Wozinski: Sto lat dolara. Jak i dlaczego dolar zdominował światowe finanse

PAFERE WIDEO

Wiek temu środek płatniczy emitowany przez amerykański System Rezerwy Federalnej uzyskał status najważniejszej waluty rezerwowej całego świata. Według niektórych interpretacji, zmiana ta nastąpiła znacznie później, bo dopiero w czasie II wojny światowej (a nawet po jej zakończeniu), lecz fakty mówią same za siebie. Brytyjski funt stanowił dla dolara sporą konkurencję także w dwudziestoleciu międzywojennym, lecz praktycznie już od pierwszej wielkiej pożyczki dla Wielkiej Brytanii zorganizowanej przez amerykański dom bankierski JP Morgan & Co. w 1915 roku było jasne, że to Londyn jest uzależniony finansowo od Nowego Jorku, a nie odwrotnie.

Amerykańskie władze przez pierwsze dwa i pół roku trwania I wojny światowej przyglądały się wyniszczającemu konfliktowi europejskich potęg z bezpiecznego dystansu. Choć biznesowe i polityczne elity stojące u steru Stanów Zjednoczonych były na ogół anglofilskie i powiązane kapitałowo z londyńskim City, tak naprawdę po cichu cieszyły się z tego, że środek ciężkości światowej gospodarki przenosi się za Atlantyk. Rosnąca z każdym rokiem demograficznie, finansowo i przemysłowo Ameryka była już gotowa na to, aby przejąć geopolityczne stery. W 1913 roku oba zwalczające się dotąd główne stronnictwa amerykańskiego establishmentu – proangielskie i proniemieckie – zawarły wielki historyczny kompromis, powołując do życia bank centralny (Fed), który pod koniec wojny stał się kluczowym narzędziem przejmowania najwyższej władzy wywoływania inflacji z rąk Brytyjczyków.

Przyjęta przeze mnie graniczna data 1918 roku jako początku dominacji dolara wynika przede wszystkim z tego, że podpisany 11 listopada rozejm w Compiègne pozwolił wreszcie wszystkim ujrzeć, że struktura władzy na świecie uległa wielkiemu przetasowaniu. Najlepiej świadczy o tym fakt, że gdy w styczniu, w Paryżu zebrali się przedstawiciele wszystkich państw, aby ustalić warunki pokoju, dominujący głos mieli już bankierzy amerykańscy, m.in. Thomas Lamont z banku Morgana. Amerykańscy finansiści ustalili też schemat spłaty 32 mld dolarów reparacji przez Niemcy na rzecz Anglii i Francji, czyniąc ze Stanów Zjednoczonych zwornik całego systemu.

Wojna pomogła

Wojna pomogła Wall Street także w ten sposób, iż zajęta walką Wielka Brytania nie była w stanie należycie dopilnować swoich interesów na całym świecie. Po 1914 roku amerykańskie banki i biznes błyskawicznie wyparły Brytyjczyków szczególnie z Ameryki Południowej, którą wcześniej brytyjskie funty skutecznie zbuntowały przeciwko Hiszpanii.

Amerykańska finansjera na samym początku swoich rządów nad światem popełniła ogromny błąd, wynikający najwidoczniej z tego, że nie miała zbyt dużego doświadczenia w zarządzaniu inflacyjnym imperium. Błąd ten zakończył się ostatecznie wybuchem najbardziej gwałtownego kryzysu finansowego w historii w 1929 roku. Mając do dyspozycji ogromne zasoby kapitałowe oraz bank centralny, szczególnie po 1924 roku, amerykańskie banki przystąpiły do wielkiej ekspansji kredytowej, przede wszystkim na użytek Niemiec. Wall Street wychodziło z założenia, że Republikę Weimarską trzeba mocno pobudzić kredytami, aby wreszcie zaczęła się rozwijać, spłacać zobowiązania wobec Francji i Wielkiej Brytanii, a te z kolei mogły dzięki temu oddać USA pieniądze pożyczone w czasie wojny. Nadmierny dodruk pieniądza spowodował jednak, że po kilku latach doszło do wielkiego tąpnięcia, a w konsekwencji do radykalizacji nastrojów społecznych w Europie i kolejnej wojny.

Stany Zjednoczone bez wątpienia wyciągnęły wielką lekcję z Wielkiego Kryzysu i wkrótce nałożyły na swój inflacyjny system finansowy liczne ograniczenia, dzięki którym kolejne kryzysy nie były już nigdy tak potężne. Jednym z kluczowych środków w tym zakresie była Ustawa Glassa-Steagalla z 1933 roku, która uniemożliwiła łączenie bankowości komercyjnej z inwestycyjną. Co ciekawe, uchylono ją dopiero w 1999 roku, co dość wydatnie zwiększyło siłę uderzenia kryzysu z 2008 roku.

Hegemon finansów

Przejęcie w 1918 roku roli hegemona finansów miało przy tym dość specyficzny charakter, ponieważ wiele osób po obu stronach Atlantyku sądziło pierwotnie, że Stany Zjednoczone będą dominować tylko przejściowo, do czasu powrotu przez Wielką Brytanię do standardu złota i spłacenia wszystkich należności. Wskazywał na to chociażby fakt, że dominującą rolę w amerykańskiej polityce i finansach na początku XX wieku odgrywał obóz Morganów, uważanych zawsze za oficjalną ekspozyturę brytyjskiego kapitału. Stojący na czele Rezerwy Federalnej Benjamin Strong robił w latach dwudziestych, co mógł, aby pomóc funtowi odzyskać dawną siłę. Przebywający częściej w Anglii niż w USA Morganowie byliby być może nawet skłonni oddać władzę w ręce Banku Anglii, gdyby nie zostali wyparci przez stronnictwo skupione wokół rodziny Rockefellerów.

Doszło do tego w 1933 roku, kiedy to prezydentem USA został Franklin Delano Roosevelt. W odpowiedzi na kryzys przystąpił do wprowadzania w życie serii zarządzeń znanych dziś jako Nowy Ład. Wiele z nich było wymierzonych wprost w probrytyjskie imperium Morgana, w szczególności rozporządzenie wykonawcze nr 6102 z 5 kwietnia 1933 roku, na mocy którego państwo zarekwirowało wszystkie prywatne zasoby złota. Czyn ten można interpretować jako cios wymierzony przede wszystkim w Morgana i Wielką Brytanię, która tradycyjnie kontrolowała światowy rynek złota.

Wydarzenie to stało się przyczyną niesłabnącego do dziś sentymentu wobec tzw. standardu złota, który środowisku wolnościowemu kojarzy się nieodmiennie z Wielką Brytanią, XIX wiekiem i klasycznym liberalizmem. Prawda jest zaś taka, iż Stany Zjednoczone, chcąc uzyskać pełnię dominacji nad światową polityką, wręcz musiały odejść od złota (czego ukoronowaniem było całkowite zerwanie związku waluty ze złotem 15 sierpnia 1971 r. przez Richarda Nixona), gdyż tylko w ten sposób mogły zneutralizować probrytyjskie (funtowe) stronnictwo Morganów. Po II wojnie światowej, gdy Wielka Brytania była jeszcze słabsza, powrót do złota był tym bardziej niemożliwy, że sporo złota miał Związek Radziecki i cały blok sowiecki.

Brytyjski mit o wspaniałym XIX wieku i obowiązującym wówczas standardzie złota jest żywy po dziś dzień, choć tak naprawdę Brytyjczycy nie trzymali nigdy pełnych rezerw dla swoich banknotów, a czasami przez okres nawet kilkudziesięciu lat zawieszali wymianę funta na kruszec. Amerykanie porzucili zaś standard złota nie dlatego, że byli mniej oddani idei twardego pieniądza niż Brytyjczycy, lecz dlatego, że byli w stanie osiągnąć te same cele polityczno-gospodarcze przy pomocy innych środków.

Porzucenie przez Stany Zjednoczone standardu złota mogło się początkowo wydawać rządzącym genialną strategią, gdyż skomplikowane modele ekonometryczne pozwalały dość sprawnie kontrolować podaż pieniądza bez ryzyka wywołania bardzo głębokiego kryzysu, a jednocześnie neutralizowały znaczenie złota. Po wielu latach funkcjonowania systemu walutowego opartego na całkowicie fiducjarnej walucie widać jednak wyraźnie, że amerykański model jest skazany na porażkę. I co gorsza dla USA, nie ma już możliwości przekazania władzy nad pieniądzem z powrotem w ręce zaprzyjaźnionej Wielkiej Brytanii, gdyż wokół pojawili się już zupełnie nowi pretendenci, którzy są na dodatek żądni zemsty za lata upokorzeń. Detronizacja może być bardzo bolesna…

Źródło: Najwyższy Czas! (przedruk za zgodą redakcji). Oryginalny tytuł: „Sto lat dolara”

Poprzedni artykułGwiazdowski: Ludzie nie czują, ile naprawdę zarabiają i nie wiedzą, że to państwo ich okrada
Następny artykułUncja dla parafii: Standard złota z perspektywy społecznej nauki Kościoła
Jakub Wozinski. Dr filozofii, libertarianin, dziennikarz (publikuje m.in. w dwutygodniku "Najwyższy Czas!"). Ukazuje historię kapitalizmu i jego istotę z perspektywy dziejów pieniądza, bankowości i szeroko rozumianych finansów. Autor m.in. książki "Dzieje kapitalizmu" oraz setek artykułów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj