Mowa wygłoszona w dniu 6 maja 2024 roku w Milken Institute w Los Angeles

PAFERE WIDEO

Tłumaczenie: Jan Kubań

Dzień dobry wszystkim, chcę zacząć od podziękowania Instytutowi Milkena, wszystkim osobom zaangażowanym w organizację tego wydarzenia i osobiście Michaelowi Milkenowi za zorganizowanie tego spotkania.

Instytut Milkena, na przestrzeni dziesięcioleci jest jedną z niewielu informacyjno-edukacyjnych organizacji o międzynarodowym znaczeniu, która stoi murem w obronie prawdziwych zasad kapitalizmu i idei Wolności. A to, niestety, jest rzadkością w dzisiejszym świecie.

Stanąłem przed światem na Forum Ekonomicznym w Davos i przekazałem im głębokie zaniepokojenie drogą, którą Zachód obrał w ostatnich latach. Powiedziałem w tej prezentacji, że Zachód jest w niebezpieczeństwie, potem było to szeroko komentowane. Zachód jest w niebezpieczeństwie, ponieważ jego przywódcy już dawno odeszli od idei wolności. Idei, która uczyniła Zachód najważniejszym osiągnięciem cywilizacyjnym w historii ludzkości. I zamiast bronić idei, która doprowadziła do dobrobytu, którym wszyscy się teraz cieszymy, rządzący słuchają syreniego śpiewu, który nieubłaganie prowadzi do socjalizmu, a w konsekwencji do ubóstwa. Powiedziałem im, że to, że socjalizm prowadzi do ubóstwa jest pewne jak w przysłowiowym „banku”. Wiem to ponieważ pochodzę z Argentyny, gdzie to wszystko niestety wydarzyło się w ciągu ostatnich 100 lat. W pewnym sensie my, Argentyńczycy, jesteśmy prorokami apokaliptycznej przyszłości, którą już przeżyliśmy na własnej skórze.

Dzisiejsze dyskusje oparte na rzekomo dobrze przemyślanych chęciach niesienia pomocy innym, oparte są na błędnym wyobrażeniu o naturze i funkcji państwa i poparte quasi teoriami ekonomicznymi, które już dawno zostały obalone przez dane i dowody empiryczne. My, Argentyńczycy, już to wszystko przeżyliśmy 100 lat temu. Niestety, stosowanie tych idei doprowadziło nas do ruiny. Rezultat jest znany: z kraju o najwyższym PKB na mieszkańca staliśmy się krajem gdzie 60% obywateli to biedacy a ponad 15% to ludzie nieposiadający.

Argentyna jest prawdopodobnie najlepszym przypadkiem w historii świata zachodniego, tego, że porażka idei kolektywistycznych nie jest przypadkiem ale regułą. Ilekroć bowiem by nie próbowano socjalizmu, to zawsze kończyło się to porażką w gospodarce, porażką w sferze społecznej i porażka w sferze kulturowej. Co więcej, ponieważ jest to idea sprzeczna z ludzką naturą, bo wdrażający ją nie mieli innego sposobu, niż wymordować 150 milionów istot ludzkich.

Dzisiaj nie przybywam tutaj, do Mekki kapitalizmu, aby dokonać krytyki socjalizmu, ale przychodzę, aby bronić kapitalizmu przed tymi, którzy uważają się za prawdziwych bohaterów zachodniego postępu. Nie zważając na to, że wolność jest obecnie przedmiotem krytyki: obrona modelu wolności nie jest trudna, ponieważ bezpośredni związek między zastosowaniem wolnorynkowego kapitalizmu, a eksplozją dobrobytu, której ludzkość doświadczyła w ciągu ostatnich 250 lat, jest bardzo łatwy do wykazania.

Jeśli spojrzymy na wykres PKB per capita w całej historii ludzkości, ujrzymy funkcję w kształcie kija hokejowego. Funkcję, wartość której pozostawała na stałym poziomie przez prawie 90 procent czasu i zaczęła rosnąć wykładniczo od XIX wieku. Oznacza to, że mniej więcej do roku 1800 PKB na głowę mieszkańca świata praktycznie pozostawał taki sam, ale od początku XIX wieku, w wyniku rewolucji przemysłowej PKB na głowę mieszkańca nie tylko, że się powiększał to wzrastał wykładniczo.

W rzeczywistości w ciągu ostatnich 150 lat PKB pomnożone zostało 15 krotnie i spowodowało eksplozję bogactwa, która wyciągnęła z ubóstwa 90% światowej populacji, osiągając punkt, w którym do 2020 roku tylko 5% światowej populacji żyło w skrajnym ubóstwie.

Dalekim od bycia przyczyną naszych problemów, kapitalizm wolnej przedsiębiorczości jako system gospodarczy jest najlepszym narzędziem, jakie można wykorzystać na świecie i wiemy, że kładzie on kres głodowi, ubóstwu i nędzy na całej planecie. Ale podczas gdy sukces kapitalizmu jest łatwy do wykazania, to prawdziwy mechanizm socjalizmu, przeciwstawieństwa kapitalizmu, znany jest tylko niewielu. Spojrzymy zatem na fakty: dokąd prowadzi systematyczne przyjmowanie modelu kolektywistycznego, nawet pod przykryciem luźnych reguł kapitalizmu.

Jak powiedziałem wcześniej, być może najlepszym tego przykładem jest Argentyna. Cała historia tego kraju jest świadectwem tego, co może się stać, gdy model wolności zostanie porzucony i zastąpiony przez kolektywistyczne eksperymenty. Kiedy Argentyna usankcjonowała i zaczęła stosować swoją pierwszą liberalną konstytucję, w 1860 roku to zajęło nam tylko 35 lat, aby stać się światowym mocarstwem. Przeszliśmy od kraju barbarzyńców do bycia pierwszymi w historii ludzkości, którzy wykorzenili analfabetyzm. Nasz całkowity produkt krajowy brutto był większy niż suma PKB Brazylii, Meksyku, Paragwaju i Peru razem wziętych. Mieliśmy więcej linii kolejowych niż wszystkie pozostałe kraje Ameryki Łacińskiej. Porównywano nas z Niemcami, Stanami Zjednoczonymi i Anglią, a ludzie ze wszystkich zakątków świata uciekali do nas z krajów, którym my dziś zazdrościmy. Przeprawiali się za ocean, aby szukać możliwości na naszych ziemiach.

Brygadzista mógł mieć nadzieję, że jego syn będzie przedsiębiorcą, robotnik, że jego syn będzie budowniczym, niepiśmienny robotnik wiedział, że jego syn będzie wykształcony i znajdzie wykwalifikowaną pracę. To była eksplozja produktywnej działalności handlowej i wytwórczej działalności ludzkiej prowadzącej do rozwoju demograficznego i kulturowego, niespotykanych w historii ludzkości.

Ale w szczytowym momencie tego procesu, pod pozorem dobrych chęci wprowadzenia w cudzysłowie „sprawiedliwego” podziału wytworzonego bogactwa wśród wszystkich obywateli, Argentyna zaczęła stosować doktrynę, przewrotnie nazwaną, sprawiedliwością społeczną, która zakłada, że państwo musi dbać o nieskończone potrzeby ludzi. Teoria ta przeczy naturze, bo czy nam się to podoba, czy nie, potrzeby są nieskończone, ale zasoby są zawsze ograniczone.

Socjalizm w pigułce

W wyniku tego sposobu zrozumienia relacji między państwem a gospodarką, wydatki publiczne zostały dramatycznie zwiększone.  Po to by sfinansować tę ekspansję wydatków, najpierw Argentyńczyków obłożono podatkami. Kiedy to już nie wystarczało, państwo zaczęło zużywać zapasy nagromadzone w poprzednim okresie. Kiedy i to już nie wystarczało zaczęli się zadłużać, a kiedy nikt już nie chciał im pożyczać, bo stali się seryjnie niewypłacalnymi dłużnikami zaczęli bez żadnego umiaru drukować pieniądze.

Żeby dać państwu wyobrażenie o tym o czym mówię: od 1949 r. baza monetarna w Stanach Zjednoczonych pomnożyła się 16-krotnie, podczas gdy w tym samym czasie baza monetarna w Argentynie pomnożyła się o astronomiczną liczbę 25000 trylionów razy. Nie, nie pomyliłem się, to liczba prawdziwa, nie wymyśliłem jej, i dlatego powtarzam: Argentyńska baza monetarna wzrosła 25000 trylionów razy.

To jest skala katastrofy, do jakiej mogą doprowadzić politycy, jeśli pozwoli im się na odejście od fundamentalnych zasad gospodarki rynkowej.

Z tym cyklem mieliśmy do czynienia nie tylko raz, lecz kilkanaście razy. Rządzący ciągle łamią wszystkie podstawowe zasady ekonomii, aby podtrzymać pragnienie polityków, by wydawać to, czego nie mamy. W ten oto sposób doszło do tego, że nasi obywatele zaczęli systematycznie ubożeć, aż spadli na 140. miejsce na świecie w rankingu PKB per capita, zwiększając swój poziom ubóstwa ponad 10-krotnie w ciągu ostatnich 50 lat.

Przez 100 lat powtarzano ten toksyczny sposób postępowania, podsycając ten kolektywistyczny eksperyment innymi kolektywistycznymi eksperymentami. W ten sposób osiągnęliśmy jeden z najniższych poziomów tego cyklu. W zeszłym roku, gdy objąłem urząd prezydenta, Argentyna była w tak krytycznej sytuacji, że gdyby wszystko pozostało tak, jak było, to gospodarka zmierzałaby w kierunku hiperinflacji na poziomie co najmniej 15000 procent. Inaczej mówiąc, jako ekonomista i jako Argentyńczyk, wiem z pierwszej ręki jak tego typu zabawa w politykę może złamać produktywność kraju i okraść go z jego 100 letniej historii.

Dlatego kilka miesięcy temu w Davos zadałem sobie pytanie, jak to możliwe, że środowiska akademickie, organizacje międzynarodowe, politologia i teoria ekonomiczna demonizują system gospodarczy, który wydźwignął 90% światowej populacji ze skrajnego ubóstwa. Dlaczego Zachód chce wyrzec się na własny rachunek zasad i przekonań, które doprowadziły go do poziomu, w którym znajduje się dzisiaj? I dlaczego wciąż się upiera przy eksperymencie, który zawsze i wszędzie w sposób nieuchronny kończy się porażką? A dowodów na to jest co niemiara, z Argentyną na czele.

Oczywiście, kiedy mówimy o Davos, nie mówimy o byle jakim forum. Jest to prawdopodobnie najważniejsza globalna instytucja, która w ciągu ostatnich 40 lat miała największy wpływ na polityczny i gospodarczy rozwój narodów, korporacji, stowarzyszeń i organizacji pozarządowych. 

Jednak ci, którzy rządzą Zachodem zapomnieli o elementarnej prawdzie. I dlatego moralną odpowiedzialnością tych z nas, którzy o niej wiedzą jest mówienie o niej i bronienie jej.

Powszechnie Zaprzeczana Niezaprzeczalna Prawda

A tą niezaprzeczalną prawdą jest to, że wolność gospodarcza w pogoni za indywidualnym zyskiem przynosi zbiorowe korzyści, a zatem przedsiębiorca, który ryzykuje kapitał w pogoni za zyskiem, jest dobroczyńcą społecznym.

Dlaczego? Ponieważ jedynie system, oparty o klasyczne instytucje liberalne, takiej jak: własność prywatna, rynek wolny od interwencji państwa, wolną konkurencję rozumianą jako nieskrępowane jej zaczęcie i nieskrępowane z niej wyjście, podział pracy oparty o korzyści komparatywne i współpracę społeczną; Dlaczego? ponieważ jedynie tylko w tym systemie można odnieść sukces poprzez służenie innym oferując im towary lepszej jakości i po lepszej cenie.

Jednak ci, którzy przewodzą głównym narodom i organizacjom Zachodu, nie dają wystarczającej wiary tej idei i patrzą na gospodarkę oczami teoretyków, którzy uważają, że rynek jest niedoskonały bo dochodzi na nim do bankructw i żeby do nich nie dochodziło konieczna jest interwencja państwa.

Problem z tą koncepcją polega na tym, że usprawiedliwia ona interwencjonizm państwa, który w rzeczywistości przynosi więcej problemów niż korzyści i zagraża wzrostowi gospodarczemu. Ponieważ nie tylko nie rozwiązuje problemów, które miał rozwiązać, ale utrudnia też to, co Hayek nazwał  „procesem odkrywania”.

Rynek, na którym obowiązuje wolna konkurencja i system wolnych cen z jasnymi sygnałami, stanowi mechanizm tworzenia i przekazywania informacji. A funkcjonuje tym lepiej im jest bardziej jest nieskrępowany.

Innymi słowy, wolny rynek jest procesem odkrywania, w którym kapitalista w ciągłym poszukiwaniu zysku znajduje właściwy kurs na drodze oferowania dóbr lepszej jakości lub po lepszej cenie. Zwolennicy interwencjonizmu państwowego nie tylko blokują doskonałość mechanizmów wolnorynkowych ale również chwalą siebie nawzajem, za to jakimi są to niby wrażliwymi społecznie, i obwieszają się medalami podczas pompatycznych ceremonii. A tak naprawdę promują program antywartości, który stopniowo otwiera drzwi do socjalizmu, czyli w konsekwencji do nędzy.

Ten sposób rozumienia rynku jest również tym, który stoi za zjawiskiem, które już przekroczyło ramy mody i stało się standardem w kulturze zachodniej. Właśnie temu chcę teraz poświęcić kilka słów. Mówię o autorepresyjnej i samobiczującej się kulturze, która rozprzestrzeniła się w świecie korporacji, w świecie dziennikarskim, w świecie edukacji i w świecie rozrywki.

W wyniku różnych rodzajów przymusu, bezpośrednio lub pośrednio promowanych przez państwo, powstała kultura prześladująca sektor prywatny w celu podporządkowania się przykazaniom rzekomej moralności w takich sprawach jak płeć, rasa i środowisko. Jednak de facto przykazania te są bezpośrednim atakiem na wolność i zdolność firm do generowania dobrobytu. Te koncepcje prowadzą do absurdu karania za zasługi i nagradzania różnorodności.

Regulowanie swobodnego przepływu idei, aby nie urazić kilku wrażliwych dusz, demonizowanie optymizmu technologicznego w obawie przed zmianami klimatycznymi, to idee i koncepcje, które karzą ambicje a nagradzają przeciętność, które karzą ryzyko a nagradzają bojaźń i zacofanie. Mówiąc krótko, to idee które, promują smutne namiętności i proponują byśmy stali się gorszymi wersjami samych siebie.

A przecież to innowacje, ambicje, chciwość i ludzkie działanie napędzają rozwój naszego gatunku. To znaczy, że jako cywilizacja, widząc, do czego jesteśmy zdolni, decydujemy się nie ufać własnym możliwościom, zaprzeczać własnej cnocie, własnej tożsamości i dążyć do tego, co po prostu można nazwać zbiorowym samobójstwem. Dziś, w niektórych miejscach z przerażeniem widzimy owoce, które te idee wydały. Ot choćby w tym tygodniu w USA widzimy tysiące młodych ludzi na kampusach uniwersyteckich, domagających się islamskiego terroryzmu i propagujących antysemityzm.

A przecież jest to przyszła elita Zachodu, skłócona z własną kulturą. Marks powiedział w swej obrzydliwej broszurze, którą napisał wraz z Engelsem, że kapitalizm niesie w sobie zalążek swej własnej destrukcji. Miejmy nadzieję, że podobnie jak w reszcie rzeczy, które napisał, mylił się i w tej.

Nie popełniajmy teraz błędów. Mocno wierzę, że sektor prywatny ma bardzo wyraźny mandat odpowiedzialności społecznej, ale nie ma to nic wspólnego z byciem moralistą lub winnym. Prawdziwa odpowiedzialność społeczna przedsiębiorcy jest naturalnym efektem swobodnego funkcjonowania jego własnej działalności gospodarczej. Mandatu do wytwarzania towarów i usług lepszej jakości, lepszej ceny, co bezpośrednio wynika z chęci maksymalizacji zysków. Społeczną odpowiedzialnością przedsiębiorcy jest zarabianie pieniędzy! Zarabianie, które można wyłącznie realizować poprzez dostarczanie innym towarów lepszej jakości po lepszej cenie. W ten oto sposób biznesmeni stają się dobroczyńcami społecznymi. Nie mogą być zatem obiektami krytyki, która jest zwykle kierowana pod ich adresem przez rozrzutnych i marnotrawiących polityków.

Mandat ten skutkuje powstawaniem coraz bardziej konkurencyjnych rynków z coraz bardziej zadowolonym społeczeństwem, które w ostateczności nie tylko zaspokajają popyt, ale także poszerzają horyzonty tego, czego człowiek chce i może zrobić poprzez innowacje technologiczne. Tak więc wynikiem tego mandatu jest dążność do ludzkiej doskonałości i wywyższanie naszego gatunku. Ludzka doskonałość nie jest wynikiem powierzchownej moralności realizowanej przez krępowanie wolnego rynku, lecz raczej wynikiem chwały, który spełnia się poprzez jego uwolnienie.

Mamy również do czynienia z procesem odwrotnym: kiedy zapał niektórych do regulowania blokuje ludzką dążność do tworzenia i wiąże ludziom ręce to stajemy przed problemem, ponieważ budowanie obiecującej przyszłości dla naszego gatunku staje się niemożliwe. Istnieją dobre pomysły, które, bez względu na to, jak dobre by nie były, uważane są za zbyt heretyckie, by je badać. Budowanie obiecującej przyszłości dla naszego gatunku jest niemożliwe, jeśli poświęcimy zasługi, kompetencje i wyniki na ołtarzu różnorodności. Bo to właśnie i swobodny przepływ idei oraz system bodźców, który promuje wysiłek i zasługi – to przecież są filary, na których zbudowano Zachód.

Dlatego dziś chcę potwierdzić wielkie ambicje naszego gatunku i naszej cywilizacji. Odkąd istnieje wolny rynek, przekraczaliśmy granicę za granicą. W ciągu 250 lat wyciągnęliśmy cały świat z biedy.  Wysłaliśmy ludzi na Księżyc, a teraz patrzymy na Marsa. I zrobiliśmy to dzięki ambicji, kreatywności i optymizmowi ludzi takich jak wy, którzy łączą się nawzajem w pogoni za własnym szczęściem.

Nie możemy stracić wiary w tę pierwotną ambicję, która jest naszym ludzkim przewodnikiem. Jesteśmy rodzajem odkrywców, twórców, wynalazców, a nie biurokratów! I to właśnie awanturniczy przedsiębiorca, a nie biurokrata, uosabia teraźniejszą i ponadczasową jakości ludzkiego ducha.

Dlatego nie chcę świętować wysiłku mojego przyjaciela Elona Muska, który chce postawić stopę na Marsie, ponieważ rozumiem, że eksploracja kosmosu jest naszym przeznaczeniem. Ludzi – gatunku odkrywców – nie można ograniczyć do jednej planety. Mamy moralny obowiązek chronić właśnie te filary, które umożliwiły cały ten rozmach ambicji, osiągnięć i marzeń. Filarami, na których opiera się historia postępu ludzkości są: obrona życia, wolności i własności. Jeśli o nich zapomnimy lub uznamy je za nieistotne, ryzykujemy utratę wszystkiego.

Patrzę na Argentynę przez pryzmat tych wszystkich zmian, które podejmuję i widzę, że idę zupełnie inną drogą niż cały świat. Podczas gdy w całej reszcie świata idee wolności są deptane, w Argentynie odnawiamy w nią wiarę.

Podczas gdy Zachód zwraca się w stronę kontroli i wymuszania, Argentyna idzie w kierunku zaufania do swoich obywateli, do wyników wynikających w wykorzystania ich wolności. Podczas gdy Zachód zwraca się w stronę deficytu, biurokracji i wtrącającego się państwa, Argentyna zwraca się w kierunku zapobiegliwości i oszczędności i wycofuje państwo z prowadzenia biznesów. Podczas gdy Zachód zwraca się w kierunku szamanizmu gospodarczego i niezrównoważonych form innowierstwa, które zagrażają przyszłości, Argentyna powraca na drogę rozumu, do idei zdrowego rozsądku, i czyni to z szerokim poparciem we wszystkich warstwach społeczeństwa.

Ponieważ po dziesięcioleciach recesji w Argentynie, prokapitalistyczny konsensus ma charakter przekrojowy i obejmuje całe społeczeństwo. To dlatego jesteśmy w stanie dokonać najszybszej i największej korekty państwa w historii ludzkości, nie tracąc po drodze ani jednego głosu poparcia. To dlatego, że społeczeństwo zrozumiało, że warto podjąć wysiłek, który wymaga zmiany kursu. Model dużego państwa jest więzieniem i społeczeństwo argentyńskie to zrozumiało. To dlatego popiera ustawy, które promujemy w Kongresie. Ustawy, które w ciągu ostatnich 150 lat są najważniejszym projektem reformy państwa, systemu podatkowego, fiskalnego i prawnego. Jak to możliwe, że tak mniejszościowa siła polityczna w parlamencie i historii demokracji w kontekście totalnych trudności gospodarczych może promować najbardziej ambitne reformy, jakie pamiętamy, i może to robić przy poparciu społecznym? Dzieje się tak bo społeczeństwo argentyńskie domaga się głębokiej i pilnej zmiany kursu i powrotu do idei wolności.

Kiedy w grudniu przejmowałem stery argentyńskiej gospodarki, już pierwszego dnia ogłosiłem, że skończymy z deficytem, a co za tym idzie, skończy się emisja pieniądza i inflacja. Establishment nie chciał w to wierzyć i oplatał wiele różnych rzeczy. Mówili, że korekta o więcej niż jeden punkt PKB jest niemożliwa. Mówili, że zerowy deficyt w pierwszym roku jest niemożliwy. Mówili, że polityka niskich stóp procentowych nie obniży inflacji. Ale nie zwracaliśmy uwagi na to gadanie i konsekwentnie realizowaliśmy nasze cele. W ciągu zaledwie 5 miesięcy zakończyliśmy pierwszy kwartał z nadwyżkami fiskalnymi i finansowymi w krajowym sektorze publicznym. Odziedziczywszy po poprzedniej administracji sumaryczny deficyt większy niż 15 punktów PKB, między deficytem skarbu a deficytem Banku Centralnego. Jest to, bez przesady, wyczyn o historycznym wymiarze nie tylko w Argentynie, ale i na całym świecie.

Drastycznie ograniczyliśmy wydatki publiczne, zmniejszając uznaniowe transfery do prowincji o 76%. Zmniejszyliśmy roboty publiczne o 87%, zlikwidowaliśmy 50% stanowisk politycznych, zamykając niepotrzebne agencje i, przede wszystkim, eliminując wydatki promocyjno-reklamowe. To dlatego teraz słyszymy biadolenie tak zwanych dziennikarzy negatywnie wypowiadających się o naszym rządzie. Głównie dlatego, że dotykamy ich najbardziej wrażliwego organu:… ich kieszeni.

Zatrzymaliśmy finansowanie skarbu państwa emisją monetarną i w wyniku kotwicy fiskalnej i monetarnej inflacja zaczęła spadać i nadal spada z tygodnia na tydzień. Równocześnie prowadziliśmy politykę systematycznego obniżania stóp, i obyło się bez gwałtownego wzrostu kursu walutowego lub wzrostu inflacji, a przecież cały establishment mówił, że to nie jest możliwe.  Wszystko to zrobiliśmy wbrew wszystkim politykom, większości dziennikarzy i znacznej części skorumpowanych władz gospodarczych. Wszystko to zrobiliśmy bez poparcia Kongresu, a które to poparcie mieli wszyscy prezydenci ostatnich lat.

Wynika to z tego, że każda pozycja budżetowa, którą tniemy, jest przywilejem lub biznesem, który odbieramy jakiemuś politykowi lub jakiemuś przyjacielowi władzy. Ale nawet w obliczu takich przeciwności mamy wyniki i to całkiem niezłe wyniki.

Przed nami jeszcze wiele pracy, ale mamy kurs, któremu ufa większość Argentyńczyków, mamy też plan osiągnięcia sukcesu. Musimy zredukować państwo, powiększyć społeczeństwo obywatelskie, musimy zredukować wydatki publiczne do wysokości 25 % PKB, o 10 punktów mniej niż w Stanach Zjednoczonych i o połowę mniej niż we Francji, obrazowo mówiąc. Musimy oddać Argentyńczykom każde zaoszczędzone w ten sposób peso, najpierw eliminując inflację, a potem obniżając podatki by osiągnąć wzrost gospodarczy.

Musimy też rozmontować gąszcz regulacji, którymi spętana jest Argentyna, aby uwolnić działalność gospodarczą i uwolnić siły produkcyjne narodu. Dlatego przyjęliśmy rozporządzenie wykonawcze uchylające ponad 350 ustaw, dlatego promujemy ustawę, która zawiera reformy fiskalne, prawa pracy, ubezpieczeń społecznych i opodatkowania, oraz bezprecedensowy system wspierania dużych inwestycji.

W sumie w ciągu pierwszych 5 miesięcy rządów wprowadziliśmy prawie 700 reform strukturalnych. Ten program reform jest siedmiokrotnie większy niż reformy państwa proponowane przez prezydenta Carlosa Menena na początku lat 90. Dla przypomnienia był to ostatni wielki liberalny projekt Argentyny.

Innymi słowy, urzeczywistniamy najbardziej ambitny program w ciągu ostatnich 150 lat. Ponieważ jedynym sposobem na wydobycie 60% Argentyńczyków z ubóstwa jest wzrost gospodarczy, a wzrost gospodarczy nastąpi tylko dzięki wolności. Nie ma dla nas innej drogi.

Jedynym zadaniem państwa jest ochrona życia, wolności i własności Argentyńczyków, aby każdy mógł być architektem własnego losu. To nasza wizja. Wizja analogiczna do wszystkich tych wizji, które doprowadziły do bogactwa kraje Zachodu w wielkich momentach ich historii.

Główne i jedyne zadanie państwa

Zadaniem państwa nie jest wkładanie wydrukowanych pieniędzy do kieszeni ludzi, ale zapewnienie warunków makroekonomicznych i prawnych, aby sektor prywatny mógł rozwijać się samodzielnie. Państwo, które chroni życie, wolność i własność jednostek oraz rozwija sektor prywatnego, który podejmuje ryzyko i produkuje, tylko takie państwo generuje bogactwo. My tworzymy fundamenty, sektor prywatny zajmuje się resztą.

Tak więc do tej prezentacji „kim jesteśmy i czego chcemy dla naszego kraju”, którą dziś wam tu przedstawiam, chcę dodać zaproszenie. Zapraszam was wszystkich i waszych znajomych na całym świecie i w Argentynie: po dziesięcioleciach stagnacji, Argentyna ma wszystko, co potrzebne, aby podjąć proces dołączenia do największych gospodarek świata.

Konwergencja gospodarcza ma miejsce, gdy kraje o niższych dochodach na mieszkańca rosną szybciej niż kraje rozwinięte, dopóki nie osiągną punktu, w którym uda im się nadrobić zaległości. Czy nam się to uda? Tak, ponieważ od dziesięcioleci przypominamy wrzenie w garnku z zamkniętą pokrywą. Jedyne co zatem musimy zrobić, to zdjąć pokrywkę i uruchomić to co Hayek nazwał „zadaniem rynku uruchamiającym proces odkrywania”.

 Dla nas ten proces odkrywania spowoduje ogromny skok, ponieważ możliwości wzrostu są tym większe z im większego dna się wychodzi. Z tego punktu widzenia, jeśli w danym kraju efektywne wykorzystanie jego zasobów było utrudnione przez dziesięciolecia i z dnia na dzień to się normalizuje, to logiczne jest oczekiwanie ogromnych stóp wzrostu.

Dlatego niska kapitalizacja gospodarki, będąca wynikiem 20 lat populizmu nastawionego na niszczenie kapitału, stworzy ogromne możliwości inwestycyjne dla tych, którzy postawią na nasz kraj. Tak więc Argentyna może nie tylko wykazać wysokie stopy wzrostu w wyniku niewykorzystywanych do tej pory jej możliwości oraz ze względu na jej niski poziom rozwoju spowodowany brutalnym niszczeniem jej kapitału w przeszłości.

Już samo wprowadzenie w życie znanych już pomysłów i projektów przyniesie ogromne korzyści. Poprzez uwolnienie gospodarki z kajdan niepotrzebnych regulacji, drastyczne zmniejszenie obciążeń podatkowe i wzmocnienie poszanowania praw własności sprawimy, że osiągnięcie rozwoju przestanie być marzeniem, a stanie się rzeczywistością.

Dzisiaj mogę powiedzieć, ze Argentyna jest gotowa na to ogromne wyzwanie. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Argentyna ma wszystkie warunki, aby być nową Mekką Zachodu. Jest krajem bezpiecznym oddalonym od wszelkich konfliktów światowych w świecie, który coraz bardziej oddala się od pokoju. Jest krajem otwartym, gotowym nawiązywać stosunki handlowe z całym światem, co jest również największą możliwą gwarancją utrwalenia współpracy i odejścia od wojny.

Gdziekolwiek byśmy nie spojrzeli mamy przewagę komparatywną. Mamy najlepszą ziemię na świecie. Zrewolucjonizowaliśmy siew bezpośredni i mamy jeden z najbardziej rozwiniętych sektorów rolno-przemysłowych na świecie. Mamy góry bogate w lit, srebro, złoto i miedź. Minerały, których potrzebuje światowa gospodarka. Minerały, które z powodu zaniedbań i braku inwestycji nie były wydobywane.

Mamy morze obfite w ryby. Mamy bezpośrednie połączenie z następną granicą ludzkości, którą jest Antarktyda. Mamy różnorodność geograficzną i ekologiczną, którą tylko dwa trzy kraje na świecie mogą się pochwalić: góry, pustynie, lodowce, lasy, dżungle, plaże, płaskowyże, jeziora, ujścia rzek, stepy i rozległe równiny, które giną za horyzontem.

Mamy też najważniejszą przewagę komparatywną ze wszystkich: pierwszorzędny kapitał ludzki.  Zasoby szkolone na lokalnych uniwersytetach, które są liderami w regionie. Kraj z największą liczbą laureatów Nagrody Nobla w Ameryce Łacińskiej. A jest to nie lada kapitał, ponieważ są to obywatele wyszkoleni w gorączce życia spowodowanej niestabilnością gospodarczą. Czy mogą inni narody być lepiej przygotowane niż Argentyńczycy, jeśli Argentyńczycy nigdy nie mieli innego wyjścia, jak tylko żyć w ciągłej obawie przed opresyjnym państwem?

Dziś, po raz pierwszy od 150 lat, wbrew światu, który staje się coraz mniej wolny, Argentyna z każdym dniem staje się coraz bardziej wolna. Po raz pierwszy od 150 lat stwarzamy warunki do nawrócenia, do przekształcenia wszystkich darów, które Bóg nam dał, w dobrobyt.

Zadaniem kapitalisty jest odkrywanie, zadaniem ludzkości też jest odkrywanie. Narody takie jak nasz, zrodzone są właśnie z tego ducha odkryć. To nie przypadek, że najbardziej dynamiczną gospodarką Zachodu w ciągu ostatnich 100 lat była gospodarka Stanów Zjednoczonych. To nie przypadek, że Forum Biurokratów odbywa się w Europie, a Forum Odkrywców odbywa się tutaj, w Stanach Zjednoczonych. Powiedzmy to wprost: mamy różne dusze. Argentyna dzisiaj to wciąż kraj, naród, i ludzie chętny do odkrywania i bycia odkrywanymi, tak jak byliśmy pod koniec XIX wieku. I jesteśmy gotowi. Już rozpoczęliśmy wyścig o wykonanie skoku kwantowego w zakresie produkcji i rozwoju. Okno możliwości dla naszej nowej gorączki złota nie będzie wieczne. Jest dzisiaj, jest teraz, dlatego mówię również argentyńskim przedsiębiorcom: nie spoczywajcie na laurach, szukajcie podmiotów zagranicznych z większym kapitałem i większą zdolnością do podejmowania ryzyka, które są skłonne do dokonywania inwestycji, których kraj potrzebuje.

Na zakończenie chciałbym zaprosić wszystkich tu obecnych, którzy są bohaterami historii postępu ludzkości, aby uwierzyli, tak jak ja, w wyższość kapitalizmu wolnej przedsiębiorczości; aby uwierzyli, tak jak ja, że Zachód powoli, ale nieodwracalnie cofa się; aby uwierzyli, tak jak ja, że zasługi, ambicja, wolność, innowacyjność i optymizm są podstawowymi wartościami gatunku, które muszą być nagradzane. Chcę was zaprosić do postawienia na Argentynę.

Pomóżcie mi, wy, którzy jesteście ucieleśnieniem postępu ludzkości, uczynić Argentynę nowym Rzymem XXI wieku. Uczyńcie Argentynę ziemią możliwości dla wszystkich mieszkańców naszego globu. Jesteście tymi, którzy mogą pokazać biurokratom świata, którzy niszczą Zachód, że idee wolnościowe są jedyną drogą do dobrobytu.

W tym kontekście chciałbym wam również zwrócić uwagę, że bardzo znaczące są dla mnie słowa papieża Benedykta XVI, czyli Josepha Ratzingera, który powiedział, że „Zachód odczuwa nienawiść do siebie samego, co jest dziwne i może być uważane tylko za coś patologicznego. Zachód widzi we własnej historii tylko to, co jest naganne i destrukcyjne, a jednocześnie nie jest w stanie dostrzec tego, co wielkie i czyste. A jak nie dostrzega to i nie widzi.”

Proszę was, przyjmijmy te idee z dumą. Bądźmy dumni z tego, że jesteśmy przedsiębiorcami, dumni z tego, że jesteśmy biznesmenami. Bo tylko oni są prawdziwymi dobroczyńcami społecznymi, tylko oni są tymi, którzy tworzą dobrobyt, tylko oni są tymi, którzy wyciągnęli świat z nędzy.

Dlatego, proszę was, abyście towarzyszyli również nam, Argentyńczykom, w tej pracy nad odrodzeniem Zachodu.

Na koniec chcę wam wszystkim podziękować. Niech Bóg błogosławi Argentyńczyków. Niech moce niebieskie będą z nami. I nie może być inaczej niż… Viva la libertad Carajo!

Przemówienia w formie podcastu można wysłuchać na youtubowym kanale PAFERE pod linkiem: https://youtu.be/XkHVZoFV-CY

Poprzedni artykułCzy to koniec Europy jaką znamy? European Conservative Future
Następny artykułSądo-Tyrania
Prezes Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Instruktor alpinizmu, podróżnik, działacz na rzecz wolności i rozwoju ekonomicznego w duchu wolnorynkowym, a także gorący zwolennik i orędownik demokracji bezpośredniej w stylu szwajcarskim. Autor książki „Fizyka życia”. Z zamiłowania nauczyciel, który chętnie poświęca czas zwłaszcza ludziom młodym, którzy wchodzą na wyboistą drogę prowadzenia własnego biznesu i inwestowania w rozwój osobisty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj