Gwoli wstępu – Mentalność antykapitalistyczna, jak sam tytuł wskazuje, jest pracą socjologiczną. Nie rozumiem więc oburzeń, że za mało w niej było ekonomii. Takie oskarżenia mogły wysunąć tylko osoby, które nie rozumieją, że ekonomia zajmuje się ludzkim działaniem, a nie ludzką mentalnością. 

Co do samego eseju, to uważam go za wyśmienity. Mówi bardzo dużo o mentalności mas, biurowych pracowników umysłowych, próżniaczych dziedziców dużych majątków, intelektualistów oraz artystów. Krótko i treściwie wyjaśnia czym jest kapitalizm i jakiego są jego konsekwencje i na tej bazie przechodzi do lokowania w nim wymienionych grup, przedstawia ich zarzuty i bezlitośnie się z nimi rozprawia. 

Najbardziej zrobiła na mnie wrażenie obrona kultury w kapitalizmie (przewyższając nawet mój niesmak wywołany estetycznym subiektywizmem Misesa), bo nigdy tak o tym nie myślałem, ale de facto epoka kapitalistyczna wydała mnóstwo wspaniałych pisarzy i muzyków. Współistniejąca z nimi, niewymagająca popkultura nie powinna więc razić. Jest ona odpowiedzią na zapotrzebowanie mas, które w kulturze się nie orientują, ale też mają swoje potrzeby i wreszcie mają pieniądze na ich zaspokajanie. Są oczywiście ciemne strony popkultury, jak np. powieści kryminalne, bo jak dowodzi Mises, są one przejawem mentalności antykapitalistycznej, cieszącej się strącaniem z piedestałów ludzi, którzy z racji piastowania czcigodnych ról w społeczeństwie, stoją początkowo poza wszelkimi podejrzeniami. Osoba, której nie wyszło w życiu, utożsamiająca się z detektywem, czuje niebywałą przyjemność, gdy upodli jakiegoś człowieka sukcesu, a najlepiej jak wykaże, że sukces przestępcy opierał się na oszustwach, łapówkach i innych niecnych uczynkach. Ktoś może powiedzieć, że wcale tak wszystkie kryminały nie wyglądają i zapewne będzie miał rację. Nie wiem czy tendencja zmieniła się od czasów Misesa, ale nie mam ochoty tego sprawdzać, bo ten gatunek zupełnie mnie nie pociąga.

Co tu dużo mówić – polecam. Polecam zarówno ludziom z dużą wiedzą na temat ekonomii i filozofii politycznej, jak i tym, którzy nie przeczytali nigdy żadnej poważnej pozycji na te tematy. Obie te grupy będą raczej usatysfakcjonowane.

Recenzja Antagonisty Esklaważu z portalu lubimyczytac.pl