Czy protesty w Hongkongu mają drugie dno?

PAFERE WIDEO

Hongkończycy powiedzieli dość i wyszli na ulice. Oficjalnie – protestują przeciwko traktatowi z Chinami pozwalającemu na ekstradycję obywateli na kontynent, jeżeli toczy się tam przeciwko nim postępowanie karne. Umowa z Chinami nie jest jednak jedynym powodem zamieszek.

Mają one znacznie głębsze podłoże – w Specjalnym Regionie Administracyjnym Chin (SAR) dzieje się coraz gorzej – traci międzynarodową konkurencyjność, coraz trudniej i drożej się w nim żyje, a młodzi otwarcie krytykują władze za brak działań zapobiegających degradacji regionu.

Furia Hongkończyków dotycząca przepisu o ekstradycji przestępców do Chin wydawała się być trochę przesadzona. Zrozumiałym jest, że nie lubią, kiedy Pekin miesza się w ich wewnętrzne sprawy, jednak proces przekazania obywatela Hongkongu władzom chińskim wcale nie byłby automatyczny. Decyzja o ekstradycji musi najpierw trafić do rządu SAR, a następnie podlega ocenie przez sąd. Jednocześnie istniałaby wzajemność, czyli takiego samego wydania przestępcy chińskiego mogłyby zażądać władze hongkońskie, jeżeli dokonałby przestępstwa na terenie enklawy. Stąd pojawia się pytanie, czy faktycznie to traktat wywołał tak duży sprzeciw społeczeństwa, czy stał się tylko kroplą przepełniającą czarę goryczy.

Spadek konkurencyjności enklawy

Hongkong od pewnego czasu stopniowo traci swoją pozycję konkurencyjną. Widać to chociażby po cenach mieszkań czy wskaźnikach łatwości prowadzenia biznesu. Jeszcze niedawno SAR uważany był za raj dla biznesu, jednak obecnie proste czynności, np. otwarcie konta bankowego, stanowią wyzwanie dla przedsiębiorców. Nadal wiele spraw trzeba załatwiać w sposób tradycyjny, w urzędach, co znacznie wydłuża i komplikuje procedury. Zwykłe wyrejestrowanie pracownika z firmy zajmuje ponad 30 dni, ponieważ cyfryzacja administracji jest na bardzo niskim poziomie.

Hongkong kojarzony jest głównie z finansami i reeksportem, które przez dekady napędzały gospodarkę. Mimo że realia światowej gospodarki się zmieniły, to władze niewiele robią, żeby zdywersyfikować źródła PKB. SAR nadal ma wysoki wskaźnik inwestycji zagranicznych (110 mld dol. w 2018 r.), ale faktycznie większość kapitału jest albo lokowana na giełdzie, albo w sektorze nieruchomości. Oficjalnie głównymi źródłami inwestycji pozostają różne jurysdykcje offshore, więc trudno prześledzić rzeczywiste pochodzenie pieniędzy, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że jest to kapitał chiński.

Chociaż w rankingu ekonomicznej wolności Hongkong pozostaje liderem, to w wielu innych zestawieniach prezentuje się gorzej. W Indeksie Demokracji 2018 znalazł się dość nisko, bo na 73. miejscu, razem z Senegalem. W rankingu Doing Business 2019 r. Hongkong zajmuje 4. miejsce (między Danią a Koreą Południową). Na wysokiej pozycji zaważyły przede wszystkim niskie podatki, szybkość zgód budowlanych oraz dostęp do energii elektrycznej. W szeregu obszarów Hongkong plasuje się jednak dość nisko, poniżej średniej krajów wysokorozwiniętych, np. w kategorii rejestracja nieruchomości (wysokie koszty i czas konieczny do zarejestrowania). W rankingu A.T. Kearney „Foreign Direct Investment Confidence Index” SAR pojawił się po raz ostatni w 2010 r. Globalny Ranking Konkurencyjności 2018 r. uplasował Hongkong na 7. pozycji (między Holandią a Wielką Brytanią). Bardzo dobrze oceniono kwestie związane ze stabilnością makroekonomiczną, służbą zdrowia, infrastrukturą i systemem finansowym. Jednak znacznie gorzej oceniono rozmiar rynku, innowacyjność i rynek pracy.

Regionowi daleko do zaawansowanej gospodarki cyfrowej, a coraz bliżej do bardzo zbiurokratyzowanego modelu. Zajmuje dopiero 14. miejsce w Globalnym Indeksie Innowacyjności (między Japonią a Luksemburgiem). W przygotowanym przez IMD zestawieniu World Digital Competitiveness 2018 SAR jest 11. (między Wielką Brytanią a Izraelem).

Niskie podatki to nie wszystko

Wcześniej strategia niskich podatków spełniała swoje zadanie i zachęcała zagraniczny kapitał, ale teraz władze enklawy chyba zbyt kurczowo trzymają się tego rozwiązania. Podatki w Hongkongu są niskie (podatek od zysków wynosi 16,5 proc.), ale znajdujące się w sąsiedztwie kraje reformują swoje systemy podatkowe i redukują obciążenia. Stąd strategia podatkowa Hongkongu jest już niewystarczająca i rośnie mu potężny konkurent w postaci Delty Rzeki Perłowej. Bez wątpienia Hongkong przyczynił się do rozwoju tego obszaru, a teraz musi się przygotować na ostrą walkę konkurencyjną.

SAR słabo dostosowuje się do zmian zachodzących w regionie. W Azji funkcjonują liczne porozumienia gospodarcze, które znacznie ułatwiają przepływy handlowe, kapitałowe czy ludności, dlatego Hongkong traci pozycję centrum outsourcingowego. A nazywanie się „bramą do Chin” już dawno straciło na aktualności, bo zagraniczni inwestorzy mogą inwestować w Chinach bez pośrednictwa Hongkongu. Podpisana przez Hongkong w 2003 r. umowa Closer Economic Partnership Agreement (CEPA) z Chinami na początku funkcjonowania była niezwykle korzystna dla hongkońskich firm prowadzących działalność na kontynencie. Dzisiaj CEPA wymaga unowocześnienia.

Wyimaginowany obraz Hongkongu

Przepych Hongkongu często kojarzony jest z nowoczesną dzielnicą drapaczy chmur. Rzeczywistość wygląda inaczej – poza centrum Hongkongu widać spore dysproporcje rozwojowe. W wielu rankingach Hongkong jest jednym z najdroższych miejsc do życia, a społeczeństwo staje się coraz bardziej podzielone ze względu na poziom życia. Współczynnik Giniego jest najwyższy od 45 lat. W 2018 r. wyniósł aż 0,539. Dla porównania, w Singapurze wyniósł 0,4579, a w USA: 0,411. Mediana miesięcznych dochodów 10 proc. najbogatszych Hongkończyków była prawie 44-krotnie wyższa od mediany dochodów 10 proc. najuboższych obywateli. Koszty życia rosną, a płace w zasadzie się nie zmieniają (w ostatniej dekadzie realne wynagrodzenie zwiększyło się tylko niewiele ponad 12 proc., a siła nabywcza płacy minimalnej jest niższa niż 8 lat temu). Pomimo nadwyżki budżetowej wydatki publiczne są dość niskie i w 2018 r. wynosiły 14,4 proc. PKB, mniej niż w 2003 r., kiedy stanowiły 15,7 proc. PKB. Około 14 proc. PKB przeznaczane jest na służbę zdrowia. Dla porównania Korea Południowa wydaje na ten cel ponad 19 proc. PKB.

Najgorzej jest na rynku nieruchomości. Tylko 3 proc. zamożnej ludności mieszka w centrum, pozostałe 97 proc. przeznacza około 70 proc. swoich dochodów na spłatę kredytów hipotecznych. Koszty nieruchomości rosną, a deweloperzy budują coraz mniejsze i coraz droższe mieszkania. Tylko 49 proc. mieszkańców posiada własną nieruchomość. W Singapurze (państwie, z którym Hongkong lubi się porównywać) ten wskaźnik wynosi 91 proc., zwłaszcza po wprowadzeniu programu mieszkań komunalnych.

W zakresie Sustainable Cities Index Hongkong znalazł się na 9. miejscu (Singapur na 4.). Wśród najbardziej zanieczyszczonych krajów cząsteczkami PM2,5, SAR zajmuje 35. miejsce (między Czechami a Kambodżą). W rankingu satysfakcji z życia, opracowywanym przez OECD, SAR uplasował się dopiero na 63. pozycji, między Francją a Indonezją. W Światowym Indeksie Szczęścia umieszczono region jeszcze niżej, bo na 73. miejscu (miedzy Chorwacją a Dominikaną). Natomiast w zestawieniu Global Liveability Index sklasyfikowano go na 35. miejscu. W podobnym duchu ukazują Hongkong inne zestawienia, np. Legatum Prosperity Index uplasował go w trzeciej dziesiątce.

Młode pokolenie Hongkończyków jest wyjątkowo niezadowolone z obecnej sytuacji. Ostatnie protesty świadczą o tym, że przeciętny mieszkaniec regionu nie widzi dla siebie perspektyw. W sondażach młodzież Hongkongu regularnie zalicza się do najbardziej nieszczęśliwych na świecie. Wpływają na to również problemy związane z edukacją. Mimo że pięć uniwersytetów Hongkongu jest w światowej czołówce, zatrudniając wybitną kadrę profesorską, to system edukacji nie jest dostosowany do potrzeb współczesnego rynku – zatrzymał się na wymogach sprzed kilku dekad.

Hongkong traci swoją pozycję w regionie, bo tamtejszy rząd niewiele robi. Rozwojowi nie sprzyjają zawiłe i trudne relacje z Pekinem. Głoszona formuła „jeden kraj, dwa systemy” średnio sprawdza się w praktyce. Coraz bardziej rządzi biurokracja i partykularne interesy. Ważne decyzje dotyczące rozwoju SAR są odraczane w nieskończoność.

Protesty w Hongkongu, chociaż skierowane przeciwko Pekinowi, stanowią wyraz ogólnego niezadowolenia z lokalnych polityków i lobbystów kształtujących realia enklawy. Dlatego władze SAR muszą zacząć wprowadzać strategie rozwojowe pozwalające nadrobić zaległości w stosunku do światowych liderów w zakresie technologii i przepisów dotyczących prowadzenia działalności biznesowej. Powinny też zmodyfikować zawarte porozumienia handlowe oraz rozpocząć konstruktywny dialog z Pekinem.

Ewa Cieślik

https://www.obserwatorfinansowy.pl/
https://www.obserwatorfinansowy.pl/
Poprzedni artykułCzy jest recepta na współczesny marksizm?
Następny artykułO. Jacek Gniadek – o wolnej przedsiębiorczości i życiu w Afryce

1 KOMENTARZ

  1. Ginim nie ma się co ekscytować. Jak Robinson ma 7 jachtów, każdy za 100 mln a trzech Piętaszków ma po 1 jachcie za 100 mln, to Gini = 0.55. No i co z tego ? Dalej wszystkie Piętaszki mają po jachcie za 100 mln.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj