Kultura życia, kultura rynku

Kultura rynku i kultura życia umacniają się wzajemnie - przesłanie to powinno się poddać publicznej debacie. Radykalni libertarianie, którzy odrzucają potrzebę tej symbiozy nie robią niczego dla idei wolności gospodarczej. Tymczasem ci, którzy dążą do zbliżenia kultury życia i kultury rynku muszą wyraźnie podkreślać, że nie są za takim kapitalizmem, który pozostawia istotę ludzką na łasce ślepych sił ekonomicznych

(CC BY-SA 3.0)
PAFERE WIDEO

Wielu z tych, którzy opowiadają się za tzw. kulturą życia, wini wolny rynek za to, że marginalizuje on życie ludzkie, a samych ludzi sprowadza wyłącznie do roli aktorów grających na scenie gospodarki i docenianych jedynie za ich potencjał zarobkowy oraz zdolności produkcyjne.

Nasze czasy charakteryzują się brakiem szacunku dla godności istoty ludzkiej, jednak przykro się robi, gdy widzimy, jak nasi sprzymierzeńcy słusznie walczą z siłami poniżającymi godność ludzką, ale jednocześnie ich wysiłki są hamowane z powodu niewłaściwego pojmowania tego, czym jest gospodarka rynkowa. Interakcja, napięcie, całkowite pojednanie kultury rynku i kultury życia – jest to przedmiot wart głębszej refleksji.

Na wstępie wyjaśnijmy definicje: kultura życia jest uznaniem faktu, że życie jest tymczasowym etapem naszego wiecznego istnienia i że samo w sobie jest ono darem powierzonym nam przez Stwórcę i powinno być traktowane z największą odpowiedzialnością i troską. Życie niesie świętą wartość od momentu jego rozpoczęcia aż do zakończenia i każda istota ludzka ma prawo do tego, by życie jej szanować najpełniej jak można.

Z drugiej strony, rynek nie jest zaledwie abstrakcją gospodarczej produkcji i dystrybucji, ale są to sami ludzie – ludzie, którzy, oszczędzają, inwestują, dotrzymują kontraktów, obserwują rynki, podejmują ryzyko i mają marzenia. Na niwie gospodarczej, będąc producentami i konsumentami, ludzie ci współdziałają ze sobą w ramach ogromnej sieci wymiany. Produkują towary, które ktoś inny kupuje na drugim końcu świata, na którym, z kolei, wytwarza się produkty kupowane przez nich, tutaj.

Rynek umacnia ludzkie życie i jego moralny porządek na trzy różne sposoby. Po pierwsze – rynek promuje pokój między ludźmi. Od najprostszych do najbardziej złożonych transakcji rynkowych, wszyscy, którzy w nich uczestniczą mają jedną wspólną cechę: handlują ze sobą w sposób dobrowolny, dla wzajemnej satysfakcji. Po drugie – rynek oferuje ludziom najlepszą możliwość wykorzystania ich twórczych talentów i stania się w pełni członkami społeczeństwa, będąc jednocześnie posłusznymi Bożemu nakazowi, by pracować i tworzyć. Przeciwieństwem tego są prawne bariery i wszelkie utrudnienia tworzone przez rząd, które znacząco hamują prywatną inicjatywę, nie pozwalając ludziom doskonalić swych umiejętności, by mogli stać się częścią społecznego podziału pracy. Po trzecie – wolny rynek przynosi poprawę materialną bytu ludzkiego. Na przykład przyczynił się do rozwoju współczesnej medycyny, przyniósł elektryczność, bieżącą wodę oraz zwiększył dostęp do informacji o wciąż rozwijającym się świecie.

Rzeczą niefortunną i wielce niebezpieczną jest to, że wielu zwolenników rynku często nie dostrzega moralnych fundamentów wolności. Dla tych, których kusi myśl, że społeczeństwo może się obracać wyłącznie wokół wyciągów bankowych, kultura życia ma przesłanie: niegodziwe pobudki mogą istnieć również w ramach gospodarki rynkowej. Dr Edmund Opitz ujmuje to w następujący sposób: „(…) rynek ujawni każdą wadę jaką ludzie przejawiają w swoim myśleniu i pokojowym działaniu, bowiem – w szerszym kontekście – nie jest on [rynek] niczym innym, jak tym czym jest”. Istnieją wartości wyższe niż zysk czy sukces na rynku, pośród nich najważniejszą jest życie samo w sobie.

Kultura rynku i kultura życia umacniają się wzajemnie – przesłanie to powinno się poddać publicznej debacie. Radykalni libertarianie, którzy odrzucają potrzebę tej symbiozy nie robią niczego dla idei wolności gospodarczej. Tymczasem ci, którzy dążą do zbliżenia kultury życia i kultury rynku muszą wyraźnie podkreślać, że nie są za takim kapitalizmem, który pozostawia istotę ludzką na łasce ślepych sił ekonomicznych i który nie jest zakorzeniony w fundamentalnej etyce życia, istoty ludzkiej oraz własności. To, co proponujemy to wolna gospodarka, która stawia człowieka w centrum działań ekonomicznych, bowiem człowiek ten jest źródłem wszelkiej inicjatywy gospodarczej. Pozwólcie zatem, że przedstawię następującą konkluzję: rynek nasycony wolnością i prawością jest niezbędnym sprzymierzeńcem porządku społecznego, respektującego godność ludzką.

Ks. Robert Sirico

Tłum. Agnieszka Łaska

(Powyższy tekst jest wykładem wygłoszonym w Detroit Athletic Club. Publikujemy go za zgodą Autora i Acton Institute. Tekst ukazał się w magazynie „Religion and Liberty” w 1998 roku. Pierwotna polska publikacja na Stronie Prokapitalistycznej).

PRZEZKs. Robert A. Sirico, tłum. Agnieszka Łaska
Poprzedni artykułMises: Ludzkie działanie. Konkurencja
Następny artykułWalka o fabrykę gwoździ
Ks. Robert A. Sirico (ur. 23 czerwca 1953 r.) - amerykański ksiądz rzymskokatolicki i fundator Instytutu Acton. Komentuje zjawiska kulturalne, ekonomiczne i polityczne we współczesnym świecie. Autor wielu książek i publikacji.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj