Przemówienie Prezydenta Argentyny Javiera Milei na 54. dorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego w Davos wygłoszone w dniu 2024.01.17

PAFERE WIDEO

Historyczne przemówienie Javiera Mileia w Davos. Frontalny atak na kastę socjalistów. „Przybywam tu, aby zasiać idee wolności”

Mocne słowa w Davos. Javier Milei ostro krytykuje współczesny Zachód

A według czytającego te słowa: To, na przestrzeni dziejów, pierwsze tego typu przemówienie głowy państwa. Nikt do tej pory tego typu treści nie poruszał. To kopernikański przewrót w polityce.

Tłumaczył Adam Gwiazda @delestoile

Tweety znad Sekwany i nie tylko, Między Paryżem a Wandeą

[tłumaczenie do swobodnego cytowania i powielania z podaniem źródła]

Czyta Jan Kubań

Dzień dobry, dziękuję bardzo. Jestem tu dzisiaj, aby powiedzieć, że Zachód jest w niebezpieczeństwie, jest w niebezpieczeństwie, ponieważ ci, którzy powinni bronić wartości Zachodu, są skaptowani przez wizję świata, która nieuchronnie prowadzi do socjalizmu, a w konsekwencji do ubóstwa.

Niestety, w ostatnich dziesięcioleciach, jedni kierując się chęcią niesienia pomocy innym, a inni pragnieniem przynależności do uprzywilejowanej kasty, główni przywódcy świata zachodniego porzucili model wolności na rzecz różnych wersji tego, co nazywamy kolektywizmem.

Jesteśmy tu po to, by powiedzieć wam, że kolektywistyczne eksperymenty nigdy nie są rozwiązaniem problemów trapiących obywateli świata, a wręcz przeciwnie, są ich przyczyną. Uwierzcie mi, nie ma nikogo lepszego niż my, Argentyńczycy, kto mógłby dać świadectwo tym dwóm kwestiom.

Kiedy przyjęliśmy model wolności w 1860 roku w ciągu 35 lat staliśmy się wiodącą potęgą na świecie, natomiast gdy przyjęliśmy kolektywizm, w ciągu ostatnich 100 lat, widzieliśmy jak nasi obywatele zaczęli systematycznie ubożeć, aż spadli na 140. miejsce na świecie.

Ale zanim przystąpimy do dyskusji, ważne jest najpierw przyjrzenie się danym, które potwierdzają czemu kapitalizm oparty na wolnej przedsiębiorczości jest nie tylko systemem pozwalającym na wyeliminowanie ubóstwa na świecie, ale jest jedynym moralnie pożądanym systemem, który to umożliwia.

Jeśli przyjrzymy się historii postępu gospodarczego, zobaczymy, że od roku 0 do mniej więcej 1800 roku światowy PKB na mieszkańca pozostawał praktycznie na stałym poziomie przez cały omawiany okres. Gdy spojrzeć na wykres ewolucji wzrostu gospodarczego w całej historii ludzkości, zobaczymy wykres w kształcie kija hokejowego, funkcji wykładniczej, która pozostawała stała przez 90% czasu, a następnie gwałtownie rosła od XIX wieku. Jedynym wyjątkiem od tej historii stagnacji był koniec XV wieku, wraz z odkryciem Ameryki. Pomijając jednak ten wyjątek, przez cały okres między rokiem 0 a rokiem 1800 globalny PKB na mieszkańca pozostawał w stagnacji.

Tymczasem kapitalizm nie tylko spowodował gwałtowny wzrost bogactwa od momentu, gdy został przyjęty jako system gospodarczy, ale jeśli spojrzeć na dane, można zauważyć, że wzrost przyspieszał przez cały ten okres.

Przez cały ten okres – między rokiem 0 a 1800 – stopa wzrostu PKB na mieszkańca utrzymywała się na stabilnym poziomie około 0,02% rocznie. Oznacza to praktycznie brak wzrostu. Od XIX wieku, wraz z rewolucją przemysłową, stopa wzrostu wzrosła do 0,66%. W tym tempie podwojenie PKB per capita zajęłoby 107 lat wzrostu.

Teraz, jeśli spojrzymy na okres między 1900 a 1950 rokiem, tempo wzrostu przyspiesza do 1,66% rocznie. Nie potrzebujemy już 107 lat na podwojenie PKB per capita, ale 66 lat. A jeśli weźmiemy pod uwagę okres od 1950 do 2000 roku, zobaczymy, że stopa wzrostu wyniosła 2,1% rocznie, co oznaczałoby, że moglibyśmy podwoić światowy PKB per capita w ciągu zaledwie 33 lat. Trend ten, daleki od zatrzymania, jest nadal żywy i ma się dobrze. Jeśli weźmiemy pod uwagę okres między 2000 a 2023 rokiem, tempo wzrostu ponownie przyspieszyło do 3% rocznie, co oznacza, że moglibyśmy podwoić nasz PKB na mieszkańca na świecie w ciągu zaledwie 23 lat.

Patrząc na światowy PKB per capita od 1800 r. do dnia dzisiejszego, widać, że po rewolucji przemysłowej wzrósł on ponad 15-krotnie, generując gwałtowny wzrost bogactwa, który wyciągnął 90% światowej populacji z ubóstwa.

Nie możemy nigdy zapominać, że do 1800 roku prawie 95% światowej populacji żyło w skrajnym ubóstwie, podczas gdy liczba ta spadła do 5% w 2020 roku, przed pandemią.

Wniosek jest oczywisty: kapitalizm jako system gospodarczy nie jest przyczyną naszych problemów, ale jedynym narzędziem, jakie mamy, by położyć kres głodowi, ubóstwu i nędzy na całym świecie. Dowody empiryczne są niepodważalne.

Tak więc, ponieważ nie ma wątpliwości, że kapitalizm wolnorynkowy jest lepszy pod względem produktywności, lewicowa doksa zaczęła atakować kapitalizm za kwestie moralne, za to, że jest – według jego krytyków – niesprawiedliwy.

Doksa: Doksa – w filozofii starożytnej Grecji złudne mniemanie lub niepewne przekonanie będące w opozycji do prawdy czy pewnej i niepodważalnej wiedzy.
Pierwszym filozofem, u którego pojawia się to pojęcie był Parmenides.

Mówią, że kapitalizm jest zły, ponieważ jest indywidualistyczny, a kolektywizm jest dobry, ponieważ jest altruistyczny, nastawiony na innych. W związku z tym dążą do sprawiedliwości społecznej, ale ta powstała w Pierwszym Świecie koncepcja, która stała się modna w ostatnich czasach, jest obecna w dyskursie politycznym mojego kraju od ponad 80 lat. Problem polega na tym, że sprawiedliwość społeczna nie jest sprawiedliwa, nie przyczynia się do ogólnego dobrobytu. Wręcz przeciwnie, jest ideą wewnętrznie niesprawiedliwą, ponieważ jest brutalna. Jest niesprawiedliwa, ponieważ państwo jest finansowane z podatków, a podatki są pobierane przymusowo. Czy ktokolwiek z nas może powiedzieć, że płaci podatki dobrowolnie? Oznacza to, że państwo jest finansowane z przymusu, a im wyższe obciążenie podatkowe, tym większy przymus, tym mniej wolności.

Ci, którzy propagują sprawiedliwość społeczną, wychodzą z założenia, że cała gospodarka to tort, który można podzielić w różny sposób. Jednak ten tort nie spada z nieba, ale stanowi bogactwo, które jest generowane, w procesie, który np. Israel Kirzner nazywa odkrywaniem rynku. Jeśli towar lub usługa oferowana przez firmę nie jest pożądana, firma ta zbankrutuje, chyba że dostosuje się do wymagań rynku. Jeśli produkuje dobrej jakości produkt w dobrej, atrakcyjnej cenie, będzie sobie dobrze radzić i produkować więcej.

Tak więc rynek jest procesem odkrywania, w którym kapitalista znajduje właściwy kierunek, ale jeśli państwo karze kapitalistę za sukces i blokuje go w tym procesie odkrywania, niszczy to jego motywację, a konsekwencje tego są takie, że będzie produkował mniej, a tort będzie mniejszy, wyrządzając szkody społeczeństwu jako całości.

Kolektywizm – poprzez hamowanie tych procesów odkrywania i utrudnianie przejmowania tego, co zostało odkryte – wiąże ręce przedsiębiorcy i uniemożliwia mu wytwarzanie lepszych towarów i oferowanie lepszych usług po lepszej cenie. Jak to więc możliwe, że środowiska akademickie, organizacje międzynarodowe, polityka i teoria ekonomii demonizują system gospodarczy, który nie tylko wyciągnął 90% światowej populacji z najbardziej skrajnego ubóstwa i robi to coraz szybciej, ale który jest również sprawiedliwy i moralnie lepszy?

Dzięki kapitalizmowi opartemu na wolnej przedsiębiorczości świat jest dziś w najlepszej formie. W całej historii ludzkości nigdy nie było okresu większego dobrobytu niż ten, w którym żyjemy obecnie. Dzisiejszy świat jest bardziej wolny, bogatszy, spokojniejszy i zamożniejszy niż kiedykolwiek w naszej historii. Dotyczy to wszystkich, ale w szczególności tych krajów, które są wolne, w których szanuje się wolność gospodarczą i prawa własności jednostek. Wolne kraje są 12 razy bogatsze niż kraje uciskane. Najniższy decyl populacji w wolnych krajach żyje lepiej niż 90% populacji w krajach uciskanych, jest 25 razy mniej ubogich w ujęciu standardowym i 50 razy mniej w ujęciu maksymalnym. A jakby tego było mało, obywatele wolnych krajów żyją o 25% dłużej niż obywatele krajów uciskanych

Aby zrozumieć, czego chcemy bronić, należy zdefiniować, o czym mówimy, gdy mówimy o libertarianizmie. Aby go zdefiniować, odwołam się do słów największego argentyńskiego bohatera idei wolności, profesora Alberto Benegasa Lyncha, który mówi: „Libertarianizm to nieograniczony szacunek dla życiowego planu innych ludzi, oparty na zasadzie nieagresji, w obronie prawa do życia, wolności i własności, którego podstawowymi instytucjami są własność prywatna, rynki wolne od interwencji państwa, wolna konkurencja, podział pracy i współpraca społeczna”.

Innymi słowy, kapitalista jest społecznym dobroczyńcą, który nie przywłaszcza sobie bogactwa innych, ale przyczynia się do ogólnego dobrobytu. Krótko mówiąc, odnoszący sukcesy przedsiębiorca jest bohaterem.

Taki właśnie model proponujemy dla Argentyny przyszłości, model oparty na fundamentalnych zasadach libertarianizmu: obronie życia, wolności i własności.

Skoro kapitalizm oparty na wolnej przedsiębiorczości i wolność gospodarcza okazały się nadzwyczajnymi narzędziami do wyeliminowania ubóstwa na świecie, a my znajdujemy się dziś w najlepszym momencie w historii ludzkości, to dlaczego twierdzę, że Zachód jest w niebezpieczeństwie?

Twierdzę, że Zachód jest w niebezpieczeństwie właśnie dlatego, że w krajach, w których powinniśmy bronić wartości wolnego rynku, własności prywatnej i innych instytucji libertarianizmu, pewne grupy politycznego i gospodarczego establishmentu, niektóre z powodu błędów w ich teorii, a inne z powodu ambicji władzy, podkopują fundamenty wolnościowych idei, otwierając drzwi dla socjalizmu i skazując nas potencjalnie na biedę, nędzę i stagnację.

Nie wolno bowiem zapominać, że socjalizm zawsze i wszędzie jest zjawiskiem zubożającym, które zawiodło w każdym kraju, w którym próbowano go wprowadzić. Okazał się porażką ekonomiczną. Okazał się porażką społeczną. Okazał się porażką kulturową. I zabił ponad 100 milionów ludzi.

Zasadniczym problemem dzisiejszego Zachodu jest to, że musimy nie tylko stawiać czoła tym, którzy nawet po upadku muru berlińskiego i wbrew przytłaczającym dowodom empirycznym nadal dążą do socjalizmu zubożającego społeczeństwo, ale także naszym własnym przywódcom, myślicielom i naukowcom, którzy w oparciu o błędne teorie podważają fundamenty systemu, który dał nam największy wzrost bogactwa i dobrobytu w naszej historii.

Teoria, do której się odnoszę, to neoklasyczna teoria ekonomiczna, która projektuje zestaw narzędzi, które nieświadomie stają się pomocne w ingerencji państwa, budowie socjalizmu i rozkładu społeczeństwa. Problem neoklasyków polega na tym, że ponieważ model, w którym się zakochali, nie pokrywa się z rzeczywistością, przypisują błąd rzekomym niedoskonałościom rynku, zamiast zrewidować założenia swojego modelu.

Pod pretekstem rzekomej zawodności rynku wprowadzane są regulacje, które jedynie generują zakłócenia w systemie cenowym, co utrudnia kalkulację ekonomiczną, a w konsekwencji oszczędności, inwestycje i wzrost.

Problem ten zasadniczo polega na tym, że nawet rzekomo libertariańscy ekonomiści nie rozumieją, czym jest rynek, bo gdyby rozumieli, szybko stałoby się jasne, że coś takiego jak zawodność rynku jest niemożliwe.

Rynek to nie krzywa popytu i podaży na wykresie. Rynek to mechanizm współpracy społecznej, w którym ludzie dobrowolnie prowadzą wymianę. Dlatego też, biorąc pod uwagę tę definicję, zawodność rynku jest oksymoronem. Nie istnieje żadna zawodność rynku.

Jeśli transakcje są dobrowolne, jedynym kontekstem, w którym może wystąpić nieprawidłowość w funkcjonowaniu rynku, jest przymus. A jedynym podmiotem zdolnym do stosowania przymusu jest państwo, które ma monopol na przemoc. W związku z tym, jeśli ktoś uważa, że istnieje nieprawidłowość w funkcjonowaniu rynku, zalecałbym sprawdzenie, czy istnieje tam interwencja państwa. A jeśli okaże się, że nie ma interwencji państwa, sugeruję, aby przeprowadził analizę ponownie, ponieważ jest ona zdecydowanie błędna. Nie ma czegoś takiego jak zawodność rynku.

Przykładem rzekomych nieprawidłowości w funkcjonowaniu rynku opisywanych przez neoklasyków są scentralizowane struktury gospodarki. Jednak bez funkcji wykazujących rosnące korzyści skali, których odpowiednikiem są skoncentrowane struktury gospodarki, nie moglibyśmy wyjaśnić wzrostu gospodarczego od 1800 roku do dziś.

Jakie to interesujące. Począwszy od 1800 r., przy 8- lub 9-krotnym wzroście liczby ludności, PKB per capita wzrósł ponad 15-krotnie. Istnieją coraz większe zyski, które sprowadziły skrajne ubóstwo z 95% do 5%. Jednak obecność rosnących zysków implikuje skoncentrowane struktury, które można nazwać monopolem.

Jak coś, co wygenerowało tak duży dobrobyt może być, zdaniem teoretyków neoklasycznych, nieprawidłowością w funkcjonowaniu rynku? Neoklasyczni ekonomiści, wyjdźcie z pudełka. Kiedy model zawodzi, nie złośćcie się na rzeczywistość, złośćcie się na model i zmieńcie go.

Dylemat, przed którym stoi model neoklasyczny polega na tym, że twierdzą oni, iż chcą udoskonalić funkcjonowanie rynku, atakując to, co uważają za jego wady, ale robiąc to, nie tylko otwierają drzwi do socjalizmu, ale także osłabiają wzrost gospodarczy. Na przykład regulowanie monopoli, niszczenie dochodów i niszczenie rosnących zysków automatycznie zniszczyłoby wzrost gospodarczy.

Innymi słowy, za każdym razem, gdy ktoś chce usunąć rzekomą wadę rynku, ponieważ nie wie, czym jest rynek lub ponieważ zakochał się w błędnym modelu, nieuchronnie otwiera drzwi do socjalizmu i skazuje ludzi na ubóstwo.

Jednak wobec teoretycznego wykazania, że interwencja państwa jest szkodliwa, oraz empirycznych dowodów na to, że zawiodła rozwiązaniem, które proponują kolektywiści nie jest więcej wolności, ale więcej regulacji, co nakręca spiralę regulacji, aż wszyscy będziemy biedniejsi, a życie nas wszystkich stanie się zależne od biurokraty siedzącego w eleganckim biurze.

Biorąc pod uwagę zdecydowaną porażkę modeli kolektywistycznych i niezaprzeczalne postępy wolnego świata, socjaliści zostali zmuszeni do zmiany swojego programu. Porzucili walkę klas opartą na gospodarce i zastąpili ją innymi rzekomymi konfliktami społecznymi, równie szkodliwymi dla życia społecznego i wzrostu gospodarczego.

Pierwszym z tych nowych konfliktów stała się absurdalna i nienaturalna walka między mężczyznami i kobietami.

Libertarianizm już wcześniej ustanowił równość płci. Kamień węgielny naszego credo mówi, że wszyscy ludzie są stworzeni równymi, że wszyscy mamy te same niezbywalne prawa dane nam przez Stwórcę, wśród których są życie, wolność i własność.

Jedyną rzeczą, do której doprowadził program radykalnego feminizmu jest większa interwencja państwa osłabiająca gospodarkę, dając pracę biurokratom, którzy nic nie wnoszą do społeczeństwa, czy to w formie ministerstw ds. kobiet, czy międzynarodowych organizacji zajmujących się promowaniem tego programu.

Innym konfliktem podnoszonym przez socjalistów jest konflikt człowieka z naturą. Twierdzą oni, że ludzie niszczą planetę i że należy ją chronić za wszelką cenę, posuwając się nawet do popierania mechanizmów kontroli populacji lub krwawego programu aborcji.

Niestety, te szkodliwe idee przeniknęły do naszego społeczeństwa. Neomarksistom udało się zawładnąć zdrowym rozsądkiem Zachodu. Udało im się tego dokonać poprzez zawłaszczenie mediów, kultury, uniwersytetów, a także organizacji międzynarodowych.

Na szczęście coraz więcej z nas ma odwagę zabrać głos. Ponieważ widzimy, że jeśli nie będziemy walczyć z tymi ideami, jedynym możliwym scenariuszem jest to, że będziemy mieli coraz więcej państwa, więcej regulacji, więcej socjalizmu, więcej ubóstwa, mniej wolności, a w konsekwencji niższy standard życia.

Zachód niestety już zaczął podążać tą drogą. Wiem, że dla wielu może brzmieć niedorzecznie stwierdzenie, że Zachód zwrócił się ku socjalizmowi. Ale jest to śmieszne tylko w takim stopniu, w jakim ogranicza się do tradycyjnej ekonomicznej definicji socjalizmu, która mówi, że jest to system gospodarczy, w którym państwo jest właścicielem środków produkcji.

Definicja ta powinna zostać uaktualniona do obecnych okoliczności. Dziś państwa nie muszą bezpośrednio kontrolować środków produkcji, by kontrolować każdy aspekt życia jednostek.

Dzięki narzędziom takim jak emisja pieniądza, zadłużenie, dotacje, kontrola stóp procentowych, kontrola cen i regulacje mające na celu skorygowanie rzekomych „niedoskonałości rynku”, mogą kontrolować losy milionów ludzi.

W ten sposób doszliśmy do punktu, w którym, pod różnymi nazwami lub w różnych formach, znaczna część ogólnie przyjętych rozwiązań politycznych w większości krajów zachodnich to warianty kolektywistyczne.

Niezależnie od tego, czy otwarcie twierdzą, że są komunistyczne, socjalistyczne, socjaldemokratyczne, chrześcijańsko-demokratyczne, neokeynesowskie, progresywne, populistyczne, nacjonalistyczne czy globalistyczne.

Zasadniczo nie ma między nimi żadnych istotnych różnic: wszystkie utrzymują, że państwo powinno kierować wszystkimi aspektami życia jednostek. Wszystkie one bronią modelu sprzecznego z tym, który doprowadził ludzkość do najbardziej spektakularnego postępu w jej historii.

Jesteśmy tu dzisiaj, aby wezwać inne kraje Zachodu do powrotu na ścieżkę dobrobytu. Wolność gospodarcza, ograniczony rząd i nieograniczony szacunek dla własności prywatnej są niezbędnymi elementami wzrostu gospodarczego.

Zjawisko zubożenia wywołane przez kolektywizm nie jest wymysłem. Nie jest też fatalizmem. To rzeczywistość, którą my, Argentyńczycy, znamy bardzo dobrze. Ponieważ już to przeżyliśmy. Już przez to przeszliśmy. Ponieważ, jak powiedziałem wcześniej, odkąd zdecydowaliśmy się porzucić model wolności, który uczynił nas bogatymi, jesteśmy uwięzieni w pułapce spirali spadkowej, w której codziennie jesteśmy biedniejsi.

My już tego doświadczamy. Jesteśmy tu po to, by ostrzec was przed tym, co może się stać, jeśli kraje Zachodu, które wzbogaciły się dzięki modelowi wolności, będą nadal podążać ścieżką zniewolenia.

Argentyński przypadek jest empirycznym dowodem na to, że nie ma znaczenia, jak bogaty jesteś, nie ma znaczenia, ile masz zasobów naturalnych, nie ma znaczenia, jak wykwalifikowana jest populacja, nie ma znaczenia, jak wykształcona jest, nie ma znaczenia, ile sztabek złota jest w kasie banku centralnego.

Jeśli podejmujesz działania, które utrudniają swobodne funkcjonowanie rynków, wolną konkurencję, swobodne systemy cenowe, jeśli utrudniasz handel, jeśli naruszasz własność prywatną, jedynym możliwym rezultatem jest ubóstwo.

Na zakończenie chciałbym przekazać wiadomość wszystkim obecnym tu biznesmenom i tym, którzy obserwują nas ze wszystkich zakątków planety.

Nie dajcie się zastraszyć ani kastom politycznym, ani pasożytom, którzy żyją z państwa. Nie poddawajcie się klasie politycznej, która chce tylko utrzymać się przy władzy i zachować swoje przywileje.

Jesteście dobroczyńcami społeczeństwa. Jesteście bohaterami. Jesteście twórcami najbardziej niezwykłego okresu dobrobytu, jakiego kiedykolwiek doświadczyliśmy. Niech nikt wam nie mówi, że wasze ambicje są niemoralne. Jeśli zarabiacie pieniądze, to dlatego, że oferujecie lepszy produkt w lepszej cenie, przyczyniając się tym samym do ogólnego dobrobytu. Nie poddawaj się presji państwa. Państwo nie jest rozwiązaniem. Państwo samo jest problemem.

Jesteście prawdziwymi bohaterami tej historii i wiedzcie, że od dziś macie niezachwianego sojusznika w Republice Argentyńskiej.

Dziękuję bardzo. Viva la libertad, carajo! Treść oryginalna: https://www.casarosada.gob.ar/informacion/discursos/50299-palabras-del-presidente-de-la-nacion-javier-milei-en-el-54-reunion-anual-del-foro-economico-mundial-de-davos

Poprzedni artykułSądo-Tyrania
Następny artykułDlaczego intelektualiści nie lubią przedsiębiorców
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj