RODO – zawoalowana forma instytucjonalnego bolszewizmu

Przez wieki człowiek w ramach instytucji prawa cywilnego i karnego, sam chronił swoje dane osobowe Dzisiaj kolejną sferę wolności zawłaszczyło nam państwo uznając, że sami nie potrafimy się ochronić

Wśród ogarniającej społeczeństwo bądź to ekscytacji, bądź frustracji, będącej następstwem zapowiedzi zmiany obowiązujących przepisów dotyczących ochrony danych osobowych, konieczności przystosowania się do „zmiany filozofii” ochrony danych, całkowicie na margines zeszło rozważenie czym naprawdę jest RODO, oraz jaki jest rzeczywisty cel wprowadzenia takich regulacji.

Należy sobie postawić pytanie czy właściwą reakcją na RODO nie powinno być oprotestowanie Rozporządzenia, analogicznie jak to miało miejsce w przypadku ACTA?

Skutki wprowadzenia RODO, negatywne z punktu widzenia ekonomii, w szczególności obciążeń biznesu, widzi każdy. Pewnym jest, że konstrukcja systemu ochrony danych, teoretycznie mająca na celu jedynie to by jakaś pojedyncza osoba z tłumu hedonistycznych internautów „poczuła się szczęśliwa i bezpieczna”, obiektywnie nie uzasadnia poniesienia, aż takich kosztów wdrożenia systemu. Propagandowo można wprowadzać w błąd ludzi, że utrata numeru PESEL może spowodować bankructwo biednego człowieka.

Nie oszukujmy się. Incydentalna jest ilość tak drastycznych przypadków bezprawnego wykorzystania danych osobowych. Na dodatek największe afery wycieku danych dotyczą informacji obejmujących sferę prywatności, bez związku ekonomicznego, i są następstwem ryzyka poruszania się po sieci. Czy do ochrony, bo przecież nie ścigania, naruszeń w posługiwaniu się informacjami, konieczny jest tak rozbudowany i kosztowny system? Tak naprawdę dane osobowe to część tego co prawo cywilne i karne od wieków chroni – dobra osobiste. Przez wieki człowiek w ramach instytucji prawa cywilnego i karnego, sam chronił swoje dane osobowe Dzisiaj kolejną sferę wolności zawłaszczyło nam państwo uznając, że sami nie potrafimy się ochronić.

Te kwestie winno się pozostawić na marginesie, bowiem inna kwestia pozostaje elementem kluczowym krytyki RODO (zresztą również przepisów poprzedzających). Czy cała filozofia RODO to dzieło pomylonych lewicowych intelektualistów, nie mająca wiele wspólnego z logiką i zasadami stanowiącymi podstawę porządku prawnego cywilizacji łacińskiej? Czy aby nie jest to zawoalowana forma instytucjonalnego bolszewizmu?

Przepisy RODO, zmuszając za pomocą przymusu państwowego do ochrony prewencyjnej, na wszelki wypadek, czyli zanim cokolwiek jeszcze może się wydarzyć, odwracają o 180 stopni koncepcje budujące nasz łaciński, sprawdzony i niepowtarzalny porządek prawny. Przede wszystkim chodzi o odpowiedzialność. Starożytni Rzymianie zwykli mówić: „zobowiązanie jest węzłem prawnym, który zmusza nas do świadczenia czegoś zgodnie z prawami naszego państwa”. Wskazuje to na zasadę, że dobrowolne zobowiązanie w sferze prywatnej (jeżeli nie stanowi naruszenia porządku prawnego danego państwa) powoduje powstanie stosunku prawnego, za które strony ponoszą odpowiedzialność. Powierzenie informacji mającej charakter dobra osobistego powinno powodować powstanie zobowiązania do zgodnego z prawem posługiwania się, z zastrzeżeniem poniesienia odpowiedzialności w przypadku szkody. To nie w gestii państwa winno być nadzorowanie i regulowanie korzystania z czyiś dóbr – danych osobowych. Przeciwnie – w interesie, powierzającego winno być rozważenie ryzyka, a po stronie przyjmującego dopełnienie wszelkiej, możliwej staranności aby dobra były bezpieczne.

Drugą, złamaną zasadą jest oczywiście ta, którą Starożytni ubierali w sentencję: „Nie karze się dlatego, że popełniono przewinienie, ale po to by go nie popełniano”. Koncepcja RODO oparta jest na założeniu zmuszenia ludzi do pierwotnej prewencji, do postępowania na wszelki wypadek. Wprowadza to iście bolszewicką zasadę, że od samej odpowiedzialności za szkodę, ważniejsze jest karanie za złamanie autorytetu państwa ingerującego w sferę, której normalnie nie powinno regulować. Zasadność istnienia przymusu państwowego, w postaci wymierzania sprawiedliwości to przekaz, że bezprawie nie będzie tolerowane. Kara zaś następuje dopiero wtedy gdy wolna jednostka podejmie decyzję i popełni przestępstwo. RODO wprowadza nam rozwiązania znane z myśli ustrojowej teoretyków marksizmu-leninizmu. Nie dajemy człowiekowi swobodnie zadecydować o tym, czy będzie przestrzegał zobowiązań, ale zmusimy go wszelkimi możliwymi środkami do działania zgodnego z naszym, powszechnym ideałem postępowania. Późniejsza kara nie dotyczy faktu pokrzywdzenia człowieka, którego „ochrona danych osobowych” obejmuje, ale faktu sprzeniewierzenia się socjalistycznemu ideałowi.

Obchodząc na koniec od rozważań teoretycznych, czy nikt nie zauważył, że owo bolszewickie potraktowanie jednej z najistotniejszych sfer życia człowieka, może mieć swój konkretny cel nazywany przeze mnie Matrix’em? W związku z całym zamieszaniem wokół RODO pojawia się wątek „ujednolicania” obrotu danymi. Kolejny przykład lewicowej ideologii ubranej w szaty postępu. Dane osobowe jako kluczowy element związany z indywidualizacją ludzkiego działania, stanowią ten składnik, który każda władza stara się podporządkować w pierwszej kolejności. To symbolem XX-wiecznych totalitaryzmów były olbrzymie archiwa, w których znajdowało się wszystko o wszystkich. Stąd i analogia do filmu pt. „Matrix”, owego zamknięcia człowieka w przestrzeni wirtualnej. A przecież ultraszybka przestrzeń cyfrowa idealnie nadaje się do zniewolenia człowieka w ramach współczesnego systemu opresji. RODO zaś jest idealnym narzędziem, wyrwania człowieka z tego ostatniego bastionu przestrzeni analogowej. Teraz nasze dane bez żadnego problemu będą przepływać, pomiędzy instytucjami uprawnionymi do ich przetwarzania.

Czy RODO to też ogromny skok na kasę? Ile podmiotów zarobi olbrzymie pieniądze, na wszelkiej maści audytach, opiniach, wdrażaniach systemów etc. O ile powiększy się aparat kontroli? A za to wszystko, nie zapłaci organ, który te przepisy stworzył, ale człowiek, któremu do szczęścia to nigdy nie było potrzebne.

Na koniec coś wesołego. Czy nasze opresyjne, aczkolwiek ukochane państwo, będzie związane naszym uprawnieniem wynikającym z treści RODO do usunięcia danych osobowych?

Jacek Janas

Mec. Jacek Janas – prezes zarządu Stowarzyszenia Brzozowski Ruch Konserwatywny, członek zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników „Swojak” oraz ekspert Instytutu im. Romana Rybarskiego. Z przekonań konserwatywny liberał, przez co członek stowarzyszenia KoLiber. Publicysta i działacz społeczny.

Poprzedni artykułOstatnia instancja wyspiarskich finansów – historia Banku Anglii
Następny artykułJak III RP rozwaliła dobrą ustawę schyłku PRL-u

1 KOMENTARZ

  1. W pełni zgadzam się z mec. Janasem ws. RODO. To bolszewickie uderzenie w f7undamenty naszej cywilizacji. Chętnie wezmę udział w zorganizowaniu protestu.
    Janusz Sanocki
    Poseł Niezrzeszony

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj