Ograniczanie konkurencji na rynku aptek

PAFERE WIDEO

W ostatnich miesiącach można było odnotować zwiększoną aktywność wielu organizacji i stowarzyszeń w walce z nową konkurencją rynkową. Na nieszczęście dla nas (klientów) „aktywność” ta nie była wyrażana poprzez obniżanie cen, lepszą jakość produktów czy odpowiednią obsługę klienta. Pomysłowi „przedsiębiorcy” postanowili udać się do fabryki prawa (jak pisał Frederic Bastiat) jaką jest państwo i trwale konkurencję ograniczyć.

Przodowali w tym zwłaszcza przedstawiciele branży transportowej/ komunikacyjnej. I tak we Francji taksówkarze wyeliminowali Uber’a, bo jak twierdzili serwis zabierał im nawet 40% zarobków1. W Polsce lubelskie stowarzyszenia busiarzy przyczyniły się do ograniczenia lub zablokowania nowych tras Polskiego Busa „działając w stowarzyszeniu na rzecz interesów mieszkańców”2. Z kolei w Niemczech postanowiono walczyć z konkurencją polskich przewoźników nakładając na nich obowiązek płacenia swoim pracownikom płacy minimalnej w wysokości 8,5 euro za godzinę pracy3.

Takie działania stały się najwyraźniej inspiracją dla Naczelnej Izby Aptekarskiej (NIA), która lobbuje za wprowadzeniem kryteriów demograficznych i geograficznych przy wydawaniu zezwoleń na otwarcie aptek4. Jedną propozycji NIA jest aby nowe apteki powstawały w miastach, ale przy założeniu, że nowa placówka będzie oddalona od już istniejącej o co najmniej 500 metrów. Doprawdy zwolennicy teorii konkurencji doskonałej mają nie lada orzech do zgryzienia. Z jednej strony propozycja NIA nie zakazuje otwierania nowych aptek w ogóle. Nakłada na nie natomiast ograniczenia związane  z lokalizacją. Tymczasem w modelu konkurencji doskonałej  musi istnieć nieskończenie wielu przedsiębiorców, z których każdy będzie miał znikomy udział w produkcji całej gałęzi5.

Takie postulaty można ująć w prostą interpretację: Konkurencja? Proszę bardzo, byleby jak najdalej od nas, co jest oczywiście zwykłym absurdem i przeczy istocie konkurencji. Poza tym takie restrykcje wprowadziłyby ograniczenia dla właścicieli nieruchomości w dysponowaniu ich mieniem. Jeśli np. chciałbym sprzedać lub wynająć lokal pod aptekę, a 10 metrów obok znajdowałaby się już inna taka placówka, nie mógłbym dysponować moją własnością (lokalem) zgodnie z moimi preferencjami.

Równie niedorzecznie (chociaż wydają się być poważne) brzmią argumenty przedstawiane przez NIA.

Pierwszy z nich:

większe zagęszczenie aptek wcale nie przekłada się na większą dostępność dla pacjentów — nowe placówki powstają głównie w dużych miastach, a nie na terenach wiejskich, gdzie czasem nie ma żadnej opieki farmaceutycznej.

Doprawdy? Czy przypadkiem nowe placówki nie zmniejszają kolejek? Zastanawiam się też czy przedstawiciele NIA słyszeli o kalkulacji ekonomicznej lub o roli zysku w gospodarce. Nowe apteki (jak wiele innych przedsiębiorstw) powstają głównie w miastach bo tam jest największa koncentracja ludności, co umożliwia osiąganie zysków przy odpowiednich cenach. Założenie apteki na wsi, daleko od miasta skutkuje wyższymi kosztami transportu, wolniejszym tempem uzupełniania braków w asortymencie, a przede wszystkim niedostatecznym popytem ze względu na mniejszą niż w miastach liczbę mieszkańców. W takich warunkach, żeby biznes się aptekarzom opłacał muszą oni podnieść ceny. Czy wówczas osiągająca relatywnie mniejsze dochody ludność wiejska kupi leki po wyższych cenach? Ponadto apteki często powstają przy szpitalach czy gabinetach lekarskich co zaoszczędza klientom czas. Poza tym czemu w takim razie NIA nie zakłada swoich aptek na wisach lub na terenach miejskich, gdzie nie ma dużej koncentracji aptek? Czyżby to się nie kalkulowało?

I po drugie:

niekontrolowany wzrost liczby aptek sprawia, że ich prowadzenie przestaje być opłacalne. Tymczasem, zdaniem izby, takie placówki — z racji pełnionej funkcji — muszą mieć zagwarantowaną stabilność ekonomiczną.

Skoro powstają nowe placówki, ich prowadzenie jest jak najbardziej opłacalne. Opłacalne przestaje być natomiast prowadzenie starszych aptek, które przegrywają konkurencję z nowymi, na czym zyskują klienci. Ponadto powstawanie nowych aptek jest efektem decyzji konsumenta, a nie działaniem jakiejś tajemniczej siły z kosmosu. I ciekawe jaką to ważną funkcję pełnią apteki? Czym się ona różni od lekarzy, piekarzy, prawników, ekonomistów itp.?

Podsumowując propozycje i argumenty NIA to nic innego jak biadolenie nieudolnych i leniwych aptekarzy nie potrafiących konkurować na zasadach rynkowych, dbających tylko o własny interes kosztem innych aptek i w ostateczności klientów.

Przypisy:

1 http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/uber-zakazany-we-francji,554952.html

2 http://lublin.wyborcza.pl/lublin/1,35637,16756042,stowarzyszenie-busiarzy-blokuje-tansza-firme-dla-dobra-pasazerow.html

3 http://www.bankier.pl/wiadomosc/Niemiecka-placa-minimalna-zrujnuje-polskich-przewoznikow-7233154.html

4 http://www.bankier.pl/wiadomosc/Farmaceuci-walcza-z-wolnym-rynkiem-3397642.html

5 Alicja Kuropatwa, Problemy neoklasycznej teorii konkurencji, [w:] M. Machaj (red.), Pod prąd głównego nurtu ekonomii, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2010, s.32.

Poprzedni artykułO wyższości dobrowolności nad przymusem. Polemika z P. Stolarskim.
Następny artykułNeoliberalizm – tak. Wypaczenia – nie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj