Argentyńska lekcja

PAFERE WIDEO

W ewangelii według św. Mateusza osoba niesłuchająca nauki Jezusa została porównana do człowieka nierozsądnego, który "dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki" (Mt 7,27). Słowa te pasują także idealnie do opisu, jak nie należy budować gospodarki. Kredyty, dotacje lub próby ręcznego naprawiania systemy walutowego to nic innego jak budowanie gospodarki krajowej na piasku. Przekonali się o tym 15 lat temu Argentyńczycy, którzy nadal żywo wspominają największy kryzys ekonomiczny w dziejach swojego kraju.

Zaczął się on bardzo niewinnie od niewielkich fal z Rosji i Azji Południowo-Wschodniej (kryzys na rynkach wschodnich, bankructwo Rosji), które jedynie zaczęły podmywać bramy krajowej gospodarki. Potężniejsze wstrząsy napłynęły od największego partnera handlowego czyli Brazylii (kryzys brazylijski i dewaluacja reala ze stycznia 1999 roku). Ściany argentyńskiego domu zaczęły lekko drgać w posadach, ale pierwsze pęknięcia zostały załatane zwiększeniem podatków od najbogatszych, powiększeniem akcyzy na paliwa i alkohol, zwiększeniem VATu oraz pożyczkami z MFW. Po lekkim odświeżeniu gospodarka z zewnątrz wyglądała prawie jak nowa. Jednakże ciągle nie zabezpieczono dwóch groźnych źródeł, które nieustannie płynęły i podmywały fundamenty gospodarki. Jednym z nich było ogromne zadłużenie zewnętrzne kraju, ponad 149 mld USD na koniec 2000 roku, drugim był sztywny kurs peso do dolara w wysokości 1:1. Pod koniec 2001 roku Argentyna ogłosiła bankructwo, które spowodowało zmianę sztywnego kursu peso do dolara, na początku do wartości 1:3, a później nawet 1:15 (rok 2014). Ludzie stracili oszczędności swojego życia, znacznie zwiększyło się bezrobocie (do 26%), szalała i szaleje inflacja, upadło wiele przedsiębiorstw, ludzie nie mieli co włożyć do garnka…

15 lat później w Argentynie na przekór rządowi ludzie zaczęli sami wzmacniać gospodarkę, słusznie zaczynając od finansów osobistych i rodzinnych. Tracąc zaufanie do polityki ekonomicznej własnego kraju, zajęli się budową gospodarki już nie na piasku, ale na palach. Gdy rząd wprowadził oficjalny kurs peso do dolara, całkowicie oderwany od ekonomicznych realiów (w lipcu 2015 oficjalny kurs to 1:9, a nieoficjalny 1:13), to społeczeństwo zaczęło wymieniać walutę na ulicy u dobrze nam znanych cinkciarzy. Z powodu szalejącej inflacji i braku zaufania do rządzących społeczeństwo zaczęło lokować swoje oszczędności w dolarach, a waluta krajowa służy teraz tylko do opłacania bieżących wydatków. Lokalni przedsiębiorcy, gdy tylko mogą, nie wydają paragonów, a próba zapłacenia kartą kończy się zazwyczaj przynajmniej 10% podwyżką początkowo podanej ceny. Kwitnie handel uliczny, który zaspokaja potrzeby ludzi, skutecznie odgradzając się od formalizmów podatkowych i sanitarnych.

Wracając do słów z Ewangelii wg św. Mateusza, “Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony“ (Mt, 7, 24-25). Gospodarka o silnych fundamentach jest budowana na przedsiębiorczości człowieka, na innowacyjności rodzącej się w przydomowych garażach oraz na zysku i walce o klienta. Mając tak trwałe i silne fundamenty, będziemy mogli budować zamki na skalistych wybrzeżach, które nie tylko przetrwają deszcze i wichry, ale także trzęsienia ziemi i fale tsunami.

Poprzedni artykułPokora – początek mądrości
Następny artykułPrywatne ubezpieczenia zdrowotne a system ochrony zdrowia

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj