Imperatyw ekonomiczny „Nie kradnij!”

Jan M. Małek - z lewej (fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)
PAFERE WIDEO

Dziś, 14 marca 2024 roku, mija druga rocznica śmierci założyciela i fundatora Fundacji PAFERE, Jana Michała Małka. Z tej okazji przypominamy jeden z Jego najważniejszych artykułów.

*  *  *

W bogatych krajach Zachodu, na pytanie jak należy postąpić, aby dojść do dobrobytu, słyszy się w odpowiedzi przeważnie: „pracować mądrze i produktywnie, być uczciwym, przedsiębiorczym, uczynnym, odpowiedzialnym, oszczędzać, uczyć się i doskonalić swe umiejętności, stosować nowoczesne techniki i technologie” itd. W krajach postkomunistycznych, gdzie ludzie przyzwyczaili się do tego, że pozbawieni zostali swojej własności i dorobku, na ogół przeważają opinie, że nie warto być pracowitym, uczciwym, oszczędzać…

Nawiązując do pojęcia „być uczciwym”: na ogół rozumie się pod nim przede wszystkim „nie kraść i szanować cudze”. Nakaz „Nie kradnij!”, w szerokim jego znaczeniu, uważać jednak należy nie tylko za imperatyw moralny ale i ekonomiczny, stosowanie się do którego jest drogą do poprawy materialnej jakości życia, czyli drogą do dobrobytu.

Prawo własności prawem naturalnym

Pojęcie własności oraz prawa do niej istnieje od zarania ludzkości i występuje we wszystkich kulturach i częściach świata. Wskazuje to, że jest to prawo naturalne. Bardzo wcześnie zdano sobie sprawę, że łamanie go, a więc kradzież w każdej formie, jest szkodliwe i niebezpieczne dla ludzkich społeczności czy społeczeństw, w której ma miejsce. Dlatego występki przeciw cudzej własności były karalne od najdawniejszych czasów, czego świadectwem niech będzie np. babiloński kodeks Hammurabiego sprzed czterech tysięcy lat. Wszystkie wielkie religie świata zakazują kradzieży; siódme przykazanie Dekalogu „Nie kradnij!” jest tego przykładem.

Przez tysiąclecia historii ludzkości istniały klasy niewolników i chłopów pańszczyźnianych, którzy faktycznie lub w poważnym stopniu, stanowili własność swych panów i bardzo niewiele posiadali własnego. Tacy niewolnicy także stanowili znacznie przeważającą część ówczesnych społeczeństw i stąd przeciętna możliwość korzystania w nich z praw własności była ograniczona. Głównie z tego powodu postęp materialny ludzkości był przez długie wieki niezwykle powolny. Dopiero z rozwojem prawodawstwa udostępniającego i zabezpieczającego pełne prawo do własności ludziom z uprzednio upośledzonych warstw ludności, zaczęli oni stawać się wolnymi: najpierw w Niderlandach (w XVI i XVII wieku), potem w Anglii a następnie w różnych innych krajach Zachodu. Wolność ta spowodowała szybki rozwój materialny, który później, w wytworzonym systemie kapitalistycznym, opartym na prywatnym i swobodnym dysponowaniu środkami produkcji i przestrzeganiu praw własności, przerodził się w prawdziwą eksplozję postępu technologicznego i gospodarczego, przynosząc nieznany w historii świata dobrobyt krajom, w których system ten istniał.

Czy możliwe jest aby nieprzestrzeganie odwiecznego i autorytatywnego zakazu łamania prawa własności przez kogokolwiek a więc i przez państwo, mogło dawać dodatnie wyniki gospodarcze i społeczne w krajach, gdzie jest praktykowane z urzędu lub tolerowane?

Wydaje się, że jeśli oprzeć się na wnioskach z doświadczeń ostatnich kilkudziesięciu lat, odpowiedź na to pytanie powinna być jednoznaczna. Wystarczy porównać wyniki ekonomiczne osiągnięte, z jednej strony, przez kraje o systemach charakteryzujących się rozwiniętą ochroną praw jednostki do własności oraz do wolności osobistej i gospodarczej a z drugiej strony, przez kraje socjalistyczne ze Związkiem Radzieckim na czele, gdzie prawa te właściwie nie były honorowane. Porównanie tych wyników, to tak, jakby zestawić ze sobą dobrobyt i nędzę.

Fałsz „sprawiedliwości społecznej”

Zgodnie z „Manifestem Komunistycznym” Marksa i Engelsa, kwintesencją komunizmu jest likwidacja własności prywatnej. Likwidacja ta jest synonimem rabunku i kradzieży, nierozłącznie związanych z użyciem przemocy. Socjalizm jest na ogół mniej radykalny niż komunizm w likwidowaniu cudzej własności. Stosuje przeważnie częściową i stopniową konfiskatę i ograniczenie własności prywatnej. Stopień agresji w stosunku do tej własności jest więc różny, lecz zasada naruszania i łamania prawa naturalnego do posiadania i dysponowania przez ludzi swą własnością jest ta sama.

Z punktu widzenia moralności, która w krajach chrześcijańskich, takich jak np. Polska i Litwa, oparta jest na Dekalogu, powyższa zasada jest w wyraźnym konflikcie z siódmym przykazaniem „Nie kradnij!” i sprowadza się do odrzucania tegoż. Odbywa się to pod różnymi atrakcyjnymi hasłami i wezwaniami, takimi jak np. wezwaniem do stosowania tzw. sprawiedliwości społecznej. A pojęcie „sprawiedliwości społecznej” mające zastąpić chrześcijańskie pojęcie miłości bliźniego sugeruje, że jest to jakaś sprawiedliwość rzędu wyższego niż zwykła sprawiedliwość i dlatego nie trzeba się stosować do dziesiątego przykazania („Nie pożądaj rzeczy, która jego jest”) i wspomnianego siódmego przykazania Dekalogu.

Państwo rządzone przez socjalistów, czy – jak kto woli – państwo o rządach lewicowych tworzy programy socjalne, takie jak bezpłatne, czy częściowo bezpłatne lecznictwo, transport, wczasy, mieszkalnictwo itp. Bezpłatne oczywiście tylko dla tych, którzy w danej chwili z odnośnego programu korzystają. Wszyscy inni, a więc społeczeństwo, za programy te, charakteryzujące się na ogół olbrzymim marnotrawstwem, muszą płacić. Ich realizacja wymaga antywolnorynkowych ingerencji państwa w gospodarkę i dlatego powoduje zakłócenia procesów rynkowych. Różne inflacje, recesje, depresje gospodarcze, bezrobocie, korupcja i inne negatywne zjawiska ekonomiczne i społeczne jakich doświadcza wiele krajów są najczęściej wynikiem ingerencji władz państwa w życie gospodarcze i ograniczania praw własności obywateli.

Niszczące skutki państwowej „dobroczynności”

Ilu ludzi zdaje sobie sprawę, że realizacja dobrych intencji cudzym kosztem daje ujemne wyniki, często odwrotne od zamierzonych?

Kilka przykładów:

1. Zasiłek państwowy dla ubogich dziewcząt i samotnych kobiet z nieletnimi dziećmi: idea wydawałoby się szlachetna. A jakie są sprawdzone w Stanach Zjednoczonych i innych krajach wyniki wprowadzania w życie programu tych zasiłków?

Potencjalnie każda uboga samotna kobieta z małoletnim dzieckiem może się do zasiłku kwalifikować. Jeśli spełnia wymagane warunki zasiłek należy się jej niejako z urzędu i staje się swego rodzaju oficjalną nagrodą za to, że ma nieletnie dzieci i nie ma męża. Na ogół, im więcej dzieci tym większy zasiłek, chyba że ojciec jest ten sam. Wtedy „opiekunowie socjalni” mogą dojść do wniosku, że kobieta nie jest samotna lecz żyje w stałym związku z ojcem jej dzieci i nie kwalifikuje się do zasiłku, ponieważ na ojcu, który jest obecny spoczywa obowiązek pomocy w utrzymaniu dzieci. Istnieje więc finansowa zachęta aby dzieci tej samej matki były z różnych ojców. Na ogół, jak najwięcej kobiet chce się zakwalifikować na otrzymywanie zasiłków. Najłatwiej to osiągają, gdy rzeczywiście nie ma związku małżeńskiego i mężczyzna nie bierze odpowiedzialności za swe małoletnie dzieci. Z tego powodu działanie odnośnego programu wyraża się przyrostem ilości nieślubnych dzieci i przerzucaniem odpowiedzialności za utrzymanie rodziny z ojca dzieci na państwo, które staje się przez to swego rodzaju „głową” rodziny. W Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ilość nieślubnych dzieci wzrosła kilkakrotnie i nadal wzrasta, zwłaszcza wśród ludności murzyńskiej. Dzieci wyrastające w atmosferze uzależnienia matki od „pomocy społecznej” i pozbawione opieki ojca, który ze względu na opiekuńczość państwa stał się mniej potrzebny, często stają się przestępcami, narkomanami i nieudacznikami, a gdy już są fizycznie dojrzałe, szybko się reprodukują na koszt podatników i cykl się powtarza. Ludności takiej szybko przybywa, instytucja rodziny stopniowo upada, przestępczość wzrasta, następuje degeneracja społeczeństwa.

2. Podatek progresywny (którego stosowanie jest wyraźnie zalecane przez wspomniany wcześniej „Manifest Komunistyczny”) obliczony na to, aby „bogatemu zabrać”, i aby ludzie „zbytnio” się nie bogacili, finansowo karze tych, którzy w systemie kapitalistycznym są najbardziej produktywni i najlepiej zaspokajają materialne potrzeby konsumentów przyznających im za to nagrodę w postaci zysku. Jest to więc kara za sukces wynikający z bycia użytecznym dla innych ludzi. Podatek ten zapobiega lub hamuje proces akumulacji kapitału niezbędnego na inwestycje tworzące nowe zakłady i miejsca pracy lub zwiększające produktywność pracy prowadzą do polepszenia materialnych warunków życia ogółu. W ten sposób podatek progresywny sprzyja zacofaniu gospodarczemu i wzrostowi ilości bezrobotnych. A dla bezrobotnych państwo ustanawia zasiłki mogące pochodzić z funduszy uzyskanych właśnie z wyżej wymienionego podatku progresywnego pośrednio zmniejszającego rynek pracy. Jest to przykład „genialnej”, typowo socjalistycznej polityki gospodarczej: finansowanie nieróbstwa i urzędów zamiast produktywnych inwestycji.

3. Manipulacja przez państwo kursami walut dla „zabezpieczenia wartości” waluty krajowej jest zawsze przyczyną spekulacji na wielką skalę i strat często bardzo poważnych dla Skarbu Państwa. W wyniku tego zamiast zabezpieczenia następuje obniżenie wspomnianej wartości i obywatele są okradani z części wartości swych pieniędzy. Podobnie: manipulacja przez państwo cenami rynkowymi czyli tzw. kontrola cen mająca zapobiegać ich zwyżce, tak naprawdę pozbawia producentów lub usługodawców części wartości ich produktów lub usług. W efekcie, zawsze daje to braki na rynku oraz generuje powstawanie „czarnego” rynku, na którym owe produkty lub usługi są dostępne za cenę wyższą, niż w przypadku wolnego rynku. A więc zamiast cen niższych występują ceny wyższe. Za różnicę, oczywiście płaci konsument. Winą za takie wyniki wymierzania „sprawiedliwości społecznej” oficjalnie wtedy obciąża się zazwyczaj spekulantów i „wyzyskiwaczy”, nie zaś przepisy o kontroli cen.

4. Im więcej funduszy państwo asygnuje na „zwalczanie” jakiegoś problemu społecznego, tym bardziej ten problem się pogłębia. Im wyższe zasiłki dla bezrobotnych, tym większe oficjalne bezrobocie. Im większa państwowa pomoc dla bezdomnych, tym więcej znajduje się chętnych, aby się zakwalifikować jako bezdomni i z danego programu korzystać. Dlatego państwowe programy socjalne mają zawsze tendencje wzrostowe. Rozrasta się też biurokratyczny „przemysł opiekuńczy”, w którego interesie leży przyrost ilości podopiecznych: matek bez męża i dochodu a z małoletnimi dziećmi, nieletnich dzieci bez ojców, bezdomnych, bezrobotnych itd. Odnośna biurokracja z tego właśnie żyje. W takiej sytuacji gospodarka obciążana rabunkowymi podatkami na pokrycie kosztów różnych programów socjalnych staje się słabsza i cierpi na tym standard życia ogółu.
Podane tu przykłady wskazują na to, że państwowa opieka społeczna to inwestowanie w pogłębianie ludzkiej biedy. Nie jest to walka z nędzą, lecz wojna przeciw ubogim.

Gdy państwo staje się złodziejem…

Staje się jasne, że głównym źródłem większości współczesnych problemów ekonomicznych oraz negatywnych zjawisk społecznych, jest uzurpowanie sobie przez ludzi i ich rządy prawa dysponowania i redystrybucji cudzej własności. Niemoralnie postępują ci, co zabierają cudze, jak i ci, którzy świadomie cudze przyjmują. Ofiarami tego procederu są nie tylko ci, których pozbawiono własności, lecz i wielu obdarowanych, wielu niewinnych a w konsekwencji – całe społeczeństwo.

Głównym celem istnienia państwa jest zapewnienie wolności i fizycznego bezpieczeństwa wszystkich mieszkańców kraju i ich mienia przed agresorami. Gdy państwo ściąga podatki w sposób sprawiedliwy, tj. przy jednakowej stopie procentowej od wszystkich na rzecz obrony narodowej, policji i wspólnego dobra wszystkich obywateli, to działa ono w ramach swych obowiązków i zgodnie z celem swego istnienia. Gdy natomiast państwo zamiast chronić mienia obywateli samo je zagarnia dla siebie oraz po to, by przydzielać je wybranym przez siebie poszczególnym grupom ludzi, wówczas popełnia nadużycie. A gdy przykład idzie z góry, wkrótce „doły” też przestają rozróżniać „to co wolno” od tego „czego nie wolno”; i podobnie jak państwo znajduje jakieś uzasadnienia swego „niemoralnego” postępowania (przeważnie twierdząc, że jest to dla „dobra publicznego”, leży w „interesie publicznym” itp.), tak i poszczególny obywatel przywłaszczając cudze znajduje sobie jakieś usprawiedliwienia dla swego przestępczego postępowania. Jest to jeden z czynników rozwoju przestępczości.

W konkluzji: Jeśli chcemy polepszenia materialnej jakości życia, a więc osiągania dobrobytu, bądźmy świadomi tego podstawowego imperatywu ekonomicznego, jakim jest szeroko pojmowane przykazanie „Nie kradnij!” i stosujmy się do niego. Na intelektualistach i inteligentach, jako na predysponowanych głównych liderach i elitach kraju leży obowiązek rozpowszechniania powyższej prawdy wśród społeczeństwa.

Jan M. Małek

Artykuł dodany na stronę PAFERE w 2011 roku. Stanowi on część naszej Biblioteki Wolnorynkowej

Poprzedni artykułWzór do naśladowania dla Argentyny: Historia Polski pokazuje, jak działają kapitalistyczne reformy
Następny artykułOŚWIADCZENIE Fundacji PAFERE
Iinżynier, przedsiębiorca, działacz polonijny w USA , gorący orędownik wolności gospodarczej, która - w ramach chrześcijańsiej myśli ekonomicznej - opiera się na dobrze znanych Przykazaniach Dekalogu: Nie kradnij, Nie pożądaj żadnej rzeczy należącej do bliźniego. Jest mecenasem szeregu inicjatyw edukacyjnych w duchu wolnorynkowym i patriotycznym (ufundował np. Nagrodę Literacką im. Józefa Mackiewicza). Założył Polsko-Amerykańską Fundację Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFE RE). Został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj