Małe firmy mają w Polsce trudne życie

Skoro odwołujemy się do nauki społecznej Kościoła, a premier mówi o chrystianizacji Europy, to musimy zacząć od tego, żeby firmy mogły w Polsce funkcjonować legalnie. Każdy z nas otrzymuje od Boga talenty i może rozwijać je przez pracę. U nas musi to często robić, łamiąc prawo

Choć propaganda rządu Mateusza Morawieckiego przedstawia Polskę jako krainę mlekiem i miodem płynącą, raj dla przedsiębiorców i miejsce, gdzie opłaca się inwestować, nie brak głosów nieco inaczej postrzegających naszą rzeczywistość.

Z tego sielankowego obrazu naszego kraju wyłamuje się Henryk Siodmok, prezes firmy Atlas. W wywiadzie dla magazynu Forbes przedstawia on własną ocenę tego, co naprawdę dzieje się w Polsce. Warto się na chwilę przy tej ocenie zatrzymać.

Według Siodmoka, z obecnej koniunktury korzysta bardzo niewielka liczba firm. Są to gospodarcze molochy, „celebryci biznesu”. „98 proc. podmiotów gospodarczych w Polsce ma przychody roczne poniżej 5 mln zł, 82 proc. poniżej 500 tys. zł, 33 proc. poniżej 50 tys. zł. I te firmy każdego dnia walczą o przetrwanie” – stwierdza rozmówca magazynu Forbes.

Siodmok nie kryje rozczarowania polityką obecnego rządu, w którym pokładał nadzieję, że zmieni warunki do prowadzenia biznesu. Choć dostrzega pewne dobre intencje – choćby „Konstytucja dla biznesu”, to jednak stwierdza: „Mimo to po dwóch latach nadal mamy jedne z najwyższych obciążeń regulacyjnych dla przedsiębiorstw w Europie. Małych firm nie stać na kancelarie prawnicze, optymalizację podatkową i wszystkie te zabiegi, którymi chronią się duże spółki. Dlatego odczuwają ten ciężar szczególnie boleśnie”. Zła polityka państwa to – jak twierdzi Siodmok – m.in. wysokość odprowadzanych na nie danin: „Na przykład składki ZUS cały czas rosną, w tym roku stanowią już 1350 złotych. Jeżeli dodamy do nich podatek dochodowy, to wyjdzie nam, że małe firmy oddają od 35 do 70 proc. swoich przychodów państwu w formie danin. Nie są w stanie ponosić pełnych obciążeń nakładanych na pracę. Zatrudnia się ludzi, z góry zakładając, że część wynagrodzenia trzeba im będzie płacić pod stołem. Szacuję, że na około 18 milionów ludzi zatrudnionych w Polsce w ten sposób wynagradzanych jest od 6 do 9 milionów osób. Tysiąc dostają oficjalnie, a tysiąc do ręki, w kopercie. Mówimy o wspieraniu biznesu, a w praktyce stosujemy prohibicję przedsiębiorczości”.

Zdaniem prezesa Atlasa, należy uwolnić potencjał przedsiębiorczości, trzeba stworzyć system, który umożliwi rozwój małym firmom. Według niego, należy maksymalnie zdjąć obciążenia administracyjne, by mogły skupić się na rozwijaniu biznesu, a nie na zastanowieniu się, jak tu ominąć skomplikowane przepisy. Propozycje jakie przedstawia Siodmok dotyczą m.in. uproszczenia systemu podatkowego. Np. zamiast siedmiu danin jakimi obłożona jest praca, należałoby wprowadzić jedną, na poziomie 25 proc. funduszu płac. Obecnie jest to 39 proc. – płacone z góry lub 64 proc. – płacone z dołu. Ubytek w budżecie spowodowany tą zmianą mógłby być uzupełniany wpływami z VAT-u, które byłyby wyższe z uwagi na to, iż więcej pieniędzy pozostawałoby w portfelach podatników. Siodmok proponuje także zastąpienie CIT podatkiem przychodowym ustalonym na poziomie 1,49 proc. przychodów. Jeśli chodzi zaś o małe firmy, np. takie, których przychody roczne oscylują w granicach 50 tys. zł, płaciłyby 350 zł opłaty miesięcznej – już łącznie z ZUS.

Siodmok wyznaje, że z politykami trudno się rozmawia, każda kwestia dla nich to „polityczny problem”. „W moim przekonaniu urzędnicy, politycy nie zdają sobie sprawy, w jak trudnych warunkach funkcjonują małe firmy. Tak jak wspomniałem, w Atlasie współpracujemy w tej chwili bezpośrednio z tysiącami małych firm wykonawczych. To są głównie ludzie, którzy wykonują roboty wykończeniowe, glazurnicy i tak dalej. Chcąc się u nas autoryzować, muszą spełniać określone warunki, w tym mieć aktywną działalność gospodarczą. Bardzo często nie odnawiają tej autoryzacji, dlatego że wyrejestrowali swoją działalność, ale dalej pracują. Jak jest wtedy ubezpieczona rodzina takiego człowieka, on sam, pracownicy? Jak oni mają rozwijać swoje talenty, planować rodziny?” – twierdzi Siodmok. Prezes Atlasa mówi dalej: „Skoro odwołujemy się do nauki społecznej Kościoła, a premier mówi o chrystianizacji Europy, to musimy zacząć od tego, żeby firmy mogły w Polsce funkcjonować legalnie. Każdy z nas otrzymuje od Boga talenty i może rozwijać je przez pracę. U nas musi to często robić, łamiąc prawo. Znam firmę budowlaną, która zatrudnia 30 pracowników, jej właściciel jest bardzo wierzącym człowiekiem, (…). Pytam go: Jak płacisz ludziom? On odpowiada: Część oficjalnie, część nieoficjalnie. Pytam go: Co byś zrobił, gdybyś miał płacić od wynagrodzeń tylko 25 proc. podatku? A on na to: Po raz pierwszy mógłbym wyjść z szarej strefy. Panie redaktorze, czy my sobie zdajemy z tego sprawę, jakie piekło stworzyliśmy w naszym kraju milionom ludzi?”.

Oto kilka wypowiedzi Henryka Siodmoka, prezesa firmy Atlas, wypowiedzianych w wywiadzie dla Forbes, które warto tu zacytować:

„Przedsiębiorca jest najważniejszą osobą w społeczeństwie, on nam kreuje miejsca pracy. Bez pracy nie możemy rozwijać naszych talentów. To jest jedyna osoba, która ponosi trzy ryzyka: kapitału, czasu i sumienia. Żadna inna osoba tych trzech ryzyk nie ponosi. Ani polityk, ani pan, ani ja, ani urzędnik, ani nauczyciel. A wszystkie pieniądze, jakie wpadają do pana kieszeni, mojej kieszeni, urzędnika, posła czy na tacę w kościele, mają swój początek w kieszeni przedsiębiorcy. Nie ma innego źródła, tak to Bóg ułożył”…

„Ja mówię biskupom: skoro się modlimy o powołania kapłańskie i zakonne, czemu się nie modlimy o powołania przedsiębiorców? Przecież od nich zależy nasz byt, całego społeczeństwa. Im więcej powstanie firm, tym lepiej nam się wszystkim będzie powodzić, będą trzymane w ryzach negatywne zjawiska, jak bezrobocie, patologie, migracja. Nie ma innej drogi”…

„Pan Jezus powiedział: czyńcie sobie świat poddanym. Żeby czynić świat poddanym, trzeba dysponować zasobami. Zasoby zostały przekazane całej ludzkości, natomiast prawo do dysponowania nimi jest bardzo ograniczone, dotyczy głównie przedsiębiorców. Oni mają prawo własności i to oni zmieniają świat. Nie bezrobotni, nie ułomni, oni są świadectwem chwały bożej, że nas to nie dotknęło”…

„Przedsiębiorstwo to jest gąszcz relacji: z pracownikami, z instytucjami państwowymi, certyfikującymi, podatkowymi, bankami, klientami, dostawcami i wielu innymi. Przedsiębiorca jest odpowiedzialny za ich prawidłowe kształtowanie. Dlatego przedsiębiorcy potrzebują najwięcej wsparcia. I duszpasterskiego, i ze strony państwa, i każdego innego”…

Czytaj cały wywiad…

Poprzedni artykułMój program naprawy Rzeczypospolitej
Następny artykułŻycie bez banków centralnych. Czy to fikcja?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj