Prawda czy demokracja?

PAFERE WIDEO

Według niektórych współczesnych myślicieli, przede wszystkim postmodernistów i neopragmatystów, prawda jest czymś szkodliwym i niepotrzebnym. Nie podlega ona bowiem żadnym kompromisom; jest czymś obiektywnym i ostatecznym. Dlatego też według jednego z jej krytyków, Richarda Rorty’ego, winna zostać zastąpiona solidarnością, czyli zgodną opinią wszystkich. Jak twierdzi on, bez pojęcia prawdy ludzie będą się mogli łatwiej komunikować i porozumieć ze sobą. Prawda utrudnia bowiem człowiekowi kontakty ze środowiskiem i społeczeństwem, od których to zależy jego indywidualne i zbiorowe szczęście. Odrzucenie prawdy ma prowadzić do szczęścia, gdyż uniemożliwia ona osiągnięcie zgody społecznej czyli, zdaniem Rorty’ego, solidarności. W imię solidarności, która stanowi pars pro toto demokracji, należy więc odrzucić prawdę. Obrona demokracji ma odbywać się więc kosztem prawdy.

Rorty i jego zwolennicy są przekonani, że gdy usuniemy pojęcie prawdy z naszego słownika, to lepiej zrozumiemy innych ludzi. Obstawanie przy prawdzie to „obstawanie przy swoim”, a więc brak zgody na jakikolwiek kompromis czy konsensus. (Moja półprawda i twoja półprawda nie daje, niestety, całej prawdy). Wydaje się jednak, że to lepsze zrozumienie innych musi z konieczności zakładać koncepcję prawdy. Jeśli bowiem mamy lepiej zrozumieć innych musimy założyć, że to co nam oni komunikują jest prawdziwe; jeśli bowiem jesteśmy konfrontowani z fałszem i kłamstwem to o jakimkolwiek porozumieniu mowy być nie może. Broniąc takiego stanowiska Rorty zakłada naiwnie, że wraz ze zniknięciem prawdy zniknie także fałsz i kłamstwo. Tak jednak nie jest. Każdy system społeczny, w tym także liberalno-demokratyczny, nie oparty na prawdzie, musi upaść.

Współczesny człowiek charakteryzuje się, według A. MacInytre’a, osobowością emotywistyczną, czyli taką, dla której nie istnieje obiektywna prawda w etyce, a sądy etyczne jedynie wyrażają lub wzbudzają emocje w innych. Prawda nie jest więc kwestią sądów i argumentów lecz kwestią postaw. Racje mają charakter perswazyjny i polegają na wpływaniu na emocje i postawy innych. W takim stanie rzeczy o prawdzie decydują ci, którzy potrafią lepiej „przekonywać”, co oznacza lepiej manipulować innymi. Jeśli uznamy prymat demokracji nad prawdą (w wersji Rorty’ego, nad filozofią), tym samym przyzwolimy na manipulację i rządy retorów a nie poszukiwaczy prawdy. Jednak bez prawdy demokracja jest pusta i ślepa. Prawda nie jest w opozycji do demokracji, lecz ponad nią.

Poprzedni artykułWykluczenie komunikacyjne
Następny artykułGość PAFERE: Stanisław Michalkiewicz. Fenomen USA
Dariusz Juruś - absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (filozofia) i Politechniki Krakowskiej (architektura); zajmuje się filozofią polityki, głównie libertarianizmem; publikował m.in. w "Principiach" ("Czy Robert Nozick był libertarianinem?"), "Diametrosie" ("The Neo-Aristotelian Defense of Rights, Or a Minimal State Approach"), "Analizie i egzystencji" ("Wokół własności . Próba uporządkowania stanowisk w filozofii politycznej") i "Ruchu filozoficznym" ("Ekonomiczne i etyczne podstawy libertarianizmu"). Autor książki "W poszukiwaniu podstaw libertarianizmu" oraz antologii "Dzieje własności prywatnej. Od starożytności do współczesności". Adiunkt w Zakładzie Edukacji Filozoficzno-Społecznej na Uniwersytecie Śląskim w Cieszynie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj