PAFERE WIDEO

Referendum i inicjatywa w Polsce

Namiastkami instrumentów demokracji bezpośredniej w Polsce są głównie referenda lokalne w sprawie odwołania organów samorządu terytorialnego, referenda ogólnopolskie w najważniejszych sprawach ustrojowych oraz obywatelska inicjatywa ustawodawcza. Jednak tylko referenda lokalne, pozwalające na odwołanie wójta, burmistrza, prezydenta miasta i ich rad, spełniają – przynajmniej teoretycznie – warunki demokracji bezpośredniej.

Nie ma jednak w Polsce powszechnej tradycji podejmowania decyzji w ramach referendum, praktycznie wszystkie ważne decyzje podejmowane są przez rząd i parlament, a więc typowe dla demokracji parlamentarnej instytucje decyzyjne. Referendum w ważnych sprawach dla Polski zgodnie z art. 125 Konstytucji RP organizuje Sejm i Prezydent za zgoda Senatu, natomiast obywatele służą jedynie do poparcia lub odrzucenia kwestii poddanej w referendum.

Polskie prawo zakłada, że jeśli frekwencja w referendum przekroczy 50 %, to jego wynik jest wiążący i organy państwowe nie mogą w takim wypadku podjąć decyzji sprzecznych z wynikiem referendum. Jeśli natomiast mniej niż 50 % uprawnionych do głosowania weźmie udział w referendum, ma ono jedynie charakter opiniotwórczy i nie wiąże organów państwa w ich decyzjach dotyczących przedmiotu referendum.

Inną namiastką formy demokracji bezpośredniej w Polsce jest obywatelska inicjatywa ustawodawcza. Polscy obywatele posiadają prawo do zgłaszania inicjatywy ustawodawczej od 1999 roku. W tym celu należy założyć komitet inicjatywny i zebrać 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy w ciągu 3 miesięcy od powstania komitetu (art. 118 Konstytucji RP). Następnie projekt ustawy wraz z podpisami przekazywany jest do Marszałka Sejmu, który proceduje z nimi tak samo, jak z innymi projektami ustaw.

Jednak ze względu na skomplikowany tryb wnoszenia inicjatywy obywatelskiej i krótki termin zbierania podpisów, niewiele projektów ustaw przygotowanych przez obywateli jest rozpatrywanych w Sejmie. W porównaniu ze Szwajcarią taka inicjatywa musiałaby być przegłosowana w referendum, czyli Sejm nie miałby możliwości zlekceważenia tematu. Natomiast w Polsce do referendum dochodzi tylko wtedy, gdy jego wynik będzie korzystny lub co najmniej obojętny dla większości sejmowej. Tak wiec trudno tu mówić o oddolnych formach kierowania państwem, to raczej mydlenie oczu zmęczonym obywatelom, czekającym na łaskę polityków i pozostającym w cieniu władczych instytucji państwowych.

Artykuł 4 Konstytucji RP

Tymczasem rozwiązanie tego nabrzmiałego problemu odnowy polskiej demokracji lezy dosłownie w zasięgu reki. Istotne jest to, ze oddolna forma kierowania państwem jest już zawarta w aktualnej konstytucji – dokładnie art. 4. Punkt 1 mówi wyraźnie, że „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu”. Natomiast punkt 2 odnosi się także do bezpośredniego charakteru sprawowania władzy w Polsce: „Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”.

Słowo „bezpośrednio” ma tutaj ogromne znacznie, sugeruje bowiem współudział społeczeństwa obywatelskiego w wykonywaniu władzy. W domyśle chodzi o oddolne formy sterowania państwem za pomocą realistycznej do przeprowadzenia inicjatywy obywatelskiej i wiążącego referendum, a więc przy aktywnym współudziale obywateli. Właśnie art. 4 jest szansą i podstawą do wprowadzenia w Polsce elementów i form demokracji bezpośredniej – nie symbolicznych i pomocniczych, lecz efektywnych i funkcjonalnych.

Kwestiami do uzgodnienia dotyczącymi inicjatywy obywatelskiej – w ramach debaty nad nową konstytucją – są szczegóły istotnej wagi:

– Ile podpisów należałoby zebrać, aby moc przeprowadzić inicjatywę obywatelską zawierającą projekt nowej ustawy?
– W jakim realistycznym terminie komitet inicjatywny winien zebrać te podpisy?

Natomiast jeśli chodzi o referendum, będące logicznym następstwem inicjatywy obywatelskiej, należny odpowiedzieć na następujące pytania:
– W jakim terminie winno zostać przeprowadzone referendum po oficjalnym zdeponowaniu projektu ustawy przez komitet inicjatywny u Marszałka Sejmu?
– Kiedy – po przeprowadzeniu referendum i przegłosowaniu na „tak” – nowa ustawa powinna zostać wprowadzona w życie?
– Czy konieczna jest frekwencja 50 % obywateli w glosowaniu referendalnym?

W przypadku referendum organizowanego przez Sejm i Prezydenta za zgodą Senatu i dotyczącego ważnych spraw ustrojowych, ważne jest, aby określić w nowej konstytucji konkretne kwestie, w których to referendum miałoby zastosowanie.

Są to podstawowe kwestie, o których już teraz trzeba dyskutować, aby odpowiednio rozbudować i uzupełnić art. 4 konstytucji.

Skoro w ponad 8-milionowej Szwajcarii wystarczy zebrać 100 tys. podpisów, aby doprowadzić do inicjatywy i referendum, które mają na celu poprawkę konstytucyjną, to można łatwo policzyć, że w Polsce należałoby zmobilizować 500 tys. obywateli, którzy chcieliby dokonać jakiejś wiążącej zmiany w polityce państwa. Oczywiście to nie pół miliona obywateli decydowałoby o poprawce w konstytucji – należałoby przeprowadzić referendum i wówczas to społeczeństwo obywatelskie mogłoby podjąć wiążącą decyzję.

Na zebranie 500 tys. podpisów potrzeba czasu – 3 miesiące to stanowczo za mało.

Nie widzę też potrzeby, aby frekwencja 50 % w referendum była konieczna do wprowadzania koniecznych zmian konstytucyjnych. Jeśli ktoś nie chce glosować, to nie glosuje i musi się liczyć z tym, że to sąsiedzi, koledzy czy wrogowie zadecydują za niego.

Prezydent Duda zapowiedział spotkania i dyskusje z organizacjami społecznymi, politycznymi i stowarzyszeniami obywatelskimi na temat kształtu nowej konstytucji. Właśnie podczas takich debat należałoby poruszyć temat oddolnego procesu decyzyjnego w Polsce, a konkretnie rozwinięcia art. 4 ustawy zasadniczej. Nie chodzi o to, aby „odbierać władzę” politykom – chodzi raczej o współudział obywateli w skutecznym kierowaniu państwem, w interesie polityki wewnętrznej i zewnętrznej i dla dobra polskiego społeczeństwa.

CZYTAJ DALEJ: Z czego wynika niechęć do zmian u polskich decydentów. Co możemy zrobić, by przełamać opór

1
2
3
Poprzedni artykułReferendum w nowej konstytucji
Następny artykułOstatnia instancja wyspiarskich finansów – historia Banku Anglii
Politolog, historyk, ekonomista, absolwent Akademii Ekonomicznej w Krakowie i Uniwersytetu w Bazylei. Doktor nauk ekonomiczno-npołecznych Uniwersytetu we Fryburgu w Szwajcarii; doktor nauk filozoficznych na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie (PUNO) w Londynie oraz doktor nauk społecznych na Uniwersytecie M. C. Skłodowskiej w Lublinie. Profesor na Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie w Londynie oraz na Uniwersytecie Guadalajara, Campus Tabasco w Villahermosa w Meksyku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj