Co może zrobić rząd

PAFERE WIDEO

Na początek – czego nie może zrobić. Przede wszystkim nie może uniknąć konsekwencji dotkliwego zadłużenia państwa. Obejmuje to zwiększenie długu o 500 mld złotych przez ubiegłe osiem lat rządów PO-PSL, z czego po części sfinansowano czasowy wzrost gospodarczy (a gdyby nie okradzenie funduszy emerytalnych, dług byłby jeszcze o 150 mld większy).

Nie może zmienić w sposób istotny budżetu na 2016 uchwalonego przez poprzedników, gdyż istniejące przepisy prawne, nieuniknione wydatki i bezwład instytucji na to nie pozwalają. Nie mamy też znaczącego wpływu na koniunkturę międzynarodową: zawirowania z ropą, decyzje antypolsko nastawionych krajów i organizacji.
Jesteśmy więc na krótkim sznurku. Ale są pierwsze oznaki poprawy. Nie ma groźby wprowadzenia euro, czyli nasilenia kolonialnej zależności od Niemiec; wiadomo, że w jednolitym obszarze walutowym kraje słabsze bankrutują i rośnie w nich bezrobocie. Nie ma też niebezpieczeństwa dalszej wyprzedaży majątku państwowego za bezcen. Zaczyna się wyrównywanie szans dla rodzimej przedsiębiorczości. Obcy kapitał zaczyna bowiem tracić przywileje; dotąd korporacje i sieci handlowe mogły dostawać ulgi, zawyżać ceny i wywozić nie opodatkowane zyski.

Można liczyć na to, że również straty spowodowane korupcją się zmniejszą. Obecna ekipa chce z nią walczyć. Sitwy lokalne wiedzą, że organa ścigania zaczną patrzeć im na ręce. Za parę miesięcy może się okazać, że z kasy ginie mniej. Można mieć nadzieję na poprawienie ustawy o zamówieniach publicznych i na zwalczanie karuzeli VAT (dziesiątki miliardów strat rocznie).

Trzeba jednak zrobić więcej. Wydatki na administrację mogą zostać zmniejszone, ale o tym partia rządząca jakoś nie mówi. Ma pilniejsze problemy, ale jak wiadomo sprawy pilne wypierają sprawy ważne. Administrację można ograniczyć, likwidując zbędne stanowiska, ale po drodze trzeba też uprościć przepisy, które wymuszają zatrudnianie ludzi do ich stosowania. Pohamować wydatki w samorządach trudniej, ale da się na przykład wymusić publikowanie przez ich urzędy na głównej stronie WWW liczby pracowników oraz kwoty wydatków na administrację w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

Nie podzielam natomiast ekonomicznych zarzutów co do programu 500+. Dzieci to nie koszt, lecz inwestycja. W obecnej sytuacji demograficznej inwestować musimy, choć wydatki zwrócą się za wiele, wiele lat. Głodowym emeryturom dla obecnych młodych trzeba zapobiegać teraz. W przyszłości trzeba szukać lepszych mechanizmów, ale na dziś trzeba tędy. Do niezbędnych inwestycji należy też bezpieczeństwo i infrastruktura.

Ale co innego jest najważniejsze. Przyjaciel mego dziadka, inżynier Wieleżyński, wybitny wynalazca i przedsiębiorca, mawiał: „Jeżeli twoje wydatki przewyższają dochody – to zwiększ dochody!”. Redukcja wydatków to środek pomocniczy.

A jak zwiększyć dochody? Jedyna nasza rezerwa, to WOLNOŚĆ GOSPODARCZA. Na przykład powrót do ustawy Wilczka, która z paroma mniejszymi zmianami wynikłymi z prawa unijnego mogłaby zostać z powrotem wprowadzona. Wolność uruchomi inicjatywę i pracowitość Polaków, zwiększy ich dochody i wpływy podatkowe, zmniejszy bezrobocie. Potem można będzie dalej nakręcać koniunkturę, redukując podatki.

Uwolnienie oddolnej przedsiębiorczości wymaga redukcji przepisów i ich uproszczenia. W szczególności przepisów podatkowych. Wysokie podatki są uciążliwe, ale niszczące dla firm są też podatki skomplikowane i niejasne. Oznaczają one dodatkowy koszt i ryzyko. Wpychają w szarą strefę.

Jeśli rząd to podejmie, osiągnie sukces. Jeśli nie – za cztery lata znowu czeka nas PO-Nowoczesne bagno.

Poprzedni artykułOchrona przed autodestrukcją
Następny artykułGość PAFERE. Michalkiewicz. Kapitalizm wymaga przynajmniej minimum etycznego
Michał Jerzy Wojciechowski – polski biblista i publicysta, pierwszy katolik świecki w Polsce, który otrzymał tytuł naukowy profesora teologii. Członek Rady Programowej PAFERE.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj