów, a tych ludzie słuchają niechętnie. Propagandzie wystarczają krótkie, uproszczone memy, wykorzystujące taką oto moją myśl, że „na niewiedzę i lenistwo ludzi zawsze można liczyć”. Poza tym ludziom zdecydowanie łatwiej jest w przestrzeni publicznej oceniać rezultaty, a nie ich przyczyny – zanim pojawią się te pierwsze upływa zazwyczaj wiele lat. Ostrzeganie ludzi bywa często nieskuteczne – w końcu skądś wzięło się powiedzenie „mądry Polak po szkodzie”. Tak więc czasami nie ma innego wyjścia, jak poczekać, by ludzie przekonali się do pewnych spraw sami. Właśnie po rezultatach.

Bardzo dziękuję za zaangażowanie w sprawy publiczne i, dającą wiele do myślenia, rozmowę.

Dziękuję.


Wójt Lesznowoli Jolanta B-W podczas uroczystości odznaczenia Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w 2011 r. przez ówczesnego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego (fot. lesznowola.pl)
Prokurator skierował do Sądu wniosek o zastosowanie wobec podejrzanej środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy (fot. FB/Urząd Gminy Lesznowola)
Zrzut ekranu tvp.info stan 2019.10.29
Poprzedni artykułCzy to rząd płaci ci pensję?
Następny artykułCzy opłaty za wywóz śmieci muszą być wysokie?
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj