Czy jest nadzieja na „dobrą zmianę”?

PAFERE WIDEO

Najprawdopodobniej samodzielne rządy staną się udziałem Prawa i Sprawiedliwości, w związku z czym partia Jarosława Kaczyńskiego będzie mogła, bez konieczności wchodzenia w koalicję i poszukiwania kompromisów programowych, wprowadzić w życie te postulaty, z którymi szła do wyborów. W tym kontekście nasuwa się pytanie, czy jest się czego obawiać, czy wręcz przeciwnie – czy jest na co liczyć?

Przede wszystkim, należy zdać sobie sprawę z tego, że programy polityczne, hasła i obietnice prezentowane w kampanii to nic innego, jak „kiełbasa wyborcza”, która ma ładnie wyglądać i dobrze się „sprzedawać”, a niekoniecznie musi iść w parze z obowiązkiem realizacji. Napawa to o tyle optymizmem, że zarówno w sferze gospodarczej, jak i w sferze obyczajowo-światopoglądowej PiS, tak samo jak koalicja PO-PSL, ale i partie polityczne in consortes, w zdecydowanej większości mają na swoich sztandarach pomysły i hasła antywolnościowe czy antyrynkowe, zatem perspektywa braku ich realizacji zdaje się być korzystna.

O ile bowiem w pewnych punktach, jak chociażby pomysł podniesienia kwoty wolnej od podatku czy obniżka stawki CIT dla sektora MSP, proponowane przez PiS rozwiązania zmierzają w stronę recept wolnościowych i liberalnych, o tyle zdecydowana większość postulatów programowych to najzwyklejszy, mniej lub bardziej rozbudowany oraz mniej lub bardziej ingerujący w życie jednostek etatyzm, polegający na wykorzystaniu monopolistycznego aparatu przymusu i ostatecznego arbitra we wszystkich sporach do własnych celów. Zamiast poszerzania obszaru wolności, należy oczekiwać jedynie kolejnych państwowych interwencji i tym samym rozrostu państwa.

Można jednakowoż, doszukując się analogii z przeszłymi wydarzeniami, mieć nadzieję, że ugrupowanie głoszące program „Polski solidarnej” ponownie rozczaruje co bardziej etatystycznie i egalitarystycznie nastawionych wyborców i tekę ministra powierzy komuś takiemu, jak prof. Zyta Gilowska (o ile taka osoba jest w zapleczu lub choćby orbicie zainteresowań PiS), przyczyniając się niejako do realizacji choćby po części programu tzw. „Polski liberalnej”. 

Podsumowując, w sprawach najbardziej fundamentalnych i kluczowych, tj. chociażby stosunku państwo-jednostka czy rola państwa w gospodarce, nie należy oczekiwać fundamentalnych, jeśli w ogóle jakichkolwiek zmian. Państwo w dalszym ciągu będzie w postaci podatków bezpośrednich i pośrednich odbierało nam większą część naszych przychodów, w dalszym ciągu będzie wtrącało się do gospodarki (wątpliwe, by zlikwidowano chociażby Ministerstwa Gospodarki, Pracy czy Rolnictwa), podtrzymywany będzie system państwowej edukacji, tzw. „składki” emerytalne pozostaną obowiązkowe (i horrendalnie wysokie), a liczba urzędników i biurokratów nie ulegnie drastycznemu zmniejszeniu, a co najwyżej nastąpi zmiana twarzy na poszcz. stanowiskach. Prawdziwe zmiany, w duchu wolnościowym, mogą zostać przeprowadzone nie odgórnie, przez decydentów, a oddolnie, chociażby za sprawą pozarządowych organizacji i lokalnych inicjatyw.

Poprzedni artykułKapitalizm kumpelski
Następny artykułRoztropni rodzice wychowują roztropnych obywateli

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj