Dlaczego nauczyciele sądzą, że są lepsi od pracowników handlu?

Każdy zawód ma inną specyfikę i powinien być wynagradzany zgodnie z włożonym wysiłkiem. Nauczyciele mają problem z tym, że stawki w handlu czasami są wyższe niż w oświacie. W ich mniemaniu w handlu pracują same półgłówki, w związku z tym absolutnie nie powinni oni tyle zarabiać

PAFERE WIDEO

Nauczyciele, odczepcie się od kasjerów” – tymi słowami Beata Salamon zareagowała na opinie że „to skandal, aby pracownik na kasie zarabiał więcej niż nauczyciel”. Pani Beata skończyła studia pedagogiczne, pracuje w sklepie i prowadzi blog „Jestem kasjerem”. Zapraszamy do lektury wywiadu, którego udzieliła Fundacji PAFERE.

Marcin Janowski: Podczas niedawnego strajku nauczycieli do mediów przebił się Pani apel internetowy, w którym poprosiła Pani, aby nauczyciele „odczepili się” od kasjerów. Co skłoniło Panią do napisania tych słów w blogu internetowym?

– Nie ma co ukrywać, że niemalże zewsząd dochodziły do mnie wypowiedzi nauczycieli, które często były obraźliwe. Często nauczyciele dopatrywali się niesprawiedliwości, porównując swój zawód do zawodu kasjera i z wielkim żalem oznajmiali wszystkim, że to jest niedopuszczalne, aby kasjerzy zarabiali więcej niż nauczyciel. Na początku nie reagowałam, chociaż wiadomo w środku emocje aż buzowały. Zupełnie przypadkiem natknęłam się na komentarz, który przelał czarę goryczy. Wpadłam na pomysł, żeby wykorzystać blog do podjęcia tego tematu. I tak powstał wpis „Nauczyciele proszę odczepcie się od kasjerów!”, z którego jestem bardzo zadowolona, tym bardziej, że dotarł on także do wielu nauczycieli. Niektórzy oczywiście zareagowali na niego złością, ale byli i tacy, którzy w wiadomości prywatnej przyznali rację i wyrazili niechęć do przybranej przez nauczycieli formy strajku.

Zawód nauczyciela jest w Polsce jedną z reglamentowanych profesji, do której wstęp stał się bardzo utrudniony. Wielu ludzi narzeka, iż o tym, czy ktoś znajdzie pracę w szkole decydują nie tyle kompetencje co prywatne koneksje. Do tego dochodzi kryzys demograficzny i likwidacja placówek szkolnych. Pewnie zna Pani doskonale tę sytuację, bo jako absolwentka studiów pedagogicznych, zarabia Pani na życie pracą w sklepie?

– Akurat to, że pracuje w handlu jest moim wyborem. Proszę zauważyć, że nie wszyscy pracują w swoim wyuczonym zawodzie. Często jest to świadomy wybór, czasami przypadek, a jeszcze innym razem sytuacja, o której Pan wspomniał – czyli utrudniony dostęp do danego zawodu. Może tak być rzeczywiście, że nauczyciele zdobywają pracę wyłącznie po znajomości. Ale nie wolno nam też uogólniać. Warto podkreślić, że powstało bardzo sporo prywatnych placówek, które chętnie zatrudniają absolwentów pedagogiki. Tam także można spełniać się jako nauczyciel i zdobyć doświadczenie. To także może pomóc w późniejszym zdobyciu pracy w państwowych placówkach, bo nie ukrywajmy – dzisiejszy pracodawca niezależnie kim, by nie był stawia mocny nacisk na doświadczenie. Warto też podkreślić fakt, że zawód nauczyciela, podobnie zresztą jak kasjera, to zawód mocno sfeminizowany. Dlatego wiele kobiet robi sobie przerwę w pracy na czas ciąży, później macierzyństwa. To kolejna szansa dla osób, które pragną pracować w szkole. Umowy na zastępstwo często mogą stanowić szansę na coś więcej, jeżeli tylko ktoś się sprawdza w tym, co robi. Nagle okazać się może, że uda się wyłuskać nowy etat… znam takie przypadki.

Czytając internetowe komentarze niektórych nauczycieli, można zauważyć iż część z nich uznaje siebie za lepszych od ludzi zatrudnionych w handlu lub pracujących fizycznie. Skąd bierze się to, głęboko zakorzenione w Polsce, uznawanie pracy w sklepie lub na budowie za pracę gorszą od tej wykonywanej przez urzędników czy nauczycieli?

– Dobre pytanie… ja sama zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo nie rozumiem takiej kategoryzacji. Oczywiście, nie można odbierać prestiżu pewnym zawodom, zwłaszcza gdy wymagają one ogromnego wysiłku intelektualnego – mam na myśli np. prawników, sędziów. Jednak nie zwalnia to nikogo od tego, aby szanować wszystkich i traktować jednakowo. W końcu za każdym zawodem stoi po prostu człowiek, a to czy jest on lepiej lub gorzej wykształcony niewiele może o nim powiedzieć. Niejednokrotnie osoba, która wręcz nad wyraz emanuje swoim wykształceniem – niczym innym nie może zabłysnąć. Ktoś może być wykształcony dobrze w jednej dziedzinie i mieć na to papierek, ale to nie sprawi że będzie erudytą. I odwrotnie – znam osoby bez wykształcenia, których los potoczył się tak, a nie inaczej, a ich poziom wiedzy ogólnej niejednokrotnie mnie samą zaskakuje i wprawia w zakłopotanie. Dlatego już dawno temu przestałam myśleć takimi kategoriami o ludziach. Staram się ich nie oceniać przez pryzmat wykonywanego zawodu. Prawdą jednak jest, że w Polsce tkwią pewne stereotypy, które są mocno zakorzenione i ciężko z nimi walczyć. Jeżeli jednak nie będziemy próbować podejmować takiej walki, to nie zmieni się nic. Należy o tym mówić głośno, a już sami nauczyciele powinni o tym mówić najgłośniej. W końcu to oni kształtują młode pokolenia i to oni przekazują wartości, które raz zasiane – dają owoce na całe życie. Nauczyciel, który bezwiednie wypisuje w komentarzach herezje typu: „Nauczyciele to klasa średnia, dlatego powinni zarabiać więcej od fizycznego” – w mojej opinii minął się z powołaniem. Każdy zawód ma inną specyfikę i powinien być wynagradzany zgodnie z włożonym wysiłkiem. Nauczyciele mają problem z tym, że stawki w handlu czasami (podkreślam słowo czasami) są wyższe niż w oświacie. W ich mniemaniu w handlu pracują same półgłówki, w związku z tym absolutnie nie powinni oni tyle zarabiać. I to jest chora sytuacja. Nie rozumiem, jak absolwent pedagogiki, może w tak skrajny sposób kogoś oceniać. Gdzie podziały się: tolerancja, otwartość, zrozumienie, empatia? Podstawowe wartości, którymi powinien kierować się pedagog. Strajk, strajkiem – niech walczą o reformę edukacji, ale niech raz na zawsze przestaną wysnuwać bezpodstawne argumenty i skupią się na prawdziwej walce. Póki co, w mojej ocenie zgubiła ich pazerność.

Zaliczanie nauczycieli do „klasy średniej” jest absurdem, bo nauczyciele to przeważnie ludzie żyjący z pracy najemnej w sferze budżetowej. Podczas gdy tzw. klasę średnią stanowią przedsiębiorcy oraz ludzie wykonujący wolne zawody. Z drugiej strony profesja nauczyciela to relikt realnego socjalizmu, który w Polsce obwarowano reglamentacją prawną ograniczającą dostęp do zawodu. Sam mam znajomych z doktoratami, którzy wykładali na uczelni, ale zgodnie z polskim prawem nie wolno im uczyć w liceum ogólnokształcącym. Czy nie sądzi Pani, że należy otworzyć szerszy dostęp do zawodu nauczyciela?

– Dokładnie tak. Dobrze ujęte – relikt socjalizmu. Chyba każdy ma świadomość, że nauczyciel dawniej znaczył dużo więcej niż aktualnie. Kiedyś nauczyciel z prawdziwego zdarzenia miał posłuch, był szanowany. Aktualnie przyszło nam żyć w trudnych czasach, bo i młodzież mająca dostęp do różnych mediów, często wybiera inne priorytety niż sama nauka. Chyba nie chciałabym też zabierać głosu w tak ważnych kwestiach, jak kwestie prawne. Zgodzę się natomiast, że taka sytuacja, o której Pan wspomina wydaje się absurdalna. Jednak myślę też, że gdyby prawo umożliwiało nauczanie takim osobom również w szkołach, wielu nauczycieli podniosłoby głos w tej sprawie, bo zostałoby wypartych przez tych bardziej wykształconych. Czy nie doszłoby do kolejnej absurdalnej sytuacji, w której to osoby z tytułem mgr nagle tłumnie zdobywałyby tytuł dr i to nie z pobudek naukowych, a czysto materialnych?

Po tegorocznym strajku nauczycieli pojawiło się wiele komentarzy mówiących, że nauczyciele na własne życzenie zniszczyli zawodowy etos i pokazali się zwykłym ludziom jako kolejna grupa zawodowa pragnąca żyć lepiej za pieniądze podatników. Co Pani sądzi o tych głosach?

– Każdy na swój sposób obserwował kolejne dni strajku i chcąc – nie chcąc, każdy wyrobił sobie jakieś zdanie na ten temat. To, co mnie osobiście zdenerwowało, to fakt, że już w 2-3 dniu strajku, nauczyciele wypowiadali się o tym, że obdarto ich z godności i że po jego zakończeniu nie będą tymi samymi nauczycielami, co kiedyś. W mojej ocenie zbyt wcześnie wysnuli takie opinie, bo to pokazało społeczeństwu, że oni sami wcale nie wierzą jakoś mocno w ten strajk. Nie ma co ukrywać, że nauczyciele to pracownicy budżetowi i ich pensje w oczywisty sposób są realizowane z rąk podatników. Dlatego jest wielu przeciwników tego strajku, tym bardziej, że głównym postulatem były podwyżki i to wcale nie małe. Ludzie chcieli się dopatrzeć czegoś więcej, jakiejś walki o wyższe dobro – i tego w mojej ocenie zabrakło. Myślę, że strajk to wymiana kompromisów, a nauczyciele przybrali zbyt autorytarną formę, która wywołała wiele negatywnych opinii.

Dotarła do mnie też taka opinia nauczyciela, który otwarcie mówił o niesprawiedliwości, bo rząd przyznał emerytom dodatkową emeryturę, a nauczycieli odesłał z kwitkiem… Mam wrażenie, że ich postawa jest taka, że im się po prostu z góry wszystko należy. To bardzo kłuje w oczy.

Dziękujemy za rozmowę.  

Link do komentarza „Drodzy nauczyciele proszę, odczepcie się od kasjerów”

Przedziwna jest natura ludzka: czcimy morderców i złodziei, a nie szanujemy tych, z owoców pracy których bezpośrednio korzystamy.
Hellenistyczny ideał enkyklios paideia stał się z biegiem czasu podstawą do wyodrębnienia kanonu siedmiu „sztuk wyzwolonych” (artes liberales). Wedle encyklopedycznej definicji stanowiły one zespół umiejętności, których wykonywanie nie przynosiło ujmy człowiekowi wolnemu, w przeciwieństwie do sztuk z zakresu rzemiosła, które, ponieważ wymagały pracy fizycznej, uważane były za niższe (artes serviles, artes sordidae).
W skład sztuk wyzwolonych weszły gramatyka, retoryka, dialektyka oraz geometria, arytmetyka, astronomia i muzyka. […]
Już na wstępie warto zwrócić uwagę na jeden wspólny rys owych umiejętności, który jest wyraźnie widoczny w łacińskiej nazwie artes liberales {sztuki wyzwolone} i skutkuje ich przeciwstawieniem grupie artesnazywanych serviles {servile łac. – niewolniczych, usługowych} czy sordidae{sordidus łac. – brudny, niechlujny, parszywy, trywialny}. Stanowi go rozróżnienie między mathemata czyli tymi umiejętnościami, które nie wymagają pracy fizycznej, a technikai niższego rodzaju, związanymi z jakaś formą działalności rzemieślniczej. U źródeł tego podziału leży pierwotne, szerokie rozumienie techne w starożytnej Grecji oraz związana z nim niechęć Greków do wszelkiej produkcji umiejętnej, która wymagałaby pracy fizycznej. Takie rozumienie sztuki było przyczyną ambiwalentnego stosunku Greków do jej przedstawicieli, których cenili „za posiadana przez nich wiedzę, a zarazem gardzili nimi za to, że praca ich była rzemieślnicza, fizyczna, zarobkowa”.
[Ze wstępu Zbigniewa Nerczuka do książki „Sekstus Empiryk. Przeciw Uczonym”]

Poprzedni artykułUtopia czy szansa? Demokracja bezpośrednia w Polsce
Następny artykuł3 lata od wprowadzenia 500 plus. Jakie efekty?

14 KOMENTARZE

  1. Jestem nauczycielem. Nie sądzę absolutnie że jestem wart więcej niż kasjer, sprzątaczka, czy magazynier. Dla mnie ludzie mierzenia są taką samą miarą. Mam jednak wątpliwości, czy można porównywać w ten sam sposób wykonywane zawody. Przede wszystkim ile pracy, czasu i pieniędzy kosztowało mnie dojście do tego zawodu?

  2. Pani Beata raczej nie ma wieli doświadczeń patrząc na jej wiek na zdjęciach.
    Nie pamięta pewnie, że latami się porównywało nauczyciela do kasjerki z biedronki i się odgrażało, że jak się nie podoba to na kasę do biedronki, w domyślę, że tam będzie zarabiał dużo mniej niż w szkole. Faktem jest, że przez te lata pensja nauczyciela stała w miejscu a kasjerka w biedronce zarabia dużo więcej niż wcześniej i obecnie na początek więcej niż nauczyciel dyplomowany. W związku z tym dlaczego jeśli wcześniej wszyscy porównywali nauczyciela do kasjerki gdy on zarabiał więcej, to obecnie gdy zarabia sporo mniej ma mieć zakaz takiego porównania?

  3. Nauczyciele są lepsi! dlaczego? dlatego, ze ten zawód jest wazniejszy niż praca „na kasie” co pokazują w prosty sposób kasy samoobsługowe. pozdro dla „jestem kasjerem” co „chciałam być nauczycielem, ale sie nie dostałam”

  4. Obydwoje krytykujecie nauczycieli i tym somym robicie to samo co zarzucacie nauczycielom. Widać ze nie lubicie nauczycieli. Ciekawe dzieki komu skończyliscie studia. Brawo Wielka klasa. Nauczycielom nie chodziło o ponizenie kasjerów tylko pokazanie jak mało zarabiają. Ja wspominam dobrze szkołe , bo byłam pilna uczennicą. Mozna tylko sie zastanowic jak Wy zdobyliscie wykształcenie, moze po znajomości, jak sugerujecie zatrudnianie w szkole. Zakłamanie totalne W naszej rzeczywistosci wszystkie stołki sa obsadzane po znajomości, bez odpowiedniego wykształcenia ludzie pełnia wysokie stanowiska. A w szkole akurat do nauczania fizyki nie zatrudni sie dziennikarza czy kasjerki po znajomości.

    • No ta pani może zamienić się pracą z nauczycielką. Ile takich osób? TYSIĄCE! Zawód nauczyciela na prowincji się dziedziczy! Dyrektorkowie wciskali dekadami swoje dzieci na etaty!

  5. To nie do końca tak było, to społeczeństwo krzyczało w stronę nauczycieli, żeby szli na kasę, jeśli im się praca w szkole nie podoba. Stąd wzięło się to porównanie. Strasznie generalizujesz.

  6. Tylko to społeczeństwo wysyła nauczycieli na kasę do dyskontu, więc niech Pani zwraca się do innych. Poza tym nauczyciel kasjera może zastąpić, natomiast już kasjer nauczyciela niekoniecznie.

  7. Faktycznie odpowiedzialność dokładnie ta sama. Jedni (już nieliczni) do niedawna usiłowali wyprowadzić na ludzi „gówniaków” (modne słowo), inni kasują za papier toaletowy. Można rzec”robia w tym samym” …

  8. ▌▌Polscy nauczyciele zasługują na to, by zarabiać najmniejsze możliwe pieniądze (a jeśli ktoś twierdzi inaczej — niech się przynajmniej przyzna, ile w życiu zapłacił nauczycielom):

    ● ich umiejętności wcale nie są unikatowe (najlepszy numer to „nauka przedsiębiorczości” — przez ludzi, którym na samą myśl o otworzeniu własnej firmy, która zatrudniałaby innych ludzi włosy stają dęba i po nocach śnią się koszmary!)

    ● nie są (w 95+%) żadnymi mistrzami, ale urzędnikami wykonującymi obowiązki na rzecz innych urzędników — jako państwowi urzędnicy potwierdzają brak jakichkolwiek ambicji, brak wiary w swoje możliwości rywalizacji na wolnym rynku i tym kalectwem zarażają swoich uczniów na resztę ich życia;

    ● straszliwy mozół osiągnięcia papieru na nauczanie, o którym wspomina Mareknowic jest typowym biurokratycznym torem przeszkód do pokonania (jak to opisywała wiceszefowa PJN: tworzy wzrost gospodarczy dzięki wydawaniu pozwoleń) — jak bardzo owe wymagania nie mają najmniejszego znaczenia udowodnił sam rząd — w jeden dzień likwidując cały dział edukacyjnych wymagań prawnych („straszliwie niepodważalnych”), byle tylko skutecznie kiwnąć swoich przeciwników;

    ● są nauczycielami, bo sami nie potrafią tego, czego próbują uczyć innych***.

    .

    Każdy prawdziwy nauczyciel powinien być jednoosobową firmą edukacyjną — poszukiwaną na rynku i przekupywaną najwyższymi możliwymi stawkami przez konkurencję.

    .

    *** Kolejny raz udowodnili to nauczyciele w trakcie ostatniego strajku — nie są głupi, wiedzą kto to był Aleksander Macedoński i Juliusz Cezar, postanowili zatem zaatakować w długo wyczekiwanym najkorzystniejszym momencie: w miesiącach przedwyborczych, tuż przed egzaminami i maturami, biorąc uczniów i ich rodziców jako zakładników.

    Tylko że wiedzą, ale nimi nie są, uczą tego, czego sami nie potrafią (najlepszy numer to „nauka przedsiębiorczości”…) — gdyby byli Aleksandrami Macedońskimi i Juliuszami Cezarami, to wiedzieliby, że nie będą brać żadnych zakładników, tylko wyrzynać ich do ostatniego — czy to w zdobywanych miastach, czy w wojnie galijskiej — póki nie osiągną ostatecznego zwycięstwa. Tymczasem nasi urzędnicy zalicytowali wysoko, ale sami się przestraszyli, że mogliby zapowiadane groźby spełnić — wiedzą, że przecież są urzędniczymi popychlami, bez jakiejkolwiek wartości rynkowej — tak właśnie niszczy Polskę etatyzm i urzędniczy kult cargo…

    .

    ▌▌BTW: Wywiad ciekawy, bo przełamujący sztampę. Nie da się jedynie obronić twierdzenia: „Każdy zawód powinien być wynagradzany zgodnie z włożonym wysiłkiem”. Jeśli autorka ma taką fikuśną zachciankę — niech wszystkich zatrudnionych tak wynagradza: wprowadzi pomiar wysiłku i ustali przelicznik gotówkowy za każdą kreskę na liczniku. Oczywiście zginie z takim podejściem, gdy tymczasem reszta świata pójdzie do przodu wynagradzając za wartość rynkową — ile rzeczywiście jestem gotów dobrowolnie zapłacić za wykonaną dla mnie pracę.

  9. Opinia mówiąca, że nauczyciele to „jedna z najlepiej wykształconych” grup społecznych jest moooocno naciągana. To opinia przedwojenna.
    Poza tym, za wykształcenie nikomu nic się nie należy.
    Zarówno nauczyciel może zastąpić kasjera jak i kasjer nauczyciela. To tylko ludzie wykonujący przypadkowo (przygodnie, jak ładnie się to mówi w filozofii) jakiś zawód.

  10. Proponuję porównać innowacyjnść Finlandii i Polski.

    A potem relacje płac nauczycieli i sprzedawców.

    Sorki, ale nauczyciele znacznie bardziej wpływają na stan duchowy i materialny społeczeństwa niż sprzedawcy.

    To właśnie z tego względu, że tak jest lepiej dla społeczeństwa, warto dobrze płacić nauczycielom..

  11. „powinien być wynagradzany zgodnie z włożonym wysiłkiem. ” Bzdura. Praca jest wynagradzana zgodnie z tym ile konsumenci tej pracy zgodzą się zapłacić. Tymczasem nauczyciele protestujący nie są tak wyceniani bo wycenia ich państwowy moloch. Wyjątkiem są nauczyciele w szkołach prywatnych. Czy widzieliście żeby oni protestowali? No to mamy odpowiedź co należy zrobić z edukacją.

  12. Nazywanie urzędnika nauczycielem to nieporozumienie. Szkoła to kolejny urząd, w którym kradnie się czas młodych ludzi, żeby można było wyłudzić więcej pieniędzy podatników.

    Część ludzi wychodzi na prostą pomimo przymusowej odsiadki szkolnej.
    Pozostali niedługo zaczną domagać się odszkodowań za zniszczoną kreatywność i psychikę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj