Strona główna Artykuły O postępach fiskalizacji w III RP

O postępach fiskalizacji w III RP

Foto.: pixabay.com

Jeden z serwisów internetowych podał niedawno, że jeszcze żaden rząd III RP nie miał tak rozbudowanego aparatu urzędniczego, jak obecna ekipa. Trudno się w związku z tym dziwić, że w tak rozbudowanym i zbiurokratyzowanym państwie socjalnym, potrzeby budżetu są zawsze nieskończone.

Wielkie państwowe inwestycje, centralne projekty, wydatki socjalne itp. – to wymaga pieniędzy, a płacić mają oczywiście obywatele, którym – jak twierdzi rząd – żyje się coraz lepiej. Więc żeby nie żyło im się jeszcze lepiej, trzeba… I tak dalej…

Tej zorganizowanej konfiskacie majątków ludzi służą kolejne wydumane preteksty – np. o podtekście „ekologicznym”. Już wkrótce przekonają się o tym kierowcy, na których może spaść aż siedem nowych opłat. Są to:

1. Opłata emisyjna – może przyczynić się o wzrost ceny paliwa o 10 gr na litrze (wraz z VAT)
2. Opłata za wjazd do strefy „eko” – będzie ona mogła być wyższa niż 2,50 zł za godzinę i ma być pobierana w godzinach 9:00-17:00
3. Opłata jakościowa – w wysokości 4 zł, która będzie doliczana do każdego badania technicznego przeprowadzanego na stacji kontroli pojazdów
4. Nowe opłaty za parkowanie w centrum miasta – opłaty za parkowanie w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców będą mogły być pobierane także w weekendy, a opłata za pierwszą godzinę parkowania może skoczyć nawet do 9,45 zł.
5. Wyższa kara za parkowanie bez biletu – dziś 50 zł, ale już wkrótce – 210 zł.
6. Kara za wjazd do stref czystego transportu bez opłaty – nawet do 500 zł
7. Kara za wjazd do stref czystego transportu bez opłaty – 60 zł za samochód osobowy.

Nie można zapomnieć, że władza, która nakłada na obywateli coraz to nowe opłaty, sama ustanawia dla siebie szereg przywilejów – korzysta ze służbowych aut, zniżek, zwolnień, których zwykły śmiertelnik nie doświadcza. Nam każą płacić za wszystko, odwołując się przy tym do wydumanych pretekstów (w tym przypadku – „ekologia”). Ciekawe, czy z chwilą, gdy każdy Polak stanie się już – zgodnie z wizją premiera Morawieckiego – posiadaczem elektrycznego auta, wszystkie te opłaty znikną?

* * *

Jak już wspomniane zostało na wstępie, w miarę rozrastania się obszarów państwa opiekuńczego, rozrasta się również biurokracja. Rozumieć ją należy m.in. jako mnożącą się w trybie kosmicznym ilość ustaw, ich nowelizacji, rozporządzeń, dyrektyw itp., jak również wzrost liczby urzędników, niezbędnych do codziennej obsługi tej legislacyjne pajęczyny.

Jeśli rządzący utrzymywali, że wdrożenie programu 500+ nie pociągnie za sobą wzrostu kosztów administracyjnych to znaczy, że byli w błędzie. Związek Miast Polskich podał niedawno, że w 2017 roku o 821 mln zł wzrosły koszty utrzymania lokalnej administracji. To największy od 2010 roku skok (ówczesny przyrost biurokracji związany był z wdrażaniem unijnych dotacji).

Samorządowcy, jako przyczynę takiego stanu rzeczy, podają sztandarowy program socjalny rządu PiS. Z wyliczeń wynika, że w ub. roku w administracji samorządowej zatrudnionych było ok. 244 tys. urzędników. Okazuje się, że to o 1,6 procenta więcej niż jeszcze rok wstecz. Cytowany przez Forsal.pl Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich twierdzi, że dane te pokazują „(…) ukryte koszty programu >>Rodzina 500 plus<<„. I dodaje: „Nie tyle jego uruchomienia, ile stałego funkcjonowania. Gdyby programu nie było, to być może bylibyśmy nawet świadkami zmniejszania zatrudnienia”.

Wzrostowi liczby urzędników nie zaprzecza Bartosz Marczuk – wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. Cieszy się jednak, że wzrost liczby urzędników w gminach to 4 tys. a nie na przykład 7 tys.

Na koniec liczby jakie przytacza Forsal.pl:
1). 3764 taki był wzrost zatrudnienia w samorządach w ubiegłym roku. Od 2010 r. zwiększył się on o 14,9 tys. osób
2). 4824 zł średnio tyle miesięcznie (brutto) zarabiał pracownik administracji samorządu terytorialnego w 2017 r.
3). 5692 zł średnio tyle miesięcznie (brutto) zarabiał pracownik administracji państwowej w 2017 r.

* * *

Rozrastająca się hydra państwa opiekuńczego potrzebuje coraz to nowej krwi. Żeby nieco jej uszczknąć wystarczy np. wprowadzić nowy podatek. Ministerstwo Finansów już kilka tygodni temu potwierdziło, że w resorcie trwają pracę na wdrożeniem do naszego systemu takiej daniny. Chodzi o tzw. exit tax, tj. opodatkowania nierealizowanych jeszcze zysków kapitałowych, w związku z przeniesieniem przez podatnika aktywów jego przedsiębiorstwa, stałego zakładu lub rezydencji podatkowej do innego państwa.

Wcześniej o sprawie pisał Money.pl. Podkreślano, że exit tax ma się pojawić do końca przyszłego roku w każdym kraju Unii Europejskiej. Ma to zapobiegać, zdaniem unijnych biurokratów, konkurencji podatkowej pomiędzy poszczególnymi krajami i przenoszeniu biznesów. Jeden z pytanych przez M.pl ekspertów stwierdził, że „(…) takie przenosiny aktywów i działalności w ostatnich latach zdarzały się bardzo często w kierunku Polski. Przykładowo – była fabryka w Belgii, druga stała w Polsce i obie należały do tej samej grupy. Właściciel decydował, że warto linie produkcyjne przenieść z Belgii do Polski, ale nie likwidował firmy. W ten sposób tracił w Belgii potencjał zysków. I exit tax takie sytuacje po prostu by blokował. Czy to oznacza, że do Polski będzie przenosić się mniej firm? Na exit tax można spojrzeć z dwóch perspektyw. Z jednej strony nie przyciągniemy z tej przykładowej Belgii, ale z drugiej nasz rodzimy biznes nie wyjedzie na Ukrainę lub dalej w poszukiwaniu tańszego miejsca pracy”.

* * *

Na przyszły rok rząd Mateusza Morawieckiego zapowiada dalsze „uszczelnianie” systemu podatkowego. Pytanie jednak, co wówczas, gdy już wszystko zostanie „uszczelnione”? Rząd daje do zrozumienia, że i na to jest przygotowany.

Czy Polskę zaleje już wkrótce fala represji skarbowej? Wydawać by się mogło, że po tylu działaniach okrzyczanych jako sukcesy rządu, lepiej już być nie może. „Uszczelniony” system podatkowy i walka z szarą strefą… Ale – jak wiadomo – wszystko kiedyś się kończy. Czyżby przewidywano, że wpływy z „uszczelniania” też się kiedyś skończą?

Portal Money.pl informuje o uprawnieniach jaki już wkrótce uzyskać ma Krajowa Administracja Skarbowa. Ministerstwo Finansów przygotowało projekt nowelizacji ustawy o KAS, który trafił właśnie do uzgodnień międzyresortowych. Intencją urzędników jest jeszcze skuteczniejsze zwalczanie szarej strefy i wyłudzeń podatkowych. Podatników czeka inwigilacja, w którą nie będzie musiała być angażowana policja, a KAS ma mieć dostęp do danych osób … podróżujących pociągami, samolotami i statkami. Zobligowane do udzielania informacji KAS-owi mają być: Urząd Lotnictwa Cywilnego, Polska Grupa Lotnicza, Polskie Linie Kolejowe i Żegluga Śródlądowa.

Jak podaje portal: „Większe uprawnienia KAS dotyczą także wglądu do rachunków bankowych. Teraz funkcjonariusze mają mieć dostęp do wszelkich informacji o operacjach bankowych także osób fizycznych, a nie tylko firm. Bank będzie musiał udzielić takich informacji na żądanie np. naczelnika urzędu skarbowego w związku z wszczętym postępowaniem przygotowawczym w sprawie o przestępstwa lub wykroczenia skarbowe”.

Jak te plany mają się do nowej ordynacji podatkowej, w której zapisano, że organy skarbowe zobowiązane są do „wspierania podatników w realizowaniu ich obowiązków podatkowych”? Money.pl dostrzega tu pewną sprzeczność: „Niestety wiele zapisów nowej ustawy przeczy tym deklaracjom. Z projektu ustawy zniknęła klauzula zakazująca organom podatkowym nadużywania prawa przez działania niezgodne z jego celem. Eksperci wskazują, że klauzule dotyczące obchodzenie prawa powinny być stosowane nie tylko wobec podatników, ale także wobec wyposażonych w dużą władzę urzędników”.

Tymczasem zanosi się na to, że podatnik, jak miał pod górkę, tak nadal będzie miał…

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here

Exit mobile version