Nie mieszajmy doktryny Kościoła z „naukami” fałszywych proroków

Jan M. Małek - z lewej (fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)
PAFERE WIDEO

W artykule Chrześcijanin socjalistą? p. Paweł Chojecki wyraża, z pozycji niekatolickich, swe uprzedzenia do Kościoła katolickiego za jakoby zapożyczanie przez Kościół niektórych idei marksistowskich i przedstawiania ich za własne. Jako tego przykłady przytacza pojęcia „godziwego wynagrodzenia” i „powszechnego prawa do pracy”; a papieża nietaktownie nazywa rzekomym namiestnikiem Chrystusa (podkreślenia moje). Wielka to szkoda, że pan Chojecki obraża uczucia religijne katolików, bo w ten sposób uprzedza katolickich czytelników do siebie i do swego artykułu, który skądinąd jest bardzo ciekawy i wartościowy. Bardzo słusznie przypomina on, że socjalizm w każdej formie jest sprzeczny z istotą chrześcijaństwa, i udowadnia to przy pomocy odnośników do Biblii.

Mam zastrzeżenia co do słuszności odwoływania się do wspomnianych przykładów jakoby obrazujących owo zapożyczanie idei marksistowskich. Przecież o sprawach, do których się one odnoszą, od dawna mówiła Ewangelia.

O obowiązku właściwego wynagradzania pracowników za ich pracę mówi Pismo Święte Nowego Testamentu (na przykład: Jk 5.4).

Czym jest „godziwe wynagrodzenie za pracę? Jest nim takie wynagrodzenie na jakie dobrowolnie zgadzają się obie strony umowy o pracę, lub o jej owoce (Mt 20 1, 15). Tymczasem, w interpretacji marksistowskiej, godziwym wynagrodzeniem jest takie jakie zostanie określone lub uznane za właściwe przez władzę. Niestety, nie zawsze to drugie może zostać zaakceptowane przez każdą ze stron umowy o pracę, praktycznym skutkiem czego jest uniemożliwienie osobie zainteresowanej skorzystania z „powszechnego prawa do pracy” .

Co do prawa do pracy, to bezpośrednio wynika ono z obowiązku pracy, o czym szczególnie przypomina św. Paweł w swych różnych listach apostolskich. Jeśli bowiem ktoś jest do czegoś zobowiązany, to tym bardziej ma on prawo swój obowiązek wykonywać. Tymczasem, jak to często bywa z marksistami, wybierają oni sobie niektóre słowa z powszechnego użycia, gdzie zawsze miały one pewne określone znaczenie, i przy pomocy słynnej dialektyki marksistowskiej i innych manipulacji nadają im inne znaczenie, na ogół odwrotne od pierwotnego..

Na zdrowy rozum, powszechne prawo do pracy winno oznaczać, że nikt nie ma prawa odmawiać innemu człowiekowi tego prawa, (podobnie zresztą jak zabraniać komukolwiek zatrudnienia innego człowieka). Tymczasem, pod wpływem idei lewicowych, różni ustawodawcy narzucają na pracowników i pracodawców kary finansowe w postaci bezpośrednich i pośrednich podatków od pracy, a w dodatku, często ustanawiają wyższe od stawek wolnorynkowych legalne stawki minimum wynagrodzenia (i zarobków), tym samym odmawiając prawa do pracy osobom niedostatecznie kwalifikowanym i zdolnym do wykonywania pracy o wartości odpowiadającej stawce minimum lub od niej wyższej, plus wspomniane wyżej opodatkowanie. Takie koszta pracy nieraz czynią bowiem nieopłacalnym zatrudnianie pracownika przez pracodawcę.

Skoro apostołowie pisali o powyższych sprawach prawie dwa tysiące lat przed powstaniem ideologii marksistowskiej, nie można więc mówić o wspomnianym zapożyczaniu. Kościół katolicki kontynuuje jedynie Chrystusowe nauczanie otrzymane w przekazach Jego bezpośrednich uczniów.

Moim zdaniem autor myli odwieczną doktrynę Kościoła katolickiego z naukami tych duchownych katolickich, którzy fałszywie interpretują takie pojęcia jak godziwe wynagrodzenie czy prawo do pracy, czyniąc to mianowicie z pozycji marksistowskich będących w jawnym konflikcie z chrześcijaństwem. W ten sposób stają się fałszywymi prorokami lub zdrajcami wiary, której mienią się być wyznawcami, obrońcami i misjonarzami.

W początkowym fragmencie wspomnianego artykułu autor nazywa papieża „rzekomym namiestnikiem Chrystusa”. Warto tymczasem wyjaśnić, że dla katolików papież jest najwyższym autorytetem w sprawach wiary. Wynika to z tego, że jest on następcą świętego Piotra, któremu Chrystus dał „klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi , będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt.16,19). Stąd papież nazywany bywa przez nas ziemskim „namiestnikiem Chrystusa” i za takiego uważany w dziedzinie prawd wiary. Użycie więc przez autora omawianego artykułu przymiotnika „rzekomy” w odniesieniu do ziemskiego namiestnika Chrystusa, jakim jest dla nas papież, jest co najmniej niewłaściwe, i obraża nasze uczucia religijne.

Moje zastrzeżenie budzi też we wspomnianym artykule stwierdzenie, że „jedynym uzasadnieniem działań gospodarczych jest tylko i wyłącznie zysk, który w ich efekcie otrzymujemy”. Sądzę, że autor tu trochę przesadza. Równie dobrze można by powiedzieć, że jedynym uzasadnieniem użytecznej pracy ludzkiej, zarobkowej czy nie zarobkowej (a która przecież należy do działalności gospodarczej) jest tylko i wyłącznie zysk. A gdzie jest miejsce na działania gospodarcze o charakterze filantropijnym? Olbrzymia część ludzkiej działalności ma charakter gospodarczy, ale czy słuszna jest opinia, że jedynym jej uzasadnieniem jest wyłącznie zysk? Bywają ludzie którzy swobodną twórczość gospodarczą w ulubionej przez siebie dziedzinie niezwykle sobie cenią, nie oglądając się na zysk. Niejeden zapaleniec czując w sobie powołanie do przedsiębiorczości rzuca się w wir działalności o charakterze gospodarczym szukając w niej nie tyle zysku, co przygód.

Wydaje się, że głównym uzasadnieniem działań gospodarczych jest ich użyteczność dla ludzi. A więc zaspokajanie ludzkich potrzeb. Zysk jest miernikiem użyteczności danych działań gospodarczych dla innych ludzi i stanowi nagrodę jaką ci przyznają tym, którzy owe potrzeby najlepiej zaspokajają.

Na to, aby jakiekolwiek przedsiębiorstwo dobrze się rozwijało musi ono dobrze służyć potrzebom klientów (konsumentom). Jedynie wtedy będzie osiągało zyski umożliwiające jego rozwój. Zysk jest rzeczą wtórną. Pierwszą jest służenie bliźnim. Widzimy w tym pewną analogię między chrześcijaństwem a kapitalizmem: Przez czynienie dobra innym ludziom drogą filantropii i miłości, możemy uzyskać nagrodę w postaci zbawienia, a przez zaspokajanie ich potrzeb materialnych, drogą naszej działalności gospodarczej możemy uzyskać nagrodę w postaci zysku. Oczywiście jedno nie wyklucza drugiego, jakby tego niektórzy chcieli, i może iść w parze.

* * *

Na zakończenie powyższych uwag i komentarzy, a z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, składam Redakcji Strony Prokapitalistycznej, jej Czytelnikom i osobom do niej pisującym, najlepsze życzenia wszystkiego dobrego. Obyśmy razem przyczyniali się do Lepszego Jutra!

Powyższy tekst jest komentarzem do był pierwotnie opublikowany na Stronie Prokapitalistycznej .Data dodania na starej stronie PAFERE: 2009-02-01 00:00:04

Poprzedni artykułMałek: W gospodarce nic nie zmieni się na lepsze…
Następny artykułJeszcze o Katechizmie, nieprawowitej władzy i sprawiedliwości społecznej…
Iinżynier, przedsiębiorca, działacz polonijny w USA , gorący orędownik wolności gospodarczej, która - w ramach chrześcijańsiej myśli ekonomicznej - opiera się na dobrze znanych Przykazaniach Dekalogu: Nie kradnij, Nie pożądaj żadnej rzeczy należącej do bliźniego. Jest mecenasem szeregu inicjatyw edukacyjnych w duchu wolnorynkowym i patriotycznym (ufundował np. Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza). Założył Polsko-Amerykańską Fundację Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFE RE). Został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj