Zysk osiąga się przez dostosowanie sposobu spożytkowania ludzkich i materialnych czynników produkcji do zmiany warunków. Zyski wytwarzają ci, którzy odnoszą korzyści z tego dostosowania i zabiegają o określone produkty, oferując za nie cenę przewyższającą koszty poniesione przez sprzedającego, a następnie płacą tę cenę.
Zysk przedsiębiorcy nie jest „nagrodą” przyznawaną przez klienta producentowi za to, że lepiej utrafi ł w jego upodobania niż mniej pomysłowi konkurenci działający rutynowo. Zysk to konsekwencja dążenia kupujących do przelicytowania innych, którzy też chcieliby nabyć część ograniczonej podaży towaru. Dywidendy korporacji potocznie nazywa się zyskami. W rzeczywistości stanowią one procent od zainwestowanego kapitału powiększony o część zysków, której nie inwestuje się ponownie w przedsiębiorstwo. Jeśli przedsiębiorstwo źle prosperuje, dywidendy nie są wypłacane lub ich wysokość jest równa procentowi od całości bądź części tego kapitału.
Socjaliści i zwolennicy interwencjonizmu nazywają zysk i procent dochodem niepochodzącym z pracy (unearned income), który rzekomo jest osiągany kosztem pozbawienia robotników części efektów ich pracy. Według nich produkty powstają wyłącznie dzięki pracy rąk i z mocy prawa powinny należeć jedynie do robotników.
Tymczasem sam fizyczny wysiłek daje nikłe efekty, jeśli nie towarzyszy mu wykorzystanie wcześniejszych oszczędności i akumulacji kapitału. Produkty to wynik współdziałania siły roboczej, narzędzi i innych dóbr kapitałowych, które zostają użyte zgodnie z przezornym projektem przedsiębiorcy. Oszczędzający, dzięki którym kapitał został zakumulowany i utrzymany, oraz przedsiębiorcy, którzy kierują kapitał do takich zastosowań, w jakich będzie on najlepiej służył konsumentom, są w procesie produkcji równie niezbędni, jak robotnicy. Przypisywanie pracownikom wyłącznej zasługi w wytworzeniu produktu i pomijanie milczeniem wkładu dostawców kapitału i pomysłowości przedsiębiorcy to nonsens. Użyteczne towary nie powstają w następstwie wysiłku fizycznego jako takiego, lecz dzięki wysiłkowi fizycznemu mądrze nakierowanemu przez ludzki umysł na określony cel.
Im większa jest rola dóbr kapitałowych (co wiąże się ze wzrostem ogólnego dobrobytu) i im efektywniejsze ich wykorzystanie w połączeniu z innymi czynnikami produkcji, tym bardziej absurdalna staje się romantyczna gloryfikacja zawodów polegających na wykonywaniu prostych, powtarzalnych czynności manualnych. Imponujący rozwój gospodarczy ostatnich dwustu lat dokonał się za sprawą kapitalistów, którzy dostarczyli niezbędnych dóbr kapitałowych, a także elity technicznej i przedsiębiorców. Masy pracowników fizycznych skorzystały na zmianach, których nie spowodowały. Przeciwnie – często próbowały te zmiany zahamować.
Kilka uwag na temat rzekomej zmory podkonsumpcji oraz tezy o sile nabywczej Termin „podkonsumpcja” ma opisywać stan rzeczy, w którym część wyprodukowanych towarów nie może być skonsumowana, ponieważ ludzie, którzy mogliby je skonsumować, są zbyt biedni, żeby je kupić. Towary te pozostają niesprzedane lub są przedmiotem wymiany, jednakowoż po cenach, które nie pokrywają kosztów produkcji. Biorą się stąd niepokoje i zaburzenia, które określa się łącznie jako „depresję gospodarczą”.